Rozmiar czcionki:

MIEJSCE PAMIĘCI I MUZEUM AUSCHWITZ-BIRKENAU BYŁY NIEMIECKI NAZISTOWSKI
OBÓZ KONCENTRACYJNY I ZAGŁADY

Więźniowie z paragrafu 175 w Auschwitz

Transkrypcja podcastu

Posłuchaj na: SPOTIFY | APPLE PODCAST

Mówiąc o więźniach obozów koncentracyjnych i obozu Auschwitz, oznaczanych różowymi trójkątami, musimy chyba zacząć od przedstawienia nieco szerszego kontekstu historycznego. Dlaczego osoby homoseksualne, i mówimy tu niemal wyłącznie o mężczyznach, były osadzane w obozach koncentracyjnych w nazistowskich Niemczech?

Prześladowania homoseksualistów nie są wymysłem Hitlera i III Rzeszy. Represje dotyczące gejów sięgają już właściwie Zjednoczonych Niemiec, kiedy w 1871 roku w Niemczech wchodzi nowy kodeks karny, który wprowadza paragraf 175, na mocy którego ludzie, którzy uprawiają tak zwany nierząd przeciw naturze, są karani. Nierząd przeciw naturze, czyli chodziło tutaj o stosunki między dwoma mężczyznami, a także między mężczyzną a zwierzęciem. Czyli, jak widzimy, już w tym momencie, mamy zrównanie homoseksualizmu, przynajmniej męskiego, z zoofilią. Kodeks karny z 1871 roku zakłada karanie homoseksualizmu. Jest to niejako regres w kontekście tego, co się dzieje w Europie w ówczesnym czasie. Niektóre landy niemieckie pod wpływem wydarzeń z przełomu wieku XVIII i XIX, mam tu na myśli rewolucję francuską i później wojny napoleońskie, niejako zainspirowane, nazwijmy to, czytaj, zmuszone przez Napoleona, wprowadziły dużo łagodniejsze przepisy dotyczące homoseksualizmu i jego karania, a raczej braku jego karania, chociażby Królestwo Bawarii. Natomiast po zjednoczeniu Niemiec, wszystkie te działania w stosunku do homoseksualistów zostały wycofane i zastąpione właśnie przez paragraf 175. Paragraf ten praktycznie w niezmienionej formie funkcjonował do połowy wieku XX, ponieważ po II wojnie światowej zarówno w RFN, jak i w NRD paragraf 175 obowiązywał. W 1967 roku dopiero został zniesiony w NRD, natomiast dwa lata później pewne jego złagodzenia wprowadzono w RFN. De facto dopiero w 1994 roku w całych Niemczech paragraf 175 przestał obowiązywać, co dało możliwości do zrównywania z prawem osób homoseksualnych, czy jak byśmy to dzisiaj powiedzieli, nieheteronormatywnych. Chodziło tutaj już nie tylko o mężczyzn, ale również o kobiety, bo, co warto zaznaczyć już na wstępie, również pozwoli nam to zrozumieć specyfikę uwięzienia w obozie koncentracyjnym, więźniowie z paragrafu 175 byli to tylko i wyłącznie mężczyźni. Jeśli chodzi o kobiety w Rzeszy czy w Niemczech, paragraf ten nie obowiązywał. Jedynie w Austrii w jakiś sposób dotyczył on kobiet, jednak w 1938 roku po włączeniu Austrii do tzw. Rzeszy Wielkoniemieckiej prawo zostało ujednolicone i paragraf 175 obowiązywał tylko i wyłącznie mężczyzn. Owszem, czasami możemy spotkać informację w oficjalnych nazistowskich dokumentach, że kobieta była lesbijką, niemniej jednak nie był to nigdy główny powód aresztowania. Informacja o byciu lesbijką była tylko niejako adnotacją do akt, ale nigdy głównym powodem aresztowania, w przeciwieństwie do mężczyzn.

Jeśli chodzi o dalsze losy homoseksualistów w Niemczech, to w Republice Weimarskiej po zakończeniu pierwszej wojny światowej prawa były dość liberalne. Nie mówimy oczywiście o jakichś małych miastach i wsiach, ale takich miastach jak chociażby Berlin, który właściwie słynął ze swojej wielokulturowości, z liberalizmu obyczajowego, z zapraszania wielu artystów, którzy na owe czasy nosili się i występowali w bardzo odważny sposób. W Berlinie było bardzo dużo klubów gejowskich, co w III Rzeszy też niejako przysporzyło sporo kłopotów gestapo, ponieważ ktoś te kluby musiał infiltrować i sprawdzać, co się w nich dzieje. Niemniej jednak homoseksualizm nie był postrzegany jako coś tak złego i występnego w całym kontekście tej berlińskiej kultury lat dwudziestych i wczesnych lat trzydziestych. Oczywiście nie oznacza to, że wszyscy byli zwolennikami homoseksualizmu. Te konserwatywne wartości utrzymywały się oczywiście cały czas. W prawicowej prasie, chociażby w późniejszych czasach w „Volkische Beonachter” pojawiały się artykuły krytykujące homoseksualizm, zrównujące homoseksualistów z najgorszymi przestępcami. Bardzo często również łączono homoseksualizm z Żydami, że homoseksualizm był niejako żydowskim sposobem na degenerację narodu. Natomiast w Niemczech jeszcze przed wybuchem pierwszej wojny światowej badacz, można powiedzieć, seksuolog Magnus Hirschfeld, który notabene był Żydem i gejem, starał się zaznajomić ludzi z homoseksualizmem, niejako oswoić ich z tym i pokazać im, że to jest po prostu zwyczajna relacja między dwojgiem ludzi.

