Aktualności
Rudolf Vrba nie żyje
W wieku 82 lat zmarł Rudolf Vrba, były więzień obozu koncentracyjnego Auschwitz. Był jednym z niewielu, którym udało się zbiec z obozu.
Rudolf Vrba urodził się jako Walter Rosenberg w Topolcanach na Słowacji w 1924 r. W 1940 r. profaszystowski rząd Jozefa Tiso wprowadził tam ustawy antyżydowskie, wzorowane na nazistowskich Niemczech. W ich wyniku Rudolf Vrba został najpierw usunięty z bratysławskiego gimnazjum a potem aresztowany i w wieku 18 lat deportowany do Auschwitz, gdzie otrzymał numer obozowy 44070.
Przez rok zmuszony był do pracy w tzw. komandzie „Kanada”, zatrudnionym przy segregowaniu olbrzymich ilości obuwia, garderoby i innych rzeczy osobistych należących do zamordowanych w komorach gazowych Żydów. Był przy tym świadkiem scen, jakie rozgrywały się przy przyjmowaniu transportów Żydów, ich traktowania przez esesmanów i przeprowadzanych selekcji do komór gazowych.
Kilkadziesiąt lat później, w 2004 r., Vrba służył Muzeum pomocą przy pracach upamiętniających miejsce, gdzie przez pewien czas pracował, czyli tzw. Judenrampę. Było to torowisko między obozami Auschwitz i Birkenau, gdzie podczas wojny Niemcy kierowali transporty z deportowanymi do obozu ludźmi.
7 kwietnia 1944 r., po prawie dwóch latach pobytu w obozie, Rudolf Vrba wraz ze współwięźniem, Alfredem Wetzlerem, ukryli się w schowku, przygotowanym na terenie tzw. Meksyku, jednej z części obozu Auschwitz II-Birkenau. Po trzech dniach pobytu w kryjówce udało im się opuścić teren obozu.
Trasa ucieczki wiodła na Słowację. W jej trakcie uciekinierzy korzystali z pomocy ludności polskiej i słowackiej. Ostatecznie po kilkunastu dniach Vrba i Wetzler spotkali się potajemnie z przedstawicielami słowackiej Rady Żydowskiej w Żylinie i złożyli im raport o swoim pobycie w Auschwitz. Z relacji tych powstało liczące kilkadziesiąt stron sprawozdanie; zawierało ono opis wydarzeń w Auschwitz od kwietnia 1942 r. do kwietnia 1944 r., uwzględniając też okres wcześniejszy.
Sprawozdanie Vrby i Wetzlera zostało następnie różnymi drogami przekazane na Zachód. Dotarło m.in. do Światowego Kongresu Żydów, Międzynarodowego Czerwonego Krzyża, rządów państw alianckich i Watykanu oraz rozpropagowały je mass media.
Obaj uciekinierzy z Auschwitz pozostali w Słowacji, gdzie wstąpili do partyzantki. Wyzwolenie kraju spotkało ich z bronią w ręku. W 1967 r. Rudolf Vrba wyemigrował do Kanady. Był profesorem farmakologii.
Raport Vrby i Wetzlera został opublikowany przez Muzeum Auschwitz-Birkenau w publikacji pt. Raporty Uciekinierów z KL Auschwitz w j. polskim, angielskim i niemieckim. Raporty poprzedził wstęp dr. Henryka Świebockiego z Działu Historyczno-Badawczego Muzeum pt. „Auschwitz — czy w czasie wojny świat znał prawdę o obozie?”.
Zbieranie dowodów zbrodni nazistowskich
Działający w obozie ruch oporu bezustannie podejmował wysiłki, by przekazać światu prawdę o Auschwitz. Z narażeniem życia więźniowie zbierali informacje i dane o zbrodniach SS.
Ukrywanie dowodów w obozie
Niektóre z tych materiałów ukryto na terenie obozu z nadzieją na to, że zostaną kiedyś odnalezione. Wśród nich były informujące o tragedii i zagładzie Żydów notatki członków Sonderkommando - więźniów zmuszanych przez Niemców do spalania zwłok pomordowanych, księgi ewidencyjne obozu dla Cyganów z tysiącami nazwisk, odbitki fotograficzne zdjęć SS, obrazujących postęp prac przy budowie obozu, w tym komór gazowych. Po wojnie materiały te zostały opublikowane.
Wysyłanie dowodów zbrodni poza obóz
Znaczna część informacji o mordowaniu Żydów w komorach gazowych, o wyniszczaniu Polaków, Cyganów, jeńców sowieckich i więźniów innych narodowości została wysłana poza obóz jeszcze w trakcie jego istnienia i przejęta przez polski ruch oporu. Szczególną rolę w tych działaniach odegrali więźniowie Polacy, którzy utrzymywali konspiracyjną łączność ze swymi rodakami na zewnątrz obozu. Dzięki temu możliwy był przepływ informacji.
