Rozmiar czcionki:

MIEJSCE PAMIĘCI I MUZEUM AUSCHWITZ-BIRKENAU BYŁY NIEMIECKI NAZISTOWSKI
OBÓZ KONCENTRACYJNY I ZAGŁADY

Zahnstation - wspomnienia

Przychodnia dentystyczna powstała w jesieni 1940 roku. Umieszczono ją w dwu izbach na końcu parteru bloku chirurgicznego 21. Miała osobne wejście od strony bloku 10, a poczekalnią była część korytarza. W jednym większym pomieszczeniu dokonywano zabiegów chirurgicznych, początkowo na jednym, a od 1942 roku na dwóch fotelach. W drugim pomieszczeniu urządzono protezownię.

            Przychodnia była doskonale wyposażona, a sprzęt i narzędzia chirurgiczne pochodziły z gabinetu nieznanego lekarza Żyda. (…) Organizatorem więźniarskiej przychodni stomatologicznej był więzień Janusz (Bolesław) Kuczbara.

            Gabinet posiadał oprócz dwu foteli, kompletne dodatkowe wyposażenie z dentystycznym aparatem rentgenowskim. Ponadto przychodnia miała pełne wyposażenie chirurgiczne w metalowych szafach. Bieliznę i materiał opatrunkowy dezynfekowano w autoklawie oddziału chirurgicznego. Od 1942 roku przychodnia dysponowała również 10 łóżkami w tym oddziale.

            W pokoju zabiegowym pracowało dwóch ordynatorów równocześnie. (…) Na początku funkcjonowania przychodni udzielano tylko pomocy doraźnej, tzn. usuwano zęby. Później, gdy dostarczono po kolei czterech specjalistów stomatologów: Romana Szuszkiewicza, Janusza Krzywickiego, Jerzego Budnego, Johanna Boscha i pomocników techników: Czesława Duzela, Karla Rischa, Dawida Sterna, Petera Goldsteina, Aleksandra Elefanta, wykonywano wszystkie zabiegi stomatologiczne. W protezowni pracowali technicy: Tomasz Napierała, Józef Garbaciak i Leon Pleskacz.  Duże zasługi oddawali przychodni kolejno zatrudnieni tam pisarze, tacy jak: Antoni Jabłoński, Zygmunt Pociecha, Bolesław Głębowicz i Hans Richter.

            Przychodnia dobrze przysłużyła się lagrowi. Oprócz pomocy dentystycznej była ośrodkiem informacji o wydarzeniach wśród więźniów, w komendanturze i w rewirze SS.

Władysław Fejkiel (nr 5647)

 

W stacji dentystycznej, mieszczącej się w bloku 21, „łatano” rozbite przez esesmanów, kapów lub blokowych szczęki, leczono zęby. Ponieważ kobiecy obóz w Brzezince nie posiadał odpowiednich warunków, w ustalone dni i godziny przyprowadzano do tego bloku więźniarki, w celu dokonania koniecznych zabiegów dentystycznych.

Tutaj to dr Janusz Krzywicki, Czesław Duzel, Jerzy Budny, dr Roman Szuszkiewicz wykorzystywali pobyt tych biednych kobiet nie tylko do leczenia, ale również udzielali im innej pomocy w postaci leków, żywności, odzieży. W tym czasie wymieniano także różne informacje o sytuacji w obu obozach, o poszczególnych więźniach itd.. Kontakty te pozwalały także na pośrednie, a czasami bezpośrednie porozumiewanie się między członkami rodzin, przebywającymi w obu obozach. Wszystko to musiało się odbywać w wielkiej tajemnicy, ukryte przed oczami SS i innych niepożądanych obserwatorów.

Witold Tabeau (nr 31401)

 

Ambulatorium dentystyczne (Zahnstation) było jednym z oddziałów specjalistycznych szpitala obozowego Auschwitz I. Zlokalizowano je w bloku 21, po prawej stronie korytarza, który zarazem stanowił poczekalnię. Oddział ten zajmował dwie izby. Jedna, większa, była przeznaczona na gabinet zabiegowy, druga, mniejsza, na protezownię.

