Aktualności
Nowe znalezisko w Auschwitz. Odnaleziono metalowe nosze służące do ładowania zwłok do krematoriów.
Po 60 latach tuż obok ruin krematorium i komory gazowej V byłego obozu Auschwitz II-Birkenau wykopano metalowe nosze krematoryjne, przy pomocy których ładowano zwłoki zamordowanych ludzi do wnętrza pieca krematoryjnego. Przez całe lata z ziemi wystawał jedynie fragment uchwytu, reszta ukryta była w ziemi, blisko metr pod powierzchnią gruntu.
Decyzję o wykopaniu podjęto po oględzinach miejsca i potwierdzeniu przypuszczeń, iż chodzi najprawdopodobniej o metalowe nosze.
Okazało się, że obiekt spoczywał na stosunkowo niewielkiej głębokości a właściwości gruntu sprawiły, że pomimo upływu kilkudziesięciu lat zachował się on w nienajgorszym stanie.
Uszkodzenia mechaniczne, widoczne na powierzchni noszy, oraz wygięcie metalowych uchwytów wywołane zostały eksplozją związaną z wysadzeniem w powietrze budynku komory gazowej i krematorium V - na kilkadziesiąt godzin przez wkroczeniem na teren Auschwitz armii radzieckiej wycofujący się esesmani zniszczyli budynek. Miało to miejsce 26 stycznia 1945 r.
Po konserwacji nosze zostaną przekazane do działu zbiorów Muzeum. Jak powiedział kierownik Działu dr Igor Bartosik, dzięki któremu pozyskano eksponat, mają one niezwykłą wartość ponieważ są to jedyne zachowane nosze krematoryjne używane w krematoriach Birkenau.
O mordowaniu ludzi i spalaniu zwłok przy pomocy metalowych noszy...
Fragment protokołu przesłuchania w charakterze świadka byłego więźnia Auschwitz, Szlomo Dragona, nr ob. 80359. W dniach 10-11 maja 1945 zeznał on przed Komisją dla Badania Zbrodni Niemiecko-Hitlerowskich m.in. na temat mordowania ludzi w komorach gazowych i spalania zwłok co następuje:
Gazowanie:
Gdy komora była już pełna, zamykano drzwi, robili to strażnicy SS a najczęściej sam Moll. Następnie Mengele wydawał rozkaz Scheinmetzowi, który tak jak przy bunkrach szedł do samochodu ze znakiem czerwonego krzyża, wyjmował puszkę z gazem, otwierał ją i zawartość puszki wrzucał przez okienko ściany bocznej do komory. Okienko to było dość wysoko, tak że dostawał się do niego po drabince. I tu również jak i przy bunkrach robił to w masce.
Wyrywanie zębów, ścinanie włosów:
Po pewnym czasie Mengele komunikował, że ludzie już nie żyją, mówił: „Es ist schon fertig” i wraz z Scheinmetzem odjeżdżał autem czerwonego krzyża. Moll otwierał wówczas drzwi komory gazowej, my ubieraliśmy się w maski i przeciągaliśmy zwłoki z poszczególnych komór, poprzez korytarzyk do rozbieralni i przez rozbieralnię i następny korytarzyk do pieców. W pierwszym korytarzu, znajdującym się przy drzwiach wejściowych fryzjerzy strzygli głowy, w drugim korytarzu dentyści wyrywali zęby.
Spalanie zwłok:
Przed piecami układaliśmy zwłoki na żelaznych noszach, które następnie na rolkach wmontowanych przy drzwiczkach od pieca wsuwaliśmy do pieca. Na noszach układaliśmy zwłoki w ten sposób, że gdy pierwsze leżały głową do przodu, drugie układaliśmy głową ku tyłowi. Do każdego pieca wkładaliśmy po 3 ciała. Gdy wkładaliśmy trzecie zwłoki to te najpierw do pieca wsunięte już się paliły. Widziałem, że ręce takich zwłok podnosiły się, później podnosiły się nogi. Zresztą spieszyliśmy się bardzo i dokładnie całego przebiegu palenia nie mogłem zaobserwować. Spieszyć musieliśmy się dlatego, bo gdy kończyny tych palących się już zwłok za bardzo podnosiły się, mieliśmy trudności z włożeniem do pieca trzecich zwłok.
Noszami posługiwaliśmy się w ten sposób, że dwóch więźniów podnosiło je z końca bardziej oddalonego od pieca, a jeden z końca, który wsuwało się najpierw do pieca. Po wsunięciu noszy, jeden z więźniów, przytrzymywał zwłoki długim żelaznym pogrzebaczem, nazywaliśmy to gracą, rozwidlonym na końcu, a dwaj inni wyciągali nosze spod trupa. Po załadowaniu pieca zamykaliśmy drzwi i ładowali następny piec. Palenie trwało 15-20 minut. Po upływie tego czasu otwieraliśmy drzwi pieców i wsuwali do nich dalsze zwłoki.
Spalanie w dołach:
W tym czasie gdy nadchodziły transporty węgierskie pracowaliśmy w krematorium V-tym na dwie zmiany. Zmiana dzienna od godz. 6.30 do 18.30 i zmiana nocna od 18.30 do 6.30 dnia następnego. Praca ta trwała około 3 miesięcy. Ponieważ jednak krematoria były mniej wydajne, wykopano dla palenia wygazowanych Węgrów doły obok krematorium V. Były tam 3 większe i dwa mniejsze doły. Proces palenia w dołach obok krematorium V był taki sam jak w dołach obok bunkrów 1 i 2.1 tu podpalaczem zwłok był Moll. Popiół z dołów wydobywano tak samo jak to robiono w bunkrach, tłuczono w specjalnych tłuczkach na miałko i wywożono do Soły. Popiół z pieca krematorium najpierw zakopywano w specjalnie do tego celu kopanych rowach. Później jednak, było to z rozpoczęciem ofensywy rosyjskiej, Höss polecił wydobyć popiół krematoryjny z tych dołów i również wywieźć do Soły.