Rozmiar czcionki:

MIEJSCE PAMIĘCI I MUZEUM AUSCHWITZ-BIRKENAU BYŁY NIEMIECKI NAZISTOWSKI
OBÓZ KONCENTRACYJNY I ZAGŁADY

Aktualności

Auschwitz oczami Władysława Bartoszewskiego. Pierwsze tak obszerne wspomnienia byłego więźnia 4427

22-09-2010

O pobycie w obozie Auschwitz, o tym jak tamte doświadczenia wpłynęły na jego dalsze życie, a także o związkach, jakie łączyły go z Miejscem Pamięci w latach późniejszych opowiada w książce Mój Auschwitz prof. Władysław Bartoszewski.

— Zło raz uruchomione może mieć moc niszczycielską. Może dlatego świadkowie zła powinni o tym mówić, nie zapominając o tym, że w rachunku Bożym obok zła istnieje dobro. To myślenie w jakimś stopniu było mi dane. Za to jestem wdzięczny Bogu, że umiałem dostrzegać świadczone mi dobro — powiedział prof. Bartoszewski, były więzień Auschwitz, dziś m.in. przewodniczący Międzynarodowej Rady Oświęcimskiej oraz Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa.

Książka ukazała się nakładem wydawnictwa Znak pod patronatem Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau. Dostępna jest w księgarni internetowej Muzeum.

Osiemnastoletni Władysław Bartoszewski trafił do Auschwitz 70 lat temu, 22 września 1940 r., w tzw. drugim transporcie warszawskim. Niemcy skierowali w nim do obozu 1705 osób — 1139 ujętych w obławach ulicznych oraz 566 osadzonych uprzednio w więzieniu na Pawiaku. W tym samym transporcie do Auschwitz trafił także m.in. rtm. Witold Pilecki (w obozie zarejestrowany jako Tadeusz Serafiński), jeden z twórców obozowej konspiracji.

Bartoszewski otrzymał numer 4427. W obozie przeżył 199 dni. Od śmierci z głodu i wyczerpania uratowali go lekarze obozowego ambulatorium. W kwietniu 1941 r. został zwolniony z obozu — do dziś nie wiadomo, czy na skutek interwencji Polskiego Czerwonego Krzyża, którego pracownikiem był przed uwięzieniem, czy dzięki staraniom rodziny i znajomych. W książce prof. Bartoszewski po raz pierwszy tak szczegółowo opowiada o pobycie w obozie. Partnerami w tej rozmowie są dyrektor Muzeum Auschwitz dr Piotr M.A. Cywiński oraz sekretarz Międzynarodowej Rady Oświęcimskiej Marek Zając.

— Niekiedy zastanawiam się, co z tego wynika, że ja ocalałem. Zawsze uważałem, że to do czegoś zobowiązuje. Zachęcony przez moich przyjaciół innej generacji, Piotra Cywińskiego i Marka Zająca, spróbowałem opowiedzieć na nowo o tamtych sprawach tak, jak widziałem je moimi wówczas 18-letnimi oczami, albo po wyjściu oczami bardzo młodego człowieka po ciężkim doświadczeniu, niewspółmiernym do wieku — powiedział o książce prof. Bartoszewski.

— Dla mnie to nie jest tylko świadectwo człowieka, który przeszedł przez obóz, ale to jest świadectwo człowieka, który ten obóz w pewnym sensie niósł dalej. I to nie w ten traumatyczny, niszczycielski sposób, jak bardzo wielu innych współwięźniów, ale w sposób świadomy, odpowiedzialny i szukający pozytywów, szukający nowych dróg budowania świata po tym doświadczeniu — ocenił Piotr Cywiński. — To jest człowiek, który przeszedł przez Auschwitz i postanowił, jaki będzie jego wkład w ten świat, tak, aby Auschwitz się już nie powtórzyło. On urzeczywistnił pewne wartości, których dziś wszyscy potrzebujemy po doświadczeniu Auschwitz — dodał.

A dlaczego „Mój Auschwitz”? — Proponując tytuł książki zaakcentowałem, w moim rozumieniu skromnie, cząstkowość mojej wiedzy, bo to jest mój Auschwitz, w mojej myśli i w mojej pamięci — powiedział prof. Bartoszewski. — Kiedy mówię o moim doświadczeniu obozowym, ogromną rolę odgrywa testamentalny tomik Jana Pawła II „Pamięć i tożsamość”. Dla mnie to świadectwo polskiego inteligenta spod Krakowa, który mając doświadczenia lat wojny, pisze o infernalnym działaniu ludobójczym totalitaryzmu. To ostrzeżenie. Umacnia mnie to w tym, że te doświadczenia mają swoje uniwersalne znaczenie, nawet jeżeli go nie rozumiemy — dodał.

We wstępie do publikacji profesor zapisał następujące słowa: „Wszyscy więźniowie przebywali w jednym i tym samym Auschwitz, ale jednocześnie każdy więzień przebywał w swoim Auschwitz. Różne były kręgi piekła, różne były doświadczenia. Moim udziałem był blok młodocianych i obozowy szpital. Dlatego należy być świadomym, że dzieje Auschwitz to suma indywidualnych losów, cierpień, pamięci. Poza tym nie wolno nam zapomnieć, że już na wieki będzie to historia niedopowiedziana. Nigdy bowiem nie będzie nam dane poznać relacji setek tysięcy tych, których w tym obozie pomordowano.”

Rozmowę uzupełniają wybrane przez Władysława Bartoszewskiego i od dawna nie wznawiane teksty uświadamiające, czym były obozy koncentracyjne, m.in. opowiadanie Apel Jerzego Andrzejewskiego, broszura ojca Augustyna Za drutami obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu, W piekle Zofii Kossak i spisany przez Halinę Krahelską Oświęcim. Pamiętnik więźnia. To pierwsze powojenne wznowienie tego tekstu, który w dużym stopniu oparty był na relacji Władysława Bartoszewskiego

Okładka książki
Okładka książki