Polski ruch oporu przejmował wysyłane z obozu materiały, wykorzystując je w wydawanych w kraju podziemnych publikacjach, oraz przekazując na Zachód, do rządu polskiego na uchodźctwie z siedzibą w Londynie.
Rząd polski, w oparciu o otrzymane materiały, informował wolny świat, w tym Wielką Brytanię i USA, o zbrodniach popełnianych przez nazistów w Auschwitz. Czynił to poprzez prasę, na drodze dyplomatycznej oraz w formie raportów. Dzięki tym działaniom już w czasie wojny znana była prawda o obozie.
Ucieczki z obozu
Dodatkowym sposobem na informowanie świata o zbrodniach popełnianych przez nazistów w Auschwitz były ucieczki z obozu. Olbrzymie znaczenie dla powodzenia tych przedsięwzięć miała postawa ludności zamieszkującej teren przyobozowy.
Bilans ucieczek
Ogółem w całej historii obozu, na ponad milion osób do niego deportowanych, próbę ucieczki podjęło kilkuset więźniów. Najwięcej wśród nich było Polaków, Sowietów i Żydów. Ucieczka udała się mniej niż 150 osobom. Większość pozostałych została przez Niemców zastrzelona podczas próby ucieczki lub zatrzymana i zamordowana później.
Postawa okolicznej polskiej ludności
Postawa okolicznej polskiej ludności sprawiała, iż uciekinierzy z Auschwitz nie byli zdani tylko na własne siły. Niejednokrotnie ich ucieczki organizowane były przy ścisłej współpracy z członkami przyobozowego ruchu oporu. Zbiedzy z Auschwitz byli przez nich ukrywani a następnie przerzucani w bezpieczniejsze rejony, z dala od obozu, gdzie zapewniano im schronienie lub umożliwiano wstąpienie do oddziałów partyzanckich.
Pierwsza ucieczka
Pierwsza ucieczka nastąpiła już 6 lipca 1940 r., w pierwszym miesiącu istnienia obozu. Dokonał jej Polak Tadeusz Wiejowski, wychodząc przez bramę z napisem „Arbeit macht frei” w przebraniu robotnika, w towarzystwie członków polskiego ruchu oporu, zatrudnionych w obozie jako tzw. robotnicy cywilni. Pięciu z nich za pomoc udzieloną zbiegowi zostało osadzonych w obozie. Wojnę przeżył tylko jeden. Sam Wiejowski jakiś czas później został aresztowany i rozstrzelany.
Najbardziej brawurowa ucieczka z Auschwitz
W brawurowy sposób zbiegło 20 czerwca 1942 r. czterech Polaków: Kazimierz Piechowski, Stanisław Gustaw Jaster, Józef Lempart i Eugeniusz Bendera. Włamali się oni do magazynów SS, skąd skradli mundury i broń. Przebrani za esesmanów, wyjechali ukradzionym samochodem z silnie strzeżonego i zamkniętego obszaru przy obozie. Jeden z uciekinierów zabrał raport o obozie, sporządzony dla Komendy Głównej AK.
Ucieczki polsko-żydowskie
Niepowodzeniem zakończyła się ucieczka Polaka Edwarda Galińskiego i Żydówki Mali Zimetbaum. Zbiegli oni 24 czerwca 1944 r. Galiński przebrany za esesmana wyprowadził Zimetbaum z zamkniętej strefy przyobozowej. Po kilkunastu dniach zostali jednak ujęci, odesłani do obozu i po okrutnym śledztwie straceni.
W miesiąc później ten sam wariant ucieczki został powtórzony, tym razem z powodzeniem - 21 lipca 1944 r. Polak Jerzy Bielecki przebrany za esesmana wyprowadził z obozu Żydówkę Cylę Cybulską. Ucieczka udała się - Bielecki wstąpił do partyzantki a Cybulską przejęli Polacy i ukrywali do końca wojny.
Ucieczki połączone ze sporządzaniem raportów nt. nazistowskich zbrodni w Auschwitz
Szczególne znaczenie miały ucieczki, których bohaterowie po wydostaniu się na wolność sporządzali raporty o popełnionych w obozie przez nazistów zbrodniach. Z takich raportów, przesłanych tajnie na Zachód, ukazała się w Waszyngtonie w listopadzie 1944 r. publikacja pt. German Extermination Camps - Auschwitz and Birkenau (Niemieckie obozy zagłady Auschwitz i Birkenau). Jej autorami byli zbiegli z Auschwitz: Polak Jerzy Tabeau oraz Żydzi - wspomniani wyżej Rudolf Vrba i Alfred Wetzler, a także Arnošt Rosin i Czesław Mordowicz.