Gabinet dentystyczny posiadał sprzęt zabrany śląskiemu dentyście pochodzenia żydowskiego. Urządzenie składało się z fotela, spluwaczki oraz tzw. unitu, który posiadał wmontowaną wiertarkę elektryczną, reflektor, trzyramienną lampę oświetleniową, ciepłe i zimne powietrze oraz urządzenie do badania żywotności miazgi i kauteryzacji. Ponadto mieliśmy kompletne instrumentarium do leczenia zachowawczego i do zabiegów chirurgicznych. (…) Był również dentystyczny aparat rentgena. W połowie 1942 roku przydzielono nam drugi fotel dentystyczny dla drugiego ordynatora. Tuż przy drzwiach umieszczono stół dla pisarza. Fotele stały przy dwóch szerokich oknach z widokiem na pralnie budującą się w 1942 roku i wejście do bloku 11. (…)

Dentystyka miała swojego szefa, lekarza-dentystę. Byli nimi kolejno: Hauptstrmführer Tauber i Frank. (…) Zastępcą szefa i tym, który stale przebywał w ambulatorium był podoficer Mann. (…)

Zabiegi, które mogliśmy początkowo wykonywać, ograniczały się do ekstracji i wypełnień ubytków na jednym posiedzeniu. Później uzyskaliśmy zezwolenie wykonywania wszystkich zabiegów stomatologicznych łącznie z chirurgią. Kierownictwo szpitala przydzieliło nam kilkanaście łóżek dla ciężko chorych przypadków chirurgiczno-stomatologicznych. Oficjalnie i nieoficjalnie uzyskiwaliśmy środki potrzebne do wykonania zabiegów stomatologicznych i protetycznych. Przy pomocy kolegów Jana Sikorskiego i Tadeusza Szewczyka, zatrudnionych w aptece rewiru SS, zdobywaliśmy znaczne ilości potrzebnych lekarstw, materiałów i przyrządów. (…)

Najcięższym okresem w obozie były dla nas lata 1942 i 1943. W tym czasie mieliśmy najwięcej chorych z różnego rodzaju złamaniami szczękowymi. Zdarzały się również rany postrzałowe tak szczęki, jak i żuchwy oraz ropowice, szczękościski, a nawet raki wodne (noma), występujące przeważnie u wyniszczonych głodem Cyganów. (…)

Do ambulatorium można się było dostać tylko przez zgłoszenie się więźnia u swego blokowego po apelu wieczornym lub w czasie pracy u kapo danego komanda, który wystawiał odpowiednie przepustki lub składał wykazy w dwóch egzemplarzach. Jeden wykaz doręczano głównej szrajbsztubie przy rannym apelu, a drugi nam. Każdy chory był wpisywany do odpowiedniej książki (rejestrator chorych). W książce notowaliśmy numer chorego więźnia, nazwisko, blok, ewentualnie komando, z którego wyszedł w czasie pracy oraz nazwę dokonanego zabiegu. W celu przeprowadzenia dalszego leczenia wypisywaliśmy odpowiednie kartki z datą ponownego zabiegu. Te nasze adnotacje w zasadzie były respektowane przez władze obozowe. (…)

Do naszego ambulatorium od czasu do czasu przychodziły większe grupy chorych więźniów z tych podobozów, w których nie było szpitala lub u których zachodziła potrzeba specjalistycznego badania i leczenia. Przychodzili oni wraz z esesmanem i w jego obecności dokonywano odpowiednich zabiegów. (…) Mimo ostrych rygorów, w naszym ambulatorium często dochodziło do spotkań najbliższych krewnych. Tutaj także wymieniano różne wiadomości i informacje dotyczące życia w obozie i podobozach.

Roman Szuszkiewicz (nr 25122)