Aktualności
60. rocznica utworzenia Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau
Międzynarodowa konferencja, a także wystawy i okolicznościowa publikacja uświetnią w lipcu obchody 60. rocznicy utworzenia Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau.
W konferencji „Pamięć – Świadomość – Odpowiedzialność” (2-4 lipca) wezmą udział polskie i międzynarodowe autorytety w dziedzinie badań nad Holokaustem i ludobójstwem oraz jego skutkami. Debata ma być próbą pogłębionej refleksji nad przyszłymi kierunkami działań Muzeum Auschwitz w kontekście wyzwań i zagrożeń współczesnego świata.
Trzydniowa konferencja będzie najważniejszym wydarzeniem obchodów 60. rocznicy utworzenia Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau na terenach tego byłego niemieckiego nazistowskiego obozu koncentracyjnego.
Patronat honorowy nad konferencją objął Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego Kazimierz Michał Ujazdowski. Finansowo całe przedsięwzięcie wspiera Bank BPH a patronat medialny nad uroczystościami objęli: TVP1, Polskie Radio i „Dziennik Polski”
Wydarzenia towarzyszące
W ramach obchodów otwarte zostaną także trzy wystawy: pierwsza z nich będzie poświęcona najważniejszym wydarzeniom w historii placówki; w kolejnej zaprezentowane zostaną dary przekazane Muzeum; otwarta zostanie też wystawa zdjęć irlandzkiego fotografika Simona Watsona.
Z okazji rocznicowych obchodów wydana zostania książka autorstwa historyka Muzeum, Jacka Lachendry, pod tytułem Zburzyć i zaorać?... Idea założenia Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau w świetle prasy polskiej w latach 1945-1948. Autor analizuje w niej narodową debatę nt. utworzenia Muzeum, która toczyła się w polskiej prasie w pierwszych latach po II wojnie światowej.
Początki istnienia
Kilka miesięcy po zakończeniu wojny i wyzwoleniu nazistowskich obozów grupa polskich byłych więźniów zaczęła publicznie propagować ideę upamiętnienia ofiar Auschwitz. Gdy tylko stało się to możliwe, część z nich przybyła na teren byłego obozu, by chronić poobozowe obiekty i ruiny.
Doprowadzili oni do zorganizowania tzw. Stałej Ochrony Obozu Oświęcimskiego i otoczyli opieką tysiące pielgrzymów, którzy zaczęli tu masowo przybywać, aby szukać śladów swoich bliskich, pomodlić się i oddać hołd pomordowanym.
Byli więźniowie jeszcze przed oficjalnym powołaniem do życia Muzeum przygotowali na tym terenie pierwszą wystawę, która została otwarta 14 czerwca 1947 r. W ceremonii otwarcia wystawy wzięło udział ok. 50 tys. osób, w tym: byli więźniowie, rodziny pomordowanych, pielgrzymi z całej Polski, delegacje polskich władz, a także przedstawiciele Głównej Komisji Badania Zbrodni Niemieckich i Centralnej Żydowskiej Komisji Historycznej oraz delegaci ambasad brytyjskiej, czechosłowackiej i francuskiej.
Powołanie do życia
2 lipca 1947 r. polski Sejm wydał ustawę o zachowaniu po wsze czasy terenów i obiektów byłego obozu i powołał do życia Państwowe Muzeum Oświęcim-Brzezinka. Nazwa ta w 1999 r. zmieniona została na Państwowe Muzeum Auschwitz-Birkenau w Oświęcimiu.
Placówka objęła tereny dwóch byłych obozów koncentracyjnych: Auschwitz I i Auschwitz II-Birkenau, o łącznej powierzchni 191 hektarów. W 1979 roku na wniosek Polski tereny byłego obozu wpisano na listę dziedzictwa światowego UNESCO. Do dnia dzisiejszego Muzeum odwiedziło ponad 30 milionów osób z ponad 100 krajów świata.
Muzeum czy miejsce pamięci?
Zgodnie z uchwałą polskiego parlamentu z 1947 r. zadaniem Muzeum stało się: zabezpieczenie terenów byłego obozu i jego obiektów, zbieranie i gromadzenie dowodów i materiałów dotyczących niemieckich zbrodni popełnionych w Auschwitz, naukowe ich opracowywanie oraz udostępnianie.
Jednak sprawy związane z organizacją, działalnością i rozwojem Muzeum były i są wciąż przedmiotem dyskusji w gronie byłych więźniów, a także muzeologów, konserwatorów, historyków, pedagogów i przedstawicieli mass mediów.
Jeszcze w trakcie tworzenia Muzeum zastanawiano się, czy ma ono tylko opisywać przeszłość, czy też wyjaśniać i tłumaczyć główne mechanizmy zbrodniczego systemu. Pojawiały się głosy krańcowo różne w swoich propozycjach: od postulatu, aby te tereny zaorać, po propozycje maksymalnego zachowania i ocalenia wszystkiego, co było możliwe.
Przedmiotem dyskusji jest także nazwa „Muzeum”. Nie wszyscy akceptują określenie „Państwowe Muzeum Auschwitz-Birkenau”. niektórzy uważają, że były obóz to przede wszystkim cmentarz, inni że jest to miejsce pamięci, pomnik, jeszcze inni, że instytut pamięci, centrum edukacji i badań nad losami zamordowanych tu ludzi. Faktycznie Muzeum pełni jednocześnie wszystkie te funkcje, gdyż nie wykluczają się one wzajemnie a uzupełniają.