Pomoc dla więźniów Auschwitz
Obóz został założony w czerwcu 1940 r. a już w lipcu tego samego roku komendant obozu pisał o miejscowej ludności do wyższego dowódcy SS i policji we Wrocławiu: „...jest [ona] fanatycznie polska i gotowa do każdego wystąpienia przeciwko znienawidzonej załodze obozowej SS. Każdy więzień, któremu uda się ucieczka, może liczyć na wszelką pomoc, skoro tylko dotrze do pierwszej polskiej zagrody”.
Pomoc spontaniczna
Spontaniczną pomoc więźniom nieśli Polacy z terenu przyobozowego, którzy nie zostali jeszcze przez Niemców wysiedleni, wywiezieni na przymusowe roboty do Niemiec, aresztowani czy też deportowani do obozów, co każdego z nich wcześniej czy później czekało.
Ludzie ci pomagali osadzonym w Auschwitz pomimo niezwykle ciężkiej sytuacji materialnej w jakiej sami się znaleźli w wyniku wywłaszczeń, konfiskat, kontyngentów rolnych i rygorystycznej reglamentacji żywności.
Pomoc zorganizowana
W sposób zorganizowany działała na rzecz więźniów konspiracja przyobozowa, głównie Armia Krajowa, Polska Partia Socjalistyczna i Bataliony Chłopskie.
Rodzaje pomocy
Polacy organizowali konspiracyjne punkty dożywiania dla więźniów pracujących poza obozem, pośredniczyli w ich tajnej korespondencji z rodzinami, dostarczali lekarstwa i ciepłą odzież a także pomagali organizować ucieczki z obozu oraz schronienie dla zbiegów.
Fragment raportu Rudolfa Vrby
Traktowanie nowo przywiezionych Żydów i mordowanie ich w komorach gazowych, warunki życia w obozie
Pracując po raz pierwszy na nocnej zmianie miałem okazję po raz pierwszy przyjrzeć się, jak traktowano transporty przybywające do Auschwitz. Przybył transport polskich Żydów. Nie mieli w wagonach wody i gdy przyjechali było wśród nich ok. 100 zmarłych. Otworzono drzwi wagonów, a my musieliśmy z wielkim krzykiem wypędzać z nich Żydów umęczonych i zupełnie wyczer¬panych podróżą. Załoga SS uderzeniami pałek zmuszała ich do szybkiego wysiadania. Ustawiano ich piątkami.
Opróżnić wagony ze zmarłych, półmartwych i bagaży, to była nasza praca. Zmarłych rzucano w punkcie zbornym na stos. Wszystkich, którzy nie byli w stanie utrzymać się na własnych nogach, uważano za martwych. Paczki składano na stos, a wagony musiały być gruntownie czyszczone. Po transporcie nie mogło być śladu.
Komisja z Oddziału Politycznego wybrała potem ok. 10% mężczyzn i 5% kobiet, których odprowadzono i według znanej procedury przydzielono do obozów. Pozostałych załadowano na samochody ciężarowe i przywieziono do lasku brzozowego, gdzie zostali zagazowani.
Martwych i znajdujących się wśród nich półmartwych załadowano również na samochody. Spalono ich bezpośrednio w lasku. Często rzucano małe dzieci na samochody ze zwłokami. [...]
W okresie od lipca do września 1942 r. szalała w obozie Auschwitz, ale szczególnie w obozie kobiecym Birkenau, epidemia tyfusu plamistego. Chorych w ogóle nie leczono. Początkowo wszystkich posądzanych o tyfus zabijano zastrzykami fenolu, później gazowano ich masowo.
W ciągu dwóch miesięcy zmarło 15-20 tys. więźniów, przeważnie Żydów. Szczególnie ucierpiał obóz dla dziewcząt [kobiet]. Nie było w nim żadnych urządzeń sanitarnych, dziewczęta były kompletnie zawszone. Co tydzień odbywały się wielkie selekcje. W czasie selekcji dziewczęta musiały się rozebrać do naga i za każdym razem ze śmiertelną trwogą oczekiwały, czy zostaną wyselekcjonowane, czy też uzyskają odroczenie na okres jednego tygodnia.
Było dużo samobójstw popełnionych w ten sposób, że wieczorem szło się do małego łańcucha straży i dotykało się przewodów wysokiego napięcia.
Zeszyty Oświęcimskie, Oświęcim 1992 nr specjalny (IV): Raporty uciekinierów z Auschwitz, s. 204-207.