Rozmiar czcionki:

MIEJSCE PAMIĘCI I MUZEUM AUSCHWITZ-BIRKENAU BYŁY NIEMIECKI NAZISTOWSKI
OBÓZ KONCENTRACYJNY I ZAGŁADY

Warunki mieszkaniowe, sanitarne i odzież

Transkrypcja podcastu

Posłuchaj na: SPOTIFY | APPLE PODCAST

Stworzone przez władze SS fatalne warunki egzystencji w blokach i barakach we wszystkich częściach kompleksu obozowego Auschwitz, a także koszmarne warunki sanitarne, przyczyniały się do wyniszczenia i śmierci wielu więźniów. Negatywny wpływ na kondycję i zdrowie osadzonych w obozie miała również odzież, całkowicie nieodpowiednia do warunków pogodowych. O warunkach mieszkaniowych, sanitarnych oraz o obozowej odzieży mówi dr Jacek Lachendro z Centrum Badań Miejsca Pamięci Auschwitz.

Warunki egzystencji więźniów Auschwitz były różne w różnych okresach funkcjonowania obozu i w rożnych jego częściach. Jak wyglądały warunki egzystencji pierwszych więźniów obozu Auschwitz?

Obóz koncentracyjny Auschwitz został założony na terenie, w obiektach koszar Wojska Polskiego, na przedmieściach miasta Oświęcim. Początkowo – tutaj mam na myśli okres od czerwca, lipca 1940 do wczesnej wiosny 1941 roku – więźniowie byli umieszczeni w izbach, w których nie było praktycznie żadnego wyposażenia poza siennikami. Spali oni na tych siennikach rozkładanych na podłodze, które rano po pobudce musieli bardzo szybko zebrać i ułożyć na takim stosie, w kącie danego pomieszczenia. Początkowo wewnątrz ogrodzenia obozu znalazło się 20 budynków murowanych, 6 z nich było piętrowych, pozostałe były parterowe. W zasadzie od 1940 roku władze obozowe rozpoczęły prace inwestycyjne, których celem było po pierwsze, podniesienie budynków istniejących, tych parterowych o jedno piętro, i później zbudowanie jeszcze ośmiu kolejnych bloków. W efekcie w latach 1940-43 powstał kompleks bloków murowanych parter-piętro. Mniej więcej w takim bloku przebywało około 600-700 więźniów, aczkolwiek były takie okresy, kiedy przychodziło znacznie więcej transportów, liczba więźniów w bloku zwiększała się i przebywało tam ponad 1000 osób. Możemy sobie wyobrazić, jakie było przepełnienie danego bloku, jeśli odniesiemy to właśnie do sytuacji sprzed wojny, kiedy w kompleksie koszar przebywało 1000, 1500 żołnierzy i mieli oni do dyspozycji ponad 20 bloków. Więźniowie praktycznie przez cały dzień przebywali poza blokami. Zmuszani byli do wykonywania różnych prac. Wieczorem, na noc przychodzili tylko do przydzielonego im pomieszczenia. Dużym problemem w tym wczesnym okresie były sprawy związane z warunkami sanitarnymi. W związku z tym przepełnieniem więźniowie nie mogli załatwiać potrzeb fizjologicznych czy myć się w łazienkach, ubikacjach, które były w blokach. Pamiętajmy, że to były koszary, więc przed wojną w tych blokach były sanitariaty, jednak były one przystosowane do znacznie, znacznie mniejszej liczby osób. W tym czasie, w zasadzie w tym pierwszym okresie, z tych sanitariatów mogli korzystać tylko więźniowie funkcyjni. Natomiast dla więźniów przygotowano pomiędzy blokiem drugim a trzecim właściwie wykopano taki wielki dół osłonięty, z jakąś taką konstrukcją z desek. Wzdłuż tego dołu były żerdki, tam więźniowie mogli załatwiać swoje potrzeby fizjologiczne, ale to też w zasadzie rano i wieczorem. Jednocześnie mogli myć się, korzystając z wody pompowanej z dwóch studzien. Wodę pompowano, nalewano do misek i z tej wody w miskach mogli korzystać. Sytuacja zaczęła pod tym względem zmieniać się gdzieś mniej więcej od marca 1941 roku, kiedy – jeśli chodzi o te warunki, nazwijmy je „mieszkaniowe” – w izbach montowano prycze trójpoziomowe, jednocześnie stopniowo w poszczególnych blokach tych rozbudowywanych, a także budowanych na parterze instalowano większą liczbę muszli klozetowych czy zwiększano możliwości poprzez instalowanie rynien, kranów, zwiększano możliwości umycia się więźniów. Musimy pamiętać, że znowu, jeśli w danym bloku było kilkuset więźniów na parterze i na piętrze, mieli oni do dyspozycji tylko łazienkę czy ubikację na parterze właśnie. A jeśli sobie uświadomimy, że więźniowie od wiosny do wczesnej jesieni zaczynali pracę o godzinie szóstej i wedle relacji byli budzeni o godzinie czwartej trzydzieści, to mieli tylko półtorej godziny na to, żeby wstać, posprzątać w izbie, załatwić potrzeby fizjologiczne, umyć się, spożyć, nazwijmy to, „śniadanie”, iść na apel, ustawić się na apelu i później jeszcze wyjść do pracy, więc to załatwienie tych potrzeb fizjologicznych czy mycie się, odbywało się w ogromnym pośpiechu. Więźniowie funkcyjni, którzy byli odpowiedzialni za właściwy przebieg tych wszystkich czynności i ustawienie później więźniów na apelu, popędzali ich, bili, wrzeszczeli na nich, aby te wszystkie czynności były wykonywane jak najszybciej. Kiedy mówimy o myciu się czy o załatwianiu potrzeb fizjologicznych, absolutnie w kontekście obozu Auschwitz nie możemy mieć tych wyobrażeń, które mamy z tzw. normalnego życia.

