Wyzwolenie obozu Auschwitz
Transkrypcja podcastu
Posłuchaj na: SPOTIFY | APPLE PODCAST
27 stycznia 1945 roku wojska Armii Czerwonej wyzwoliły ponad 7 tys. więźniów Auschwitz. Zakończyła się trwająca 1689 dni historia tego obozu koncentracyjnego i zagłady. O tym jak wyglądały ostatnie dni Auschwitz i co stało się zaraz po wyzwoleniu opowiada dr Jacek Lachendro, z Centrum Badań Muzeum.
W kompleksie obozowym pozostało około 9000 więźniów. Większość z nich w obozie Birkenau, część tutaj w obozie macierzystym, część w Monowicach i pewna część w kilku podobozach. Byli to w większości ci, którzy już byli tak chorzy i tak osłabieni, że nie byli w stanie na własnych nogach po prostu opuścić baraków, a co dopiero obozu. Wraz z nimi pozostała grupa więźniów, którzy zachowali jeszcze siłę, a którzy z różnych względów nie chcieli opuścić obozu i w trakcie wyprowadzania kolumn więźniarskich oni gdzieś ukryli się w barakach i kiedy już esesmani opuścili obóz, to wyszli. Część z nich na własną rękę w jakimś tam stopniu starała się organizować życie swoje, ale też i tych najbardziej chorych, najbardziej osłabionych, czy to kierując się do magazynów obozowych z żywnością, przynosząc stamtąd mąkę, kaszę, tak żeby móc ugotować jakiekolwiek pożywienie, topili oni śnieg, żeby uzyskać wodę i móc w tej wodzie cokolwiek ugotować. Rąbali oni czy to prycze, czy jakiekolwiek elementy drewniane po to, żeby móc napalić w piecu i nagrzać pomieszczenia, czy właśnie ugotować tą strawę. I ci ludzie oczekiwali na nadejście Armii Czerwonej. Codziennie słyszeli odgłosy zbliżającego się frontu. I wreszcie 27 stycznia doczekali się na żołnierzy sowieckich. Jednak zanim przejdę do przedstawienia, jak wyglądało wyzwolenie z punktu widzenia więźniów, to kilka takich uwag wstępnych dotyczących samej tej operacji Armii Czerwonej.
W południowej Polsce operacja militarna była prowadzona przez żołnierzy wchodzących w skład I i IV frontu ukraińskiego. W tym pasie na wysokości Krakowa i dalej w stronę Oświęcimia i Górnego Śląska operowały jednostki I frontu ukraińskiego, nieco bardziej na południe IV, tam wzdłuż Karpat i Beskidów, u podnóża tych gór. I w składzie I frontu ukraińskiego operowała m.in. 60. armia, której z kolei jednostki działały wzdłuż Wisły od Krakowa do Oświęcimia, a głównym celem tej 60. armii było zajęcie południowej części Górnego Śląska. Zresztą celem I frontu ukraińskiego było, przede wszystkim w tym pierwszym etapie walk, zajęcie Górnego Śląska i opanowania właśnie tego wielkiego zagłębia przemysłowego tej części Europy. Kiedy czytamy różnego rodzaju dokumenty wojskowe Armii Czerwonej z tego okresu, rzuca się w oczy to, że tam nie ma informacji o obozie, żeby istniał jakikolwiek obóz koncentracyjny, który należałoby wyzwolić. Żołnierze mają zadanie zajmowania kolejnych miejscowości, te miejscowości są wymieniane, a więc miasto Oświęcim, wieś Brzezinka, natomiast nie ma tam wzmianki o obozie, ponieważ głównym celem tych żołnierzy, działających w ramach 60. armii, było jak najszybsze dotarcie i zajęcie południowej części Górnego Śląska.
W okolicach Oświęcimia działały 100. dywizja strzelecka i 322. dywizja strzelecka i ich żołnierze wzięli udział w działaniach, których ostatecznie efektem było wyzwolenie więźniów. Przed południem 27 stycznia żołnierze 100. dywizji weszli na teren obozu Monowitz i tam wyzwolili kilkuset więźniów, którzy zostali po prostu pozostawieni przez esesmanów. Około południa praktycznie bez większych walk żołnierze tej dywizji zajęli miasto Oświęcim, a po południu po stłumieniu niewielkiego w sumie oporu ze strony Niemców weszli na teren obozu Birkenau.
Natomiast ich koledzy z 322. dywizji posuwali się w pasie trochę bardziej na południe od nich, na ich lewej flance, oni sforsowali Sołę, przeszli przez uszkodzony przez Niemców, ale nie do końca zniszczony, most, tutaj w pobliżu podobozu, i również w godzinach popołudniowych między 15.00 a 17.00 opanowali cały kompleks obozu macierzystego.
I to, co ciekawe, co można wyczytać z relacji więźniów, którzy doczekali się na żołnierzy Armii Czerwonej, to fakt, że ci żołnierze byli zdziwieni, zaskoczeni tym, co zobaczyli. To wskazuje właśnie na to, że nie do końca orientowali się, w jakim miejscu znaleźli się i właściwie jakich czynów dokonali. Zresztą ci żołnierze pierwszoliniowi, którzy weszli na teren obozu Birkenau, czy na teren obozu macierzystego, po krótkich rozmowach z więźniami, którzy ich autentycznie witali jako wyzwolicieli, po krótkich rozmowach z nimi, po podzieleniu się tytoniem, pożywieniem, oni opuścili teren obozu, ponieważ ich zadaniem nie było zdobycie, zajęcie jednej czy drugiej części obozu Auschwitz, tylko ich zadaniem było zdobycie przyczółków po drugiej stronie rzeki Wisły kilka kilometrów od Oświęcimia. Więc to pokazuje, że żołnierze, jak i oficerowie nie byli świadomi celów i samo wyzwolenie, samo zajęcie obozów, wyzwolenie więźniów, nie było głównym celem ich operacji w tym dniu.
Zachował się taki bardzo ciekawy dokument, zresztą opublikowany kilka lat temu na stronach archiwum Ministerstwa Obrony Federacji Rosyjskiej. To jest dokument pokazujący, taki dotyczący demografii, stanu demograficznego 60. armii, a więc tej, której jednostki brały udział bezpośrednio w działaniach w Oświęcimiu i w okolicach Oświęcimia, no i tym samym kompleksu obozowego Auschwitz. Tam m.in. są dane liczbowe i zestawienie według narodowości żołnierzy tej armii. Większość stanowią Rosjanie, bo ponad 42 000 to byli żołnierze, oficerowie narodowości rosyjskiej, ale nieco ponad 38 000 to byli Ukraińcy, więc ta różnica nie jest aż tak bardzo znaczna i wśród wyzwolicieli Auschwitz nie byli tylko Rosjanie, ale również byli i Ukraińcy. Tutaj w roli tych bohaterów Rosjanie powinni podzielić się z Ukraińcami tą chwałą za wyzwolenie Auschwitz.
Ci pierwsi żołnierze, którzy weszli na teren obozu, tak jak powiedziałem, po krótkich rozmowach, po udzieleniu takiej naprawdę bardzo doraźnej pomocy, opuścili jego obszar i dopiero ci, którzy przyszli w drugiej linii, zaczęli świadczyć troszeczkę bardziej zorganizowaną i taką większą pomoc, ale ona też w dalszym ciągu była bardzo doraźna. Można podejrzewać, że sztab armii, 60. armii, czy generalnie nawet i I frontu ukraińskiego nie był, tuż po zajęciu kompleksu obozowego Auschwitz, do końca zorientowany, co do charakteru tego miejsca.
Wiemy z wojskowej dokumentacji sowieckiej, że tu zaczęli przybywać dopiero przedstawiciele sztabu, zaczęli przybywać korespondenci wojenni, którzy rozeznawali sytuację i przekazywali pierwsze meldunki do dowództwa. I jako taki przykład właśnie braku rozeznania można podać fragment raportu przygotowanego przez korespondenta wojennego, Siergieja Kruszyńskiego, który 29 i 30 stycznia, można powiedzieć, odwiedził tereny obozowe i w swoim raporcie pisał do generała Filipa Jaszeczkina, kierownika zarządu politycznego I frontu ukraińskiego, co następuje. I tutaj chciałem zacytować fragment tego jego raportu, który właśnie pokazuje ten brak rozeznania, ten brak wiedzy na temat obozu.
Tutaj cytat: „W starym obozie, właściwym oświęcimskim, i w nowym, na terenie zburzonej wsi Brzezowica [powinno być Brzezinka to był błąd korespondenta], pozostaje od 3 000 do 4 000 więźniów wszystkich narodowości. Poza nielicznymi wyjątkami są to chorzy i kalecy. Niemcy zamierzali unicestwić ich, ale nie zdążyli na skutek szybkości naszego natarcia. Wszyscy ci ludzie są zdani na siebie. Pomocy żywnościowej od nas nie otrzymują, egzystencja każdego zależy od tego, ile przedsiębiorczości i sił wykazał przy rozbieraniu produktów z magazynów. Obozy niezlustrowane przez nas z punktu widzenia pomocy medycznej”.
Ta pomoc medyczna została dopiero zorganizowana na przełomie stycznia i lutego 1945 roku, kiedy to zostały zainstalowane na terenie byłego obozu macierzystego dwa szpitale polowe Armii Czerwonej i w sumie kilkadziesiąt osób próbowało objąć opieką medyczną kilka tysięcy ocalonych więźniów. W momencie wyzwolenia obozu Auschwitz, tutaj tych trzech jego części: Monowitz, Birkenau i obóz macierzysty, a także kilku podobozów, przebywało jeszcze na jego terenie około
7 500 więźniów. Dość szybko ci, którzy jeszcze byli – zachowali jakąś względnie dobrą kondycję fizyczną, opuszczali teren obozu, ale w momencie kiedy przybyli tutaj medycy, ten personel medyczny Armii Czerwonej, a 6 lutego jeszcze ochotnicy Polskiego Czerwonego Krzyża z Krakowa, którzy utworzyli kolejny szpital, to na terenie kompleksu obozowego znajdowało się jeszcze około 4 500 do 4 800 więźniów, którzy wymagali natychmiastowej opieki medycznej. Więc tych kilkadziesiąt osób z personelu medycznego, sowieckiego i kilkadziesiąt osób spośród personelu Polskiego Czerwonego Krzyża, miało naprawdę wielkie zadanie do wykonania, żeby skutecznie pomóc tym chorym. I szczególnie w tych pierwszych tygodniach funkcjonowania szpitali mieli ogromne problemy z udzieleniem pomocy, szczególnie tym najbardziej chorym, najbardziej wyniszczonym. I też w tym pierwszym okresie zmarło najwięcej więźniów, kilkuset spośród nich. Dopiero po mniej więcej dwóch miesiącach sytuacja uległa na tyle poprawie, że tych przypadków śmierci – zgonów chorych było już znacznie, znacznie mniej.