Aktualności
Konserwatorzy Miejsca Pamięci scalili napis „Arbeit macht frei”
Zniszczony przez złodziei napis „Arbeit macht frei” znad historycznej bramy głównej obozu Auschwitz I został scalony. Dzięki szczegółowym badaniom i ekspertyzom konserwatorzy byli w stanie przywrócić go niemal w pełni do stanu sprzed kradzieży. Napis będzie jeszcze zabezpieczany i w przyszłości najprawdopodobniej trafi na muzealną ekspozycję.
— Kradzież i zniszczenie napisu „Arbeit macht frei” były symbolicznym atakiem na pamięć. W tym bowiem przypadku chodzi nie tylko o przedmiot niezwykłej wagi historycznej, ale i jedno z najsłynniejszych haseł propagandy totalitarnej, niezwykle dziś mocną przestrogę przed szaleństwem nacjonalizmu, rasizmu i antysemityzmu. Sprawcy byli blisko swego haniebnego celu, ale nie udało im się — powiedział dyrektor Muzeum dr Piotr M.A. Cywiński. — Zdawaliśmy sobie sprawę, że prace konserwatorskie muszą zostać przeprowadzone w najlepszy z możliwych sposobów. Na palcach jednej ręki można bowiem policzyć istniejące dziś w Polsce obiekty dziedzictwa kulturowego, tak znane na całym świecie — dodał.
Napis trafił do pracowni konserwatorskiej w bardzo złym stanie. — Złodzieje pocięli go na kilka fragmentów, wyginając i łamiąc metalowe rury. Mieliśmy przez to do czynienia zarówno z wygięciami od płaszczyzny, jak i skręceniami osiowymi i spłaszczeniami. Wiele elementów zostało zdeformowanych, a powierzchnia napisu została zarysowana i obtłuczona — powiedziała Agnieszka Żydzik-Białek, która koordynowała proces konserwacji. W zespole konserwatorów Miejsca Pamięci byli jeszcze Andrzej Jastrzębiowski i Margrit Bormann.
Konserwatorzy w pierwszej kolejności szczegółowo udokumentowali stan zachowania obiektu posługując się fotografią w świetle widzialnym, w promieniach ultrafioletowych i podczerwonych. Zeskanowano również obiekt w trzech wymiarach, a także przeprowadzono analizę składu oraz twardości stopów metali jego poszczególnych elementów. Dzięki użyciu endoskopu i defektoskopii metodą magnetyczno-proszkową można było zidentyfikować najmniejsze, niewidoczne gołym okiem uszkodzenia metalu. Osobnym badaniom poddano także powłoki zabezpieczające. To wszystko pozwoliło na opracowanie bezpiecznego programu prac konserwatorskich. — Ważne jest także to, że badania poczynione na tym obiekcie będą miały w przyszłości ogromne znaczenie podczas konserwacji innych poobozowych przedmiotów wykonanych z metalu — powiedział Andrzej Jastrzębiowski.
W wybraniu metody scalania niezwykle pomocna okazała się odnaleziona historyczna rurka o takim samym przekroju wykonana z identycznego stopu stali. — Mogliśmy dzięki temu przeprowadzić szereg badań dotyczących przede wszystkim techniki spawaneia. Taki materiał jest dziś bardzo trudno pozyskać, ponieważ niskowęglowej i nieuspokojonej stali właściwie się już nie produkuje. Mając materiał historyczny o tych samych właściwościach, mogliśmy precyzyjnie dobrać najlepszą metodę łączenia elementów, odpowiednie spoiwa, technikę i parametry — powiedziała Żydzik-Białek.
Prostowanie napisu odbyło się pod nadzorem mistrza ślusarskiego, który posiadał ogromne doświadczenie w obróbce różnych stopów metali. Do spawania natomiast wybrano dwie uzupełniające się metody. — Najpierw łączyliśmy elementy spawając je TIG-em, co pozwoliło na ocalenie maksymalnej ilości oryginalnego materiału oraz wykonanie bardzo mocnych spawów. Aby uzyskać jak najlepszy efekt wizualny, całość została wykończona laserem. Ta metoda pozwala na wykonanie niezwykle precyzyjnych punktowych spawów, dzięki czemu są one w zasadzie niewidoczne.To było naszym założeniem. Chcieliśmy usunąć wszelkie uszkodzenia dokonane podczas kradzieży, przywracając napisowi jego oryginalny stan — powiedział Andrzej Jastrzębiowski.
Konserwatorom pozostały jeszcze do wykonania badań powłok zabezpieczających oraz samo zabezpieczenie obiektu przed działaniem korozji. W przyszłości oryginalny napis znajdzie się najprawdopodobniej na przygotowywanej obecnie nowej wystawie głównej Miejsca Pamięci. — O wszystkim przesądzą względy konserwatorskie oraz ogólne bezpieczeństwo obiektu — powiedział dyrektor Cywiński.