Jak wyglądały warunki mieszkaniowe w obozie Birkenau? Bo jest on dość często w relacjach pojawia się trochę w kontrze do obozu Auschwitz, że więźniowie podkreślali, że w obozie Birkenau te warunki były dużo, dużo gorsze.

Warunki w obozie Birkenau faktycznie, szczególnie w pierwszym okresie funkcjonowania tego obozu, były fatalne i znacznie gorsze niż tu, w obozie macierzystym. Pierwsi więźniowie zostali skierowani do obozu Birkenau w marcu 1942 roku i umieszczono ich w dopiero co oddawanych do użytku barakach murowanych. Baraki były źle izolowane, budowane w pośpiechu, wnętrza tych baraków były podzielone na przegrody, ścianki były zbudowane z cegieł, pomiędzy tymi ściankami umieszczano legary, na tych legarach deski, a na nich rozścielano słomę. W sumie w każdym z takich baraków murowanych było około 60 przegród. Były one przewidziane dla około 700 więźniów. Wewnątrz nie było podłóg, były takie klepiska. Dopiero później starano się utwardzić ich powierzchnię przy pomocy cegieł czy jakichś wylewek betonowych. Pierwsi więźniowie przybywali, jak wspomniałem, w marcu. W tym miesiącu akurat raz było cieplej, raz było zimniej. Albo chodzili po zmarzniętej ziemi, albo po prostu dosłownie brodzili w błocie. I szczególnie ten pierwszy okres 1942 roku był najtrudniejszy tam, również z tego powodu, że więźniowie nie mieli dostępu do wody. Woda było doprowadzona w zasadzie tylko do kuchni i z niej więźniowie nie mogli korzystać. Żeby przemyć chociażby twarz czy ręce albo przeprać części swojej odzieży, korzystali z wody z kałuży. Oprócz tych baraków murowanych – mniej więcej od wiosny 1942 roku – zaczęto instalować na tym najwcześniejszym odcinku, odcinku BI, baraki drewniane. To były konstrukcje przewidziane na stajnie dla koni, szybkie w montażu, w demontażu, łatwe w transporcie stosunkowo i one też były dość szybko stawiane właśnie na odcinku BI, a później na odcinku BII i częściowo również na BIII. Miały one większą kubaturę. Nie były też odpowiednio izolowane, więc i tam panował chłód, trudno je było ogrzać w czasie chłodnych dni – podobnie zresztą jak i te baraki murowane, gdzie tam w zasadzie były dwa piecyki żeliwne i ciepło, które one dostarczały, no, nie było wystarczające do tego, żeby ogrzać całe pomieszczenie. Wracając do tych baraków drewnianych, one były przeznaczone, przewidziane dla około 400 więźniów, ale oczywiście były okresy, gdzie przebywało tam ich znacznie więcej. Tam już więźniowie spali albo na trójpoziomowych łóżkach, albo na trójpoziomowych pryczach umieszczanych w przegrodach. Takich przegród tam było 14, dla tej przestrzeni dla więźniów. Dwie przegrody przy wyjściu do baraków były przewidziane na takie pokoiki dla funkcyjnych. Z tyłu baraku z kolei były dwie przegrody, w których umieszczano kubły na fekalia, bowiem w nocy więźniowie nie mogli wychodzić z baraku, a jeśli już musieli załatwić potrzeby fizjologiczne, to właśnie do tych kubłów. Jeśli chodzi o warunki sanitarne, były one fatalne. Brakowało wody, a potrzeby fizjologiczne więźniowie załatwiali do dołów, które dopiero w późniejszym okresie były osłonięte murowanymi ściankami, na których położono płyty betonowe z otworami. Tam więźniowie mogli załatwiać swoje potrzeby. W sumie, w odcinku BI, podzielonym na dwa jakby takie pododcinki BIa i Bib, znajdowało się 10 baraków sanitarnych. Przy czym na jednym odcinku dwa baraki, w których były tylko łaźnie, dwa baraki, w których były tylko ubikacje, jeden barak, który był mieszany. Ale znowu, jeśli sobie uświadomimy, że na odcinku, wtedy kiedy tam zostały przeniesione kobiety, a więc już sierpień, wrzesień 1942 roku, we wrześniu 1942 roku, przebywało tam około 16,5 tysiąca kobiet, a do dyspozycji miały dwa baraki, w których było tylko ponad 100 otworów takich sedesowych. Więc w ciągu ranka załatwianie tych potrzeb fizjologicznych czy mycie się było kolejną wielką udręką dla tych osób, ponieważ znowu wszystko musiało odbywać się w ogromnym pośpiechu i czas na umycie się, na załatwianie potrzeb był bardzo ograniczony.