Fragmenty przygotowywanej książki Czy zburzyć i zaorać?... Idea założenia Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau w świetle prasy polskiej w latach 1945-1948.
[...] W pierwszej połowie 1946 r. prasa zamieszczała teksty poświęcone profanowaniu i dewastowaniu terenów byłego obozu. Po utworzeniu straży przyszłego Muzeum informowała również o zabezpieczaniu tych terenów, a także o aresztowaniach i wyrokach skazujących dla osób profanujących prochy ofiar. Z czasem jednak, teksty te ustąpiły miejsca informacjom o kolejnych projektach Muzeum i postępach prac organizacyjnych. Informacjom tym towarzyszyły czasem relacje ze zwiedzania terenów byłego obozu.
Tereny te można było zwiedzać już w 1945 r. Jednak jak można sądzić na podstawie relacji prasowych było ono ograniczone do zorganizowanych grup lub odbywało się przy okazji różnych uroczystości. Dopiero po rozpoczęciu prac organizacyjnych zwiedzanie stało się powszechne i w 1946 r. liczba zwiedzających oraz pielgrzymujących (dla wielu osób, zwłaszcza krewnych ofiar, wizyta w byłym obozie miała charakter pielgrzymki) wyniosła 100 tysięcy. Rok później było ich 170 tysięcy [...].
Tereny byłego obozu można było zwiedzać indywidualnie lub w grupie. W każdym jednak przypadku odwiedzającym musiał towarzyszyć strażnik lub inny pracownik tworzonego Muzeum, pełniący jednocześnie funkcję przewodnika. Przy czym inne osoby oprowadzały po terenie byłego obozu macierzystego, inne zaś w dawnym Birkenau. Strażnicy, uzbrojeni w karabiny, nosili wojskowe mundury, przy których kołnierzu przyszyte były skrawki pasiaka. Wstęp był możliwy po wykupieniu karty wstępu. Dochód ze sprzedaży przeznaczono na prace organizacyjne.
Z relacji prasowych wynika, że do czasu oficjalnego otwarcia Muzeum na terenie byłego obozu macierzystego przewodnicy pokazywali bramę główną z napisem „Arbeit Macht Frei”, blok 11 wraz z dziedzińcem i Ścianą Śmierci.
„Choć wiemy, że tragiczny sen oświęcimski minął bezpowrotnie – pisał Stanisław Peters – oglądamy nieufnie napis nad bramą i z lekkim drżeniem wstępujemy na teren obozowy. Miasteczko równych, jednopiętrowych domów ustawionych symetrycznie jak pudełka w zabawie dziecinnej. Idealna czystość. Co parę kroków wieńce przy ścianach i czarne tablice z napisami i krzyżem przypominają, że za tym parawanem ładu, czystości i symetrii krył się najdzikszy sadyzm […]”.
Ten sam autor opisuje dalej dziedziniec i Ścianę Śmierci: „Przed tą […] ścianą ustawiona płaszczyzna czarno pomalowana, z cementu i trocin. Na jej tle krzyż i stos wieńców. Podwórze wysypane czerwonym żwirem. Mimo woli zdejmujemy kapelusze. Jesteśmy w miejscu najbardziej tragicznym i najbardziej świętym. Tu każda grudka ziemi przesiąkła krwią męczenników”. Po opuszczeniu dziedzińca zwiedzający wchodzili do podziemi bloku 11. „W malutkich celach – czytamy w jednej z relacji – panuje półmrok, są one puste […]. Na murach widnieją zamazane napisy, których przy słabym świetle odczytać nie sposób. Niestety obok tych napisów widnieją już nowe, zwiedzający czuli się w obowiązku uwiecznić swe imiona i nazwiska atramentowymi ołówkami. […] Wychodzimy na górę, oglądamy puste „sztuby”, gdzieniegdzie pozostały jeszcze trzypiętrowe prycze, na ścianach freski malowane przez więźniów. Potem idziemy pustymi ulicami między blokami”.
Na terenie dawnego Birkenau zwiedzający mogli zobaczyć wnętrza baraków drewnianych i murowanych. „Tu […] jak daleko wzrok sięga – czytamy w „Kurierze Szczecińskim” – biegną betonowe słupy, połączone drutem kolczastym. Co kilkadziesiąt metrów wieże strażników. Za drutami […] stoją ceglane lub drewniane baraki. Te ostatnie prawie wszystkie rozwalone […]. Wchodzimy do pustych baraków obozu kobiecego i męskiego, wszędzie szeregi […] kojców inaczej zwanych przez więźniów boksami [buksami – J.L.] […]. Kojec taki, to coś w rodzaju klatki na króliki o trzech kondygnacjach, szerokości może półtora metra, obmurowany z trzech stron”.
Jednak najważniejszymi miejscami dla odwiedzających były ruiny krematoriów i doły spaleniskowe. „Z krematorium jedynie ruiny – pisał dziennikarz „Echa Krakowa”, były więzień Marian Toliński – Wszędzie w ziemi widoczne są drobne białe odłamki ludzkich kości – wszędzie chodzimy po szczątkach ludzkich – po wielkim, największym chyba w dziejach ludzkości – cmentarzu. W miejscach, gdzie palono […], w zagłębieniach terenu, stoi brudno-zielona woda. Woda ta jest w ustawicznym ruchu, stale na jej powierzchnię wydobywają się bańki gazu, z gnijących jeszcze w głębi, niespalonych dokładnie ciał”.
Widok wydobywających się z wody „baniek gazu” musiał wywierać na zwiedzających silne wrażenie, gdyż był często przywoływany w relacjach prasowych [...].
Jacek Lachendro