Hirschfeld w 1897 roku utworzył Komitet Narodowo-Humanitarny, którego właśnie głównym celem była edukacja ludzi, również współpraca z innymi ośrodkami na arenie międzynarodowej. Różnego rodzaju konferencje, publikacje, spotkania miały pokazać, że homoseksualizm jest czymś zwyczajnym, nie ma sensu go demonizować, ponieważ dwoje dorosłych ludzi kochających się nikogo nie krzywdzi. Po pierwszej wojnie światowej Hirschfeld działał dalej i w 1919 roku otworzył Instytut Nauk Seksualnych w Berlinie, poświęcony seksualności, poświęcony miłości, również międzyludzkiej. Skupiał się nie tylko na homoseksualizmie, ale jakby wiadomo, to był ten główny temat i główny powód utworzenia tego instytutu i był nie najgorzej przyjęty w kontekście całej kultury Republiki Weimarskiej. Był to ośrodek, który rzeczywiście dawał nadzieję na to, że homoseksualizm przestanie być demonizowany, ale przede wszystkim doprowadził do zniesienia paragrafu 175. Ponieważ pomimo tych wszystkich liberalnych i tolerancyjnych wydawałoby się postaw, paragraf 175 obowiązywał cały czas. Hirschfeld ze swoimi współpracownikami w 1912 roku zablokował rozszerzenie paragrafu 175 na kobiety, czyli de facto lesbijki cały czas pozostawały, nazwijmy to, bezpieczne. Nie wyciągano wobec nich konsekwencji prawnych, nie groziło im aresztowanie, nie groziły im przesłuchania, więzienia, natomiast mężczyźni cały czas podlegali karze. 

Te czasy, szanse na zniesienie paragrafu 175 skończyły się w 1933 roku, po tym kiedy Adolf Hitler doszedł do władzy i został kanclerzem. W propagandzie NSDAP od samego początku pokazywano homoseksualistów jako ludzi zwyrodniałych, jako przestępców, jako zagrożenie dla narodu. Sprawa homoseksualistów, szczególnie mężczyzn w III Rzeczy, nigdy nie była taka prosta, ponieważ pomimo tej całej propagandy bardzo wielu homoseksualnych mężczyzn było zapatrzonych w NSDAP i w ten kult męskości propagowanych przez SA czy SS. Niemniej jednak homoseksualiści byli uważani za degeneratów. Żydów łączono z homoseksualizmem, żeby jeszcze bardziej podkreślić ich ten negatywny wpływ na społeczeństwo niemieckie. W ideologii nazistowskiej homoseksualizm był jednym z głównych zagrożeń, jakie czyhały na tzw. Volk, czyli naród niemiecki, z bardzo prostej przyczyny. Ponieważ mężczyzna homoseksualny raczej nie będzie miał dzieci. Natomiast głównym celem tworzenia rasy panów jest oczywiście zwiększenie przyrostu naturalnego, a co za tym idzie kontakty seksualne między kobietą i mężczyzną prowadzące do powstania potomstwa. Co ciekawe, główni ideolodzy nazizmu, można powiedzieć główni wrogowie homoseksualizmu w III Rzeszy, jakimi był Adolf Hitler i Heinz Himmler w sferze SS, nie widzieli zagrożenia w kobiecym homoseksualizmie. Z jednej strony był on bagatelizowany jako naturalne kobiece zachowania, a z drugiej strony podkreślano, że prawdziwej niemieckiej kobiety, Aryjki, nie interesują takiej rzeczy. Poza tym zakładano, że homoseksualizm kobiecy nie wyklucza urodzenia dziecka. Poza tym wizerunek homoseksualisty jako zniewieściałego mężczyzny, który nie nadaje się do wojska, który nie nadaje się do podejmowania trudnych decyzji, był bardzo żywy w owym czasie i stał niejako w kontrze do twardego Aryjczyka, który jest gotów poświęcić życie za ojczyznę, za swojego Führera i walczyć o przestrzeń życiową czy przetrwanie swojego narodu. W związku z tym ta propaganda mówiąca o tym, że homoseksualizm jest czymś nienaturalnym, była w III Rzeszy nie tyle żywa, ale jeszcze bardziej podsycana i łączona z innymi wyimaginowanymi wrogami narodu, takimi jak Żydzi, komuniści, liberałowie. Więc to, gdzie można było podczepić jeszcze homoseksualizm, był on podczepiany.

Co ważne, kiedy mówimy już o czasach III Rzeszy, to nie były to tylko słowa propagandowe, ale ta ideologia również oznaczała prześladowania mężczyzn homoseksualistów. Z jednej strony mamy oczywiście Noc Długich Noży i atak na osoby homoseksualne wewnątrz partii nazistowskiej, ale mężczyźni homoseksualiści byli aresztowani i osadzani w III Rzeszy w obozach koncentracyjnych.

Tak, warto tu też zwrócić uwagę a propos Nocy Długich Noży, że homoseksualizm przeciwników politycznych stał się narzędziem walki politycznej. Noc Długich Noży, czyli eliminacja najwyższego dowództwa SA z Ernstem Röhmem na czele, użycie argumentu, jakoby Röhm był gejem i źle wpływał na swoich ludzi, deprawował młodych SA-manów i tak dalej, była wygodnym pretekstem i wygodnym uzasadnieniem rozprawy z dowództwem SA, bo prawda jest taka, że tutaj nie chodziło o homoseksualizm Röhma, tylko jego ambicje polityczno-wojskowe. Bardzo szybko po uporaniu się z tym tzw. puczem Ernsta Röhma wprowadzono już pierwsze wytyczne dotyczące aresztowań homoseksualistów. Pierwsze takie zalecenia miały już miejsce w lipcu 1934 roku, natomiast pierwsze aresztowanie i zesłanie do obozów koncentracyjnych już w październiku 1934 roku. Także widzimy, że bardzo szybko rzeczywiście zaczęto nie tylko mówić o tym, jak homoseksualizm jest zły, ale też przystąpiono do działania. W 1935 roku do paragrafu 175 dodano dwa podpunkty A i B i chodziło tutaj o gradację tych stosunków homoseksualnych, w jaki sposób one przebiegały, czy było to wydarzenie na zasadzie precedensu, jednorazowe, czy miało szansę się powtórzyć, jak głębokie i intymne były te relacje. To było szczegółowo tam opisane i wedle tego ten paragraf A i B były stosowane. Natomiast walka z homoseksualizmem stała się w III Rzeszy bardzo istotną kwestią. Stała się wręcz priorytetowa. W 1936 roku utworzono Centrale Rzeszy do Zwalczania Homoseksualizmu i Aborcji. Czyli widzimy tutaj połączenie dwóch zagrożeń dla przyrostu naturalnego. Homoseksualizm mężczyzn z wiadomych względów oraz aborcja, ponieważ usuwanie płodów przez aryjskie kobiety było postrzegane jako coś bardzo, ale to bardzo niepożądanego i również karane. Oczywiście wcześniej należało uporać się z homoseksualizmem wewnątrz partii nazistowskiej, wewnątrz tych takich organizacji III Rzeszy, więc tutaj również istniała specjalna komórka, która się tym zajmowała.  Niemniej jednak właśnie od 1936 roku stało się to niejako ogólnopaństwowe. Chciałabym tutaj jeszcze wspomnieć o jednej sytuacji, kiedy domniemany homoseksualizm został wykorzystany do rozgrywek politycznych. Chodzi mi tutaj o sprawę Blomberga i Fritscha. Byli to dwaj członkowie Sztabu Generalnego, dowódcy wojsk lądowych, którzy stali Hitlerowi na drodze do reformy wojskowej i do prowadzenia jego polityki zagranicznej, która miała po prostu polegać na szybszym wypowiedzeniu wojny. Fritsch został oskarżony o bycie homoseksualistą. Ściągnięto nawet mężczyznę, który w różnego rodzaju obskurnych miejscach, jak chociażby toalety dworcowe, świadczy usługi seksualne innym mężczyznom. I on zeznał, że tak, że to jest właśnie Werner von Fritsch, to z nim odbył ten stosunek. Oczywiście później się okazało, że dowody przeciwko Fritschowi zostały sfabrykowane, że świadek został przekonany przez gestapo do złożenia swojego świadczenia, że chodziło o mężczyznę o podobnym nazwisku, również wojskowego, ale nie von Fritscha. I w ‘38 roku, pomimo rehabilitacji, Fritsch zrezygnował ze stanowiska. Również Blomberg tutaj przy okazji, on z powodu z kolei domniemanego wcześniejszego nierządu, prowadzonego przez swoją nową żonę, po prostu zarzucono, że ona wcześniej była prostytutką, a teraz została żoną generała, no to jakby nie godzi się. Również został zwolniony ze stanowiska i to tym samym otworzyło Hitlerowi drogę do postawienia na tych najwyższych stanowiskach w armii swoich ludzi i prowadzeniu takiej polityki, jaka była mu potrzebna w przygotowaniach do wojny etc. Ale widzimy, że tutaj również homoseksualizm został wykorzystany do zdyskredytowania osoby i postawienia jej w bardzo złym świetle, nawet jeżeli te tak zwane zarzuty zostały później wycofane. Co do aresztowań, to warto zaznaczyć, że po 1938 roku trochę zmieniła się sytuacja nie tylko w samej Rzeczy, ale również w Europie, ponieważ paragraf 175 w rozumieniu niemieckim, nazwijmy to, zaczął obowiązywać również w Austrii.

Co do zasady, paragraf 175 obowiązywał tylko tak naprawdę na terenie Rzeszy, natomiast w krajach okupowanych już nie. Szacuje się, że jeśli chodzi o samych niemieckich czy austriackich homoseksualistów, czy generalnie ludzi, którzy podchodzili pod paragraf 175, było to około 50 tysięcy mężczyzn skazanych za homoseksualizm, z czego mniej więcej 5-15 tysięcy osadzono w obozach koncentracyjnych. Czasami podaje się tą liczbę, taką wypośrodkowaną 10 tysięcy. Wytłumaczę też, dlaczego są czasami te problemy z tymi szacunkami. Niemieccy badacze szacują, że 2/3 z tych ludzi zginęła. W związku z tym, jak widzimy, prześladowania homoseksualistów rozpoczęły się tuż po dojściu Hitlera do władzy i paradoksalnie one zmniejszyły się w momencie, kiedy wybuchła wojna.  Wiązało się to z kilkoma kwestiami. Po pierwsze, sprawa homoseksualistów została już w jakiś sposób rozwiązana. Te masowe aresztowania miały miejsce w czasie pokoju, kiedy mogło się to stać priorytetem. Natomiast w czasie wojny oczywiście takie aresztowania miały miejsce, natomiast było ich mniej. Co ciekawe, przymknięcie oka na stosunki homoseksualne w Niemczech miało miejsce w momencie odbywania się Igrzysk Olimpijskich w Berlinie. Ponieważ III Rzeszy zależało też, żeby pokazać się z jak najlepszej strony na arenie międzynarodowej, na ten czas zaprzestano prześladowania homoseksualistów, szczególnie przyjeżdżających z zagranicy. 

Otwarto pewną ilość klubów gejowskich, więc na te kilka tygodni te prześladowania ucichły, zmalały. Oczywiście wynikało to z tego, że przed Igrzyskami dokonano znacznej ilości aresztowań, a później sobie to nadrobiono. Ale w oczach opinii publicznej III Rzesza nie rysowała się już taka straszna, jak ją malują, ponieważ ci ludzie, którzy przyjeżdżali z zagranicy, mogli się czuć względnie bezpiecznie, chociażby w samym Berlinie.

Ideologia nazizmu opierała się na kryteriach rasowych. Mamy inną sytuację do września 1939 roku i po wybuchu wojny. Ale czy system terroru skupiał się jednak na obywatelach niemieckich, czyli z punktu widzenia ideologii Aryjczykach, czy paragraf 175 dotykał też inne grupy?

Paragraf 175 wynikał jakby de facto z przesłanek rasowych, ponieważ stosunki homoseksualne zagrażały przyrostowi naturalnemu. W związku z tym wszelkiego rodzaju Aryjczycy, jak Niemcy, Austriacy, co ciekawe również Holendrzy, gdzie wprowadzono kodeks karny obowiązujący w III Rzeszy, podlegali paragrafowi 175 w takim samym stopniu jak obywatele Niemiec. Jeśli chodzi o tereny okupowane, to co do zasady paragraf 175 nie obowiązywał. Czyli np. w Polsce, we Francji nie było aresztowań wywołanych bezpośrednio paragrafem 175. Jeżeli spojrzymy na to, że Himmler czy Hitler uważali, że homoseksualizm osłabia dany naród, to właściwie w ich interesie było, żeby wśród Słowian, wśród innych, że tak powiem, ras, było jak najwięcej homoseksualistów, bo wtedy oni się tak naprawdę nie rozmnażają, nie ma dzieci, naród słabnie, degeneracja i łatwiej jest ich pobić, łatwiej kontrolować. W związku z tym patrzono bardzo przez palce na to, co się dzieje w krajach okupowanych. Warto jeszcze tutaj zaznaczyć, że tereny czeskie, które na mocy Układu Monachijskiego zostały włączone do Rzeszy, również podlegały pod paragraf 175. I Czesi, którzy przyjęli obywatelstwo Rzeszy, byli traktowani jak Niemcy, nazwijmy to. I jeżeli widzimy, że jakiś Czech został aresztowany z paragrafu 175, to prawdopodobnie dlatego, że on przyjął status obywatela Rzeszy. Dochodził tutaj też jakby drugi paragraf, druga zbrodnia, nazwijmy to, tak zwane stosunki międzyrasowe, Rasenschande, czyli pohańbienie rasy. Jeżeli obywatel Rzeszy miał stosunki seksualne z obywatelem kraju podbitego, przypuśćmy w Polsce i były to stosunki homoseksualne, co nie dość, że był karany z paragrafu 175 za stosunek homoseksualny z mężczyzną, to jeszcze był karany za tak zwane pohańbienie rasy, ponieważ niejako zbratał się z kimś gorszym. Pohańbienie rasy dotyczyło głównie stosunków między kobietami a mężczyznami, jednak w kontekście paragrafu 175 warto wspomnieć również o tym, że miały miejsce też takie sytuacje. Więc ten paragraf 175 bezpośrednio nie dotykał ludności okupowanej w tych krajach poza tymi dwoma wyjątkami jak Sudetenland czy Holandia. To jednak w jakiś sposób mógł wpłynąć na ich życie, jeżeli odbyli stosunek seksualny z przedstawicielem Rzeszy, przedstawicielem rasy panów. I tutaj niejako była ta podwójna odpowiedzialność: paragraf 175 i właśnie pohańbienie rasy. Co zwykle kończyło się albo śmiercią, albo wysłaniem do obozu koncentracyjnego, więc tutaj możemy też zauważyć, że pośrednio kara spadała też na obywatela tego kraju podbitego, kraju okupowanego. Co do zasady jednak paragraf 175 obowiązywał tylko Aryjczyków, tylko na terenie Rzeszy, poza tymi właśnie wyjątkami Holandią i częścią Czech. No i oczywiście Aryjczyków znajdujących się w krajach okupowanych. Ale obywateli czy ludności podbitej już tak bezpośrednio nie.

Mówiliśmy o tym, że to nasilenie się prześladowań osób homoseksualnych, gejów, to czasy przed wybuchem II wojny światowej i większość z tych gejów, która została osadzona z paragrafu 175 w obozach koncentracyjnych, była osadzana w tych, można powiedzieć starych obozach, czy obozach wewnątrz Starej Rzeszy. W obozie Auschwitz, który stał się symbolem świata obozów koncentracyjnych, osadzona została bardzo niewielka grupa mężczyzn oznaczana różowym trójkątem. Co możemy powiedzieć o tej grupie więźniów obozu? Co o nich wiemy?

Jeśli chodzi o Auschwitz, to tutaj występuje taki podwójny problem. Bo oczywiście w Auschwitz znajdowali się homoseksualiści. Nie ma co do tego żadnych wątpliwości. Nawet jeżeli nie byliby oznaczeni różowym trójkątem, statystycznie musieli się tutaj znajdować. Z najnowszych badań wynika, że około 136 więźniów w Auschwitz było homoseksualistami. Dokumenty potwierdzają nam bezpośrednio 77 więźniów oznaczonych paragrafem 175. I tutaj pojawiają się pewne problemy. Ponieważ, jeśli chodzi o więźniów, którzy byli Niemcami i przywiezieni byli do Auschwitz z innych obozów, zdarzało się, że byli wysyłani z tych obozów jako więzień aresztowany na mocy paragrafu 175, ale na przykład w Auschwitz dostawał kategorię polityczny. I możemy to zauważyć chociażby na fotografiach obozowych, tak zwanych stykach, gdzie więźniowie, którzy wiemy, że byli homoseksualistami, ponieważ wynika to z list nowoprzybyłych, są oznaczeni jako więźniowie polityczni. Bardzo często zdarzało się, że ci więźniowie zmieniali swoją kategorię, jak chociażby Karl Gorath, przywieziony z Neuengamme w 1943 roku, który tam jako więzień homoseksualny, w Auschwitz był już więźniem politycznym, ponieważ taką kategorię podał. Udało mu się w jakiś sposób to załatwić, że był więźniem politycznym. To jest pierwsza rzecz. Druga rzecz, że wielu więźniów homoseksualistów, z tych 136, o których mówię, było czasami aresztowanych jako więźniowie aspołeczni lub kryminalni, więc ich oznaczenie w obozie też nie było różowym trójkątem, tylko czarnym bądź zielonym. I problem właściwie wynika z tego, że dokumenty, które mamy w naszym archiwum, to jest naprawdę niewielki procent dokumentacji, która została tutaj wytworzona w czasie obozu. W związku z tym nie jesteśmy też w stanie określić wszystkich więźniów homoseksualnych, którzy rzeczywiście zostali skazani z paragrafu 175 i trafili do Auschwitz. Jest bardzo prawdopodobne, że ktoś został przeoczony i być może nigdy się nie dowiemy, że taka osoba tutaj rzeczywiście była. Z drugiej strony możemy oczywiście porównywać nasze dokumenty z dokumentami z innych obozów, szczególnie z obozów Starej Rzeszy, ponieważ z tych 77 więźniów, którzy rzeczywiście zostali zarejestrowani i funkcjonowali w Auschwitz jako ci z paragrafu 175, 76 było Niemcami, więc możemy przypuszczać, że więźniowie oznaczeni różowym trójkątem w Auschwitz to byli Niemcy ze Starej Rzeszy, byli to Niemcy czy Austriacy, byli to być może Holendrzy, jacyś Czesi. Natomiast, tak jak wspomniałam, niektórzy mogli być oznaczeni też inaczej. Mamy tutaj jeszcze kwestię Polaków. Tak jak wspomniałam, paragraf 175 nie dotyczył obywateli Polski, co nie znaczy, że w obozie nie było Polaków homoseksualistów. Oczywiście, że byli, tylko byli rejestrowani jako więźniowie polityczni, ponieważ tak zostało to przyjęte. Znaczy zdecydowana większość więźniów polskich była rejestrowana jako więźniowie polityczni. Nie zdarzali się jacyś więźniowie kryminalni lub aspołeczni. Nie ma Polaków osadzonych w Auschwitz i oznaczonych różowym trójkątem. Jeśli chodzi o Auschwitz, to możemy mówić, że tych więźniów było bardzo niewiele, zważywszy, że jak porównamy to z innymi obozami. Tutaj mamy takie dane ruchu oporu z ‘44 roku, z 20 stycznia 44 roku, które mówią, że na 80 839 więźniów i więźniarek w Auschwitz przebywało 22 więźniów oznaczonych różowym trójkątem. Porównując chociażby Auschwitz z innymi obozami na terenie Rzeszy, to warto tutaj wspomnieć o Sachsenhausen, w którym około tysiąc więźniów oznaczonych różowym trójkątem przebywało w różnych etapach istnienia tego obozu. Jeśli spojrzymy na liczbę tych więźniów, nie należy się dziwić, że Sachsenhausen było nazywane Auschwitz dla homoseksualistów. Był to niejako obóz karny dla nich, ponieważ zwykle byli wysyłani do najcięższej pracy w klinkierni, do karnego komanda w klinkierni, gdzie ze względu na bardzo ciężką pracę przy wydobyciu gliny, wyjątkowo brutalne represje ze strony więźniów funkcyjnych i esesmańskich strażników, egzekucje dokonywane na tych ludziach, a także liczne samobójstwa, bardzo wielu z tych ludzi nie przeżyło obozu. Generalnie więźniowie homoseksualni, podobnie chociażby jak Żydzi, byli wysyłani do bardzo ciężkiej pracy, ponieważ w Mittelbau-Dora przy konstrukcji V1 i V2 również możemy znaleźć takich więźniów. To jest ponad 800 osób, co daje nam drugą pod względem ilości więźniów homoseksualnych liczbę tuż poza Sachsenhausen. W związku z tym w Mittelbau-Dora, również w Dachau, znajdziemy więźniów homoseksualnych. To jest prawie 600 osób, tak jak udało się to ustalić, przez 12 lat funkcjonowania obozu. Oczywiście w innych obozach, takich jak Buchenwald, Ravensbrück, Neuengamme, Flossenburg, możemy znaleźć więźniów homoseksualistów. Natomiast, jeżeli spojrzymy na to w kontekście całościowym, to jest bardzo niewielki procent osadzonych. Mówiąc procent, mam na myśli zwykle poniżej 1% osadzonych w obozie. Jeżeli weźmiemy pod uwagę, że 2/3 z tego niecałego procenta zginęło, to możemy wyciągnąć wnioski, w jaki sposób ci więźniowie byli w obozach traktowani i w jaki sposób się do nich odnoszono. Warto zauważyć, że to nie tylko strażnicy czy więźniowie funkcyjni, ale również współwięźniowie, ponieważ homoseksualiści bardzo często byli postrzegani jako gorsza kategoria ludzi. W hierarchii obozowej znajdowali się praktycznie tuż obok Żydów. Także ich sytuacja była naprawdę nie do pozazdroszczenia.

Kiedy mówimy o strukturze więźniów obozu Auschwitz i patrzymy na hierarchię, ze względu na to, że Auschwitz powstaje jako obóz już na terenach okupowanych i pierwszymi więźniami są Polacy, bardzo często mówimy o tym, że więźniowie Niemcy, czy to kryminaliści czy inni, byli w jakiś sposób w tej hierarchii uprzywilejowani i trafiali na pozycje więźniów funkcyjnych. Czy wiemy w ogóle, jak w tej zmienionej nieco hierarchii obozowej w Auschwitz, ze względu na jego historię, osadzeni byli więźniowie z różowymi trójkątami? Czy jest zbyt mało źródeł, żebyśmy w ogóle taką historię mogli zarysować?

To bardzo ciekawe pytanie i od razu powiem, że wielopoziomowe, ponieważ jeżeli weźmiemy pod uwagę, że wielu więźniów homoseksualnych było później w Auschwitz zarejestrowanych jako więźniowie polityczni, to niejako na samym początku istnienia obozu nie mieli oni dostępu do funkcji, które sprawowali zwykle więźniowie kryminalni. Warto w tym momencie też zwrócić uwagę na to, że we wspomnieniach więźniów bardzo często można spotkać się z informacją, że ten i ten blokowy oznaczony zielonym trójkątem był homoseksualistą, bo zapraszał do siebie więźniów i wykorzystywał ich seksualnie lub w zamian za jakieś tam przywileje oni świadczyli mu usługi seksualne. Tutaj bardzo ważne jest, żeby oddzielić homoseksualizm od zachowań homoseksualnych. Bardzo często ciężko jest wywnioskować chociażby ze wspomnień więźniów, czy mówią oni rzeczywiście o homoseksualiście, który taki jest, bo taki się urodził, czy mówią o więźniu, który w wyniku długotrwałego pobytu w odosobnieniu, braku kontaktu z kobietą w jakiś sposób swój popęd seksualny musi zaspokajać. W związku z tym tutaj już musimy uważać na to, że jeżeli słyszymy o więźniu funkcyjnym, który miewał stosunki homoseksualne, nie oznacza to z automatu, że on był homoseksualistą. Na początku we wszystkich obozach, tutaj możemy mówić również o Auschwitz, zważywszy, że ta ilość więźniów z paragrafu 175 była bardzo niewielka, homoseksualiści nie mieli dostępu w ogóle do bycia więźniami funkcyjnymi. Później się to trochę zmieniło, chociażby we Flossenbürgu wiemy, znamy historię więźniów funkcyjnych homoseksualistów, którzy rzeczywiście byli chociażby kapo w różnych komandach i tak dalej, sprawowali funkcję, ale to już mówimy o właściwie końcówce wojny, latach 44-45. Natomiast w Auschwitz otwarcie homoseksualnych więźniów funkcyjnych, którzy mieliby różowy trójkąt, raczej nie było. Ciężko jest to stwierdzić ze względu na brak dokumentów i pewne tabu dotyczące tych osób.

Wspomniany już Karl Gorath, który w Auschwitz był oznaczony jako więzień polityczny, on w pewnym momencie swojego pobytu w obozie był blokowym, ale nie jako więzień z różowym trójkątem, tylko jako więzień z czerwonym trójkątem. Oczywiście był to już również późniejszy czas funkcjonowania obozu, ale nie te pierwsze lata 40-43 powiedzmy, kiedy jednak zdecydowaną większość tych funkcji sprawowali więźniowie niemieccy kryminalni. Jeśli chodzi o homoseksualistów, oczywiście nie można wykluczyć, że tacy więźniowie byli więźniami funkcyjnymi. Nie można wskazać ich imiennie tak naprawdę, ale wynika to też z tego, że bardzo wielu, tak jak mówiłam, było osadzonych jako więźniowie kryminalni lub więźniowie aspołeczni. Jeżeli słyszymy w obozie o tym, że jacyś więźniowie nie można wskazać ich imiennie tak naprawdę, ale wynika to też z tego, że bardzo wielu, tak jak mówiłam, było osadzonych jako więźniowie kryminalni lub więźniowie aspołeczni. Jeżeli słyszymy w obozie o tym, że jakiś więzień funkcyjny miewał stosunki homoseksualne z innymi, to nie musi to z automatu oznaczać, że on rzeczywiście był homoseksualistą, ale w powszechnej takiej historii przekazywanej przez więźniów bardzo często właśnie jako taki jest traktowany. To samo dotyczy kobiet. Więźniarki wspominają o blokowych, o kapo, które były lesbijkami, ale tu również pojawia się ten sam problem. Nie wiemy, czy one rzeczywiście miały takie preferencje seksualne, czy wynikały one po prostu stricte z potrzeby zaspokojenia po prostu tego popędu seksualnego. Także tutaj na to pytanie jest bardzo ciężko jednoznacznie odpowiedzieć, bo jak widać jest tutaj wiele czynników, które wpływa na odpowiedź, której jednoznacznie nie da się udzielić.

Czy w relacjach ocalałych pojawiają się opowieści o więźniach z różowymi trójkątami w Auschwitz? Czy jest to temat ze względu na bardzo niewielką liczbę w tej całej masie więźniarskiej, kiedy mówimy o dziesiątkach tysięcy więźniów zarejestrowanych w obozie, ta grupa jest właściwie znikoma i być może nawet niezauważalna.

Tak, to prawda. Pojawiają się czasem takie informacje, chociaż zwykle dotyczą one więźniów, którzy na przykład przebywali później lub wcześniej w innych obozach niż Auschwitz na terenie Rzeszy, ponieważ tamci więźniowie byli bardziej widoczni, natomiast w Auschwitz tych względów, o których wcześniej wspomniałam, no i ze względu na ich niewielką liczbę, nie jest to częste. Co jest wspomniane, to na pewno zachowania homoseksualne więźniów funkcyjnych. Poza tym warto zaznaczyć, że wielu więźniów było uprzedzonych do homoseksualistów. Te wspomnienia są zwykle dość negatywne. Są to zwykle ludzie piętnowani jako również trochę tacy wynaturzeni przestępcy. Wydaje mi się, że wynika to głównie z tego, że więźniowie zapamiętywali niejako więźniów kryminalnych bądź więźniów funkcyjnych, którzy dopuszczali się wykroczeń, ponieważ bardzo często tutaj mówimy oczywiście o gwałtach, o wykorzystywaniu seksualnym, również o wykorzystywaniu seksualnym więźniów młodocianych, tak zwanych pipli, którzy w zamian za opiekę, za jedzenie wykonywali różne czynności dla swoich przełożonych więźniów, również czynności seksualne. Jest taka historia, która jest potwierdzona w dokumentach, że nowo przybyli młodzi więźniowie, bardzo często sami szukali opieki u takich więźniów starszych, funkcyjnych, którzy w zamian za chleb, w zamian za umieszczenie ich w lepszym komandzie czy w zamian za opiekę świadczyli im usługi seksualne. Jeżeli tacy więźniowie zostali przyłapani na takich czynnościach, byli oczywiście karani, zwykle była to kara albo chłosty, albo kara celi stojącej, czasami kara śmierci, natomiast były takie przypadki na zasadzie szukania pomocy, ale tutaj też również ciężko potwierdzić, czy byli to więźniowie stricte homoseksualiści, czy byli to więźniowie, którzy w ten sposób chcieli przetrwać obóz. I wydaje mi się, że tutaj nie powinniśmy w ogóle oceniać takiego zachowania, ponieważ musielibyśmy być sami w obozie, żeby móc powiedzieć coś na ten temat. Natomiast wracając do wspomnień więźniów dotyczących homoseksualistów, tak jak wspomniałam, jest ich bardzo niewiele, są one głównie negatywne i co jest najważniejsze, zachowało się bardzo, ale to bardzo niewiele wspomnień, tudzież oświadczeń więźniów, którzy byli homoseksualistami. Również tacy więźniowie bardzo rzadko kontaktowali się z muzeum po wojnie. Jednym z nich jest Carl Gorath, już wspomniany tutaj, który w Auschwitz opisuje, jak poznał dwóch polskich więźniów, którymi się zaopiekował. Jeden z nich został nawet jego kochankiem i mówił, że przeżył tutaj w Auschwitz piękną miłość. Został później wywieziony do Mauthausen, bo tak jak wspomniałam, on przybył tutaj z Neuengamme w 1943 roku. Później został ewakuowany do Mauthausen, po wojnie wrócił do Auschwitz. Dowiedział się, że ci dwaj mężczyźni, z którymi nawiązał tutaj takie bliskie relacje, zginęli w Auschwitz i postanowił ich upamiętnić w postaci pozostawienia bukietu. I tak jak pisze w swoich wspomnieniach, był bardzo wzruszony, ponieważ jego słowa mogą tutaj szokować, ponieważ on powiedział, że to był najpiękniejszy czas w jego życiu, kiedy tutaj z tym swoim ukochanym mężczyzną spędzał czas. I jeśli weźmiemy pod uwagę, że był to więzień homoseksualista, który de facto w hierarchii obozowej był na samym dole, tylko przez sprytną zamianę został zakwalifikowany jako więzień polityczny, udało mu się zostać blokowym, to zobaczymy, jaka tak naprawdę była trudna sytuacja tych ludzi tutaj w obozie. Oni nie tylko byli zagrożeni ze strony władz obozowych czy innych więźniów funkcyjnych, ale również ze strony zwykłych więźniów, ponieważ jeżeli byli taką szarą masą więźniarską, nikt by ich nie ochronił, gdyby wyszło na jaw, że oni są gejami, że oni są homoseksualistami. Ponieważ niestety te uprzedzenia były żywe nie tylko w III Rzeszy, ale również w całej Europie. Fakt, że karanie homoseksualistów nie było praktykowane w wielu krajach, nie oznaczało to automatycznie, że byli oni tolerowani i uznawani za pełnoprawnych członków społeczeństwa, a nie za ludzi wynaturzonych, nie za ludzi, którzy coś złego robią w ciemności i nie za ludzi, którym należy się szacunek. W związku z tym musimy wziąć to pod uwagę, że uprzedzenia w stosunku do homoseksualistów w latach 30., 40. były żywe w całej Europie. Warto tu zaznaczyć, może troszeczkę wybiegając w przyszłość, że po wojnie, po wyzwoleniu obozów administracja amerykańska na przykład lub francuska, brytyjska nalegała na odbywanie dalszych kar przez homoseksualistów na mocy paragrafu 175. Bardzo wielu ludzi, którzy wyszło z obozów koncentracyjnych, a było tam oznaczonych różowym trójkątem, trafiało później do więzień. Wielu z nich musiało się ukrywać. I tak było do drugiej połowy lat 60., kiedy jak wspominałam, ten paragraf w NRD został zniesiony. Natomiast w Republice Federalnej Niemiec bardzo zliberalizowany, nazwijmy to tak. W związku z tym tak naprawdę do końca lat 60. nikt nie mówił o więźniach homoseksualnych, ponieważ oni nie byli uważani za ofiary obozów koncentracyjnych. Takie mam wrażenie, że po części do dzisiaj w pełni ich cierpienie nie zostało uznane. A prawda jest taka, że takie poważne badania nad więźniami homoseksualnymi w obozach koncentracyjnych to jest ostatnie 30 lat. W Niemczech być może trochę wcześniej, ale do takiego naukowego mainstreamu dotarło to stosunkowo niedawno, ponieważ nie ma dokumentów. Temat był zawsze tematem tabu, więc nie ma jakby zbyt wielu oświadczeń. A poza tym wstyd i prześladowanie, jakiego doznali ci ludzie, nie skłaniają ich do współpracy ani z naukowcami, ani z dziennikarzami. Jest ich bardzo niewielu, którzy przełamało tę barierę strachu i wstydu i rzeczywiście opowiedziały o swoich przeżyciach. Natomiast trzeba powiedzieć, że badanie więźniów homoseksualnych, obozów, mężczyzn, nie mówiąc już o kobietach, jest naprawdę bardzo trudne i wymaga zdecydowanie więcej poświęcenia i więcej pracy niż badanie jakiejkolwiek innej grupy więźniarskiej.

Widzimy z dokumentów ilu mniej więcej mężczyzn osadzono w Auschwitz poprzez paragraf 175. Czy ta ogólna śmiertelność w obozach koncentracyjnych, wspomnieliśmy o tych 60%, również w tym przypadku była podobna?

Tak, jeżeli mówimy o tych 77, o których wiemy, to 43 zginęło, 17 zostało przeniesionych do innych obozów, a o 32 nie mamy żadnych informacji. Więc mogli przeżyć, mogli zginąć. Czyli ta statystyka 2/3 jak najbardziej stosuje się też tutaj do więźniów Auschwitz. I tutaj możemy się zastanawiać, czy wynika to z tego, że zginęli dlatego, że byli homoseksualistami, czy wynika to generalnie z warunków życia w obozie i warunków Auschwitz. To, że ta statystyka pokrywa się z tymi statystykami z obozów Starej Rzeszy, niekoniecznie musi oznaczać, że dlatego oni tutaj ginęli, ale nie musi też temu zaprzeczać.

Mówimy tutaj o trudnej i skomplikowanej historii, natomiast warto wspomnieć o tych prześladowaniach ze względu na ich specyfikę. I być może nawet dlatego, że w tej ogromnej liczbie osób, które były osadzane w obozach koncentracyjnych, było ich stosunkowo niewielu i bardzo niewielu jest w stanie opowiedzieć tę historię.

Wydaje mi się, że to jest jak najbardziej słuszne, ponieważ jeżeli mówimy o ofiarach, to wypadałoby mówić o wszystkich ofiarach. Bardzo się cieszę, że było mi tutaj dane opowiedzieć o więźniach homoseksualnych w Auschwitz i nie tylko o ich losie w trakcie wojny, po wojnie. Mam nadzieję, że osoby, które wysłuchają podcastu, spojrzą trochę inaczej też na tych ludzi. Spojrzą na nich po prostu jak na ofiary nazizmu. Nie jako na różowe trójkąty, tylko po prostu jako na ofiary tak naprawdę zbrodniczej ideologii.