Czy w trakcie funkcjonowania obozu władze obozowe starały się w jakikolwiek sposób poprawić te potworne warunki bytowe więźniów?

O takim pierwszym przykładzie zmiany, które na pierwszy rzut oka wygląda na poprawę sytuacji już był wspomniany przeze mnie – to było to wprowadzenie do izb w blokach obozu macierzystego prycz, gdzie, na pierwszy rzut oka, możemy powiedzieć, więźniowie spali, nazwijmy to, w „łóżkach” na siennikach. Było to znacznie lepsze, niż spanie na tych brudnych, zakurzonych siennikach bezpośrednio na podłodze w wielkim ścisku. Ale wszystko wskazuje na to, że po prostu te łóżka były wprowadzane po to, żeby w jednym pomieszczeniu władze obozowe mogły zmieścić znacznie więcej więźniów. Oni wcześniej spali na jednym poziomie podłogi, teraz już mogli spać na trzech poziomach prycz. Te prycze były stawiane bardzo blisko siebie, dwie prycze obok siebie. Następnie było bardzo wąskie przejście, znowu kolejne prycze. Więc z jednej strony więźniowie spali teoretycznie przynajmniej wygodniej, aczkolwiek też nie do końca, bo w okresie przepełnienia często musiało spać dwóch więźniów na jednym poziomie, ale właśnie z tego powodu, że w danym pomieszczeniu mogło być ich znacznie więcej niż wcześniej. No to też mieli mniej powietrza do dyspozycji i w ten sposób te warunki wcale się nie aż tak bardzo nie poprawiały. Jeśli chodzi o działania, które w konsekwencji przyczyniały się do poprawy warunków egzystencji więźniów, działania władz obozowych, one były widoczne szczególnie od 1942 roku. Przy czym właściwie to one miały przede wszystkim przynosić korzyść władzom obozowym SS, a pośrednio więźniom, bowiem w 1942 roku rozszalała się epidemia tyfusu na terenie obozu. Szczególnie w drugiej połowie tego roku była bardzo wysoka śmiertelność. Wiosną tyfus zaczął dotykać już członków SS i ich rodzin i to spowodowało właśnie podjęcie takich dość szybkich kroków przez władze obozowe. Przede wszystkim starano się poprawić warunki sanitarne, warunki higieniczne więźniów, np. w obozie macierzystym wybudowana została łaźnia i pralnia, dzięki czemu więźniowie częściej mogli myć się. Prowadzono akcje odwszawiania więźniów, ale też i dzięki tej pralni znacznie większa liczba sztuk odzieży mogła być wyprana i też więźniowie częściej mogli otrzymywać czyste ubrania. Podobne zabiegi w 1942 roku były realizowane w obozie Birkenau, gdzie ta epidemia tyfusu pociągała za sobą wiele ofiar. Tutaj taki przykład, to ogromna śmiertelność w obozie kobiecym, gdzie na początku września przebywało nieco ponad 16,5 tysiąca więźniarek, a na początku listopada – więc po dwóch miesiącach – około 6,5 tysiąca. Musimy jeszcze pamiętać, że w tym okresie przybywały ciągle nowe transporty. Tam władze obozowe oddały do użytku dwa duże obiekty, zwane „saunami”, w których były pomieszczenia z prysznicami, w których zainstalowano urządzenia do dezynfekcji i podobnie jak w obozie macierzystym więźniowie o wiele częściej mogli z nich korzystać i ten stan higieniczny – w porównaniu z wcześniejszym okresem – nieco się poprawił. Zwieńczeniem tych prac nad poprawą warunków higienicznych było oddanie w grudniu 1943 roku do użytku wielkiego budynku, tzw. sauny centralnej, gdzie więźniowie byli prowadzeni. Tam przeprowadzano odwszenia, gdzie myli się, tam też były urządzenia służące do dezynfekcji odzieży. Kolejnym takim przykładem poprawy warunków egzystencji więźniów był zakaz wprowadzony przez nowego komendanta obozu Artura Liebehenschela w listopadzie 1943 roku bicia więźniów. Esesmani byli zobowiązani do tego, właściwie zakazano im, aby bili więźniów – to oczywiście było później rozszerzone na więźniów funkcyjnych. Chodziło o to, żeby więzień był w miarę dobrej kondycji fizycznej i nie był kontuzjowany i mógł lepiej pracować.

Z nielicznych archiwalnych fotografii, później z adaptacji filmowych, które zostały opracowane na podstawie wspomnień byłych więźniów, wiemy, że więźniowie, na wzór więźniów innych obozów, byli ubrani w uniformy więźniarskie. Z jakich elementów składały się te uniformy i z czego były wykonane? Czy były takie same w ciągu całego roku, czy były też zmieniane w zależności od pór roku?

Osoby, które były przywożone do obozu, przechodziły procedurę przyjęcia do obozu, rejestracji i w ramach tej procedury „Zugangi”, jak ich nazywano w obozie, czyli po prostu nowo przybyli – zdawali swój bagaż i swoją odzież, w której przyjechali. Musieli rozebrać się do naga, więźniowie tzw. fryzjerzy, golili owłosienie na ich ciele, przechodzili dezynfekcję i później wydawano im odzież więźniarską, przy czym działo się to wszystko w dużym pośpiechu. Wydawano im tę odzież na chybił trafił. Często te poszczególne części odzieży zupełnie na nich nie pasowały i dopiero po pewnym czasie w blokach mogli wzajemnie wymieniać pomiędzy sobą te elementy odzieży po to, żeby dopasować do rozmiaru swojego ciała. W tym pierwszym okresie, powiedzmy do roku 1943 mniej więcej, więźniowie – później również więźniarki – chodzili w takich uniformach obozowych, charakterystycznych dla obozów, niemieckich obozów koncentracyjnych, które miały pasy biało-niebieskie czy szaro-niebieskie, szaro-granatowe pasy pionowe, zwane z tego też powodu przez polskich więźniów „pasiakami”. Więźniowie otrzymywali kalesony i koszule, a na to zakładali spodnie i bluzy więźniarskie. Dostawali również czapki i obuwie – najczęściej w tym pierwszym okresie były to chodaki, holendry albo wykonywane w całości z drewna, albo spody były z drewna, a wierzchnia część ze skóry lub z jakiegoś materiału. Dla wielu więźniów, w początkowym okresie pobytu w obozie, chodzenie w tych drewniakach to była kolejna udręka z tego względu, że trudno było utrzymać równowagę, szczególnie kiedy powierzchnia, po której szli, była mokra, śliska. Ogromnym problemem dla wielu z nich była konieczność maszerowania właśnie w tych chodakach, bo musimy pamiętać, że kiedy więźniowie wychodzili do pracy, przechodzili przez bramę i kiedy z niej wracali, musieli to robić krokiem defiladowym. Z czasem dopiero przyzwyczajali się do chodzenia w tychże holendrach czy w chodakach. W późniejszym okresie już więźniowie otrzymywali buty, nazwijmy to, „normalne”, wykonane ze skóry i chodzenie było łatwiejsze. Te elementy stroju, które tutaj wymieniłem, były przekazywane więźniom i mogli w nich chodzić w okresie od mniej więcej wiosny do wczesnej jesieni. Na okres zimowy dodawano im takie płaszcze z nieco grubszego materiału. One były – tutaj wedle ustaleń konserwacji – z włókien wełny, bawełny, czasami tam z jakichś innych jeszcze materiałów. Te, nazwijmy to, „letnie” bluzy czy spodnie – najczęściej używanym włóknem był len, no, ale też tam pojawiały się domieszki. Jeśli chodzi o więźniarki, to one otrzymywały majtki – często tam w relacjach pojawiało się słowo reformy – bluzki, spódnice albo sukienki, które były tam przewiązane w pasie sznurkiem, chustki na głowę i chodaki. Na zimę też otrzymywały dodatkowo takie grubsze płaszcze i pończochy.

W czasie działania obozu bywały momenty, kiedy uniformów więźniarskich zwyczajnie brakowało. Co wówczas nosili więźniowie?

Początkowo więźniowie oczywiście nosili tylko to, co wydano im w momencie przyjęcia do obozu, ale od 1941 roku mogli otrzymywać z domów np. swetry i już normalnie w nich – oficjalnie, że tak powiem w nich chodzić czy cieplejszą bieliznę. Natomiast w tym pierwszym okresie, to jeśli popatrzymy na zdjęcia wykonane więźniom z tych pierwszych transportów 1940 roku czy w ’41 roku jeszcze, to niektórzy więźniowie chodzili w tych tzw. pasiakach, o których mówiłem wcześniej, ale też i wielu z nich ma założone bluzy mundurów. Trudno mi tutaj określić, z jakich armii były to mundury, być może pochodziły one z magazynów tych armii, które zostały pobite przez Niemców w 1940 roku. Część z tych mundurów pochodziła z magazynów armii austriackiej – jeszcze sprzed Anschlussu Austrii. Tutaj przypomina mi się taka właśnie historia, kiedy z Auschwitz na początku listopada został wysłany pierwszy w ogóle transport więźniów do innego obozu koncentracyjnego. To z relacji wynika jednego z nich, że mieli założone mundury austriackie i kiedy byli transportowani etapami do obozu Flossenbürg – jednym z tych etapów było więzienie w Wiedniu – i kiedy przechodzili ze stacji kolejowej do tego więzienia, gdzieś na ulicy zobaczyły je Austriaczki, wiedenki i z jakąś sympatią reagowały na widok tych więźniów. Prawdopodobnie dlatego, że widząc mundury armii austriackiej, myślały, że to mogą być Austriacy. W późniejszym okresie – tutaj myślę o drugiej połowie 1941, 1942 roku – do obozu Auschwitz kierowani byli jeńcy sowieccy. Im odebrano w momencie przyjmowania do obozu mundury, ale tylko po to, żeby je zdezynfekować, później były im oddawane i chodzili w tych mundurach przez cały czas. Później, ponieważ z tych 10 tysięcy, którzy zostali przywiezieni i zarejestrowani w tym okresie w obozie na początku marca, żyło około 600, 700, więc pozostała po nich ogromna liczba sortów mundurowych. One były przewiezione do pralni w Bielitz – czyli w Bielsku – tam wyprane i później, jak wynika z relacji, przydzielane Żydówkom i Żydom, przywożonym w tych transportach ze Słowacji i Francji wiosną 1942 roku. Aczkolwiek w jednej relacji znalazłem informacje również, że więzień przywieziony w 1943 roku otrzymał jeszcