Aktualności
Głosy Pamięci 6. Krematoria i komory gazowe Auschwitz — nowa publikacja
Międzynarodowe Centrum Edukacji o Auschwitz i Holokauście opublikowało szósty tom serii „Głosy Pamięci”. Komory gazowe i krematoria Auschwitz są przede wszystkim symbolem Shoah, ale mają również symboliczne znaczenie dla Romów, Polaków, Rosjan i innych narodów, których przedstawiciele cierpieli i ginęli w tym i w innych obozach śmierci.
Wybudowanie potężnych krematoriów wyposażonych nie tylko w komory gazowe, ale również i w inne techniczne urządzenia do spalania zwłok, które miały służyć usprawnieniu procesu masowego zabijania ludzi, wymagało zaangażowania specjalistów – przede wszystkim inżynierów, techników i architektów, a także znacznych nakładów finansowych.
Zagadnieniom tym, związanym z planowaniem i budową w Auschwitz urządzeń zagłady, poświęcona jest publikacja. Oprócz dokumentów i planów wykonanych w obozowym biurze budowlanym zamieszczamy w niej fragmenty relacji świadków – więźniów, którzy obóz przeżyli, a także procesowe zeznania esesmanów, którzy uczestniczyli w zagładzie. Na szczególną uwagę zasługują wypowiedzi więźniów Sonderkommando, którzy zmuszeni zostali do pracy przy spalaniu zwłok pomordowanych. Tylko nielicznym z nich udało się przeżyć. Niektórzy z nich, zdając sobie sprawę z tego, że Niemcy nie pozostawią ich przy życiu, zapisali swoje doświadczenia i notatki te ukryli w ziemi, mając nadzieję, że kiedyś zostaną one odnalezione i opublikowane.
Książka dostępna jest w księgarni internetowej Muzeum.
Fragment relacji byłej więźniarki Wandy Bedyniak, Polki, oznaczonej numerem obozowym 28787.
„Gdy pracowałam w bloku 17, przychodziło wiele transportów na rampę wyładowczą w obozie. Były przypadki, że wychodziłam na dach mojego baraku, oczywiście skrycie i obserwowałam rampę. SS-mani zachowywali się jak dzikie zwierzęta: krzyczeli, potwornie, bili, odrzucali ludzi na bok i gnali w stronę krematoriów. Ludzi przywożono wagonami towarowymi, którymi przybywało po kilka tysięcy osób. Na rampie widziałam ludzi dorosłych i dzieci, przyjeżdżali z bagażami, wózkami, dzieci z lalkami, ludzi tych biegiem pędzono do krematoriów. SS-mani zachowywali się jak nienormalni, wręcz jak pijani, zamiast ludzkiego głosu słyszało się wycie. Transporty przybywały nocą i dniem. Były okresy nasilenia transportów i okresy, kiedy przywożono ich mniej. Na terenie krematoriów nigdy nie byłam. Widziałam je z daleka [tj. około 300 metrów – przyp. P.S.] i dymy z krematoriów. Gdy krematoria zaczynały pracę, najpierw buchała czerwona łuna, potem ukazywał się czarny dym”.[1982]
Źródło: APMA-B, Zespół Oświadczenia, t. 98, s. 73.
Fragment rękopisu Załmena Lewentala, polskiego Żyda, członka Sonderkommando. Rękopis odnaleziono w pobliżu ruin krematorium III w Birkenau w październiku 1962 roku (część dokumentu jest ledwie czytelna, ponieważ została silnie uszkodzona przez wilgoć).
„[…] Sonderkommando pędziło […] [nie sposób było] wywinąć się z tego, gdyż groziła kula za samo obejrzenie się […] zapędzono resztę ludzi […] [z baraku?] do bunkra, gdzie ich zagazowano. Słychać było takie same […] i krzyki jak w nocy. Jakże tragiczny i straszny był ten widok, kiedy – jak się okazało potem — […] ci sami ludzie, którzy musieli wyciągać zwłoki i [je palić] […] to kazało się domyślać, że mieli oni w barakach swych najbliższych, swoje rodziny; jeden ojca, inny żonę i dzieci. Jak się potem okazało, po przystąpieniu do roboty, każdy rozpoznawał swoją rodzinę. Do nowo utworzonego w tym dniu komanda włączono bowiem ludzi, którzy dopiero co przybyli do obozu wraz z transportem i zaraz zapędzono ich do [tej roboty]. W ten sposób została zgładzona cała nasza gmina, całe skupisko żydowskie z naszego miasta, nasi kochani rodzice, żony, dzieci, siostry i bracia. A było to 10 grudnia 1942 r. późno w nocy, — oraz następnego dnia rano”.
Źródło: Wśród koszmarnej zbrodni. Notatki więźniów Sonderkommando, Oświęcim 1975, s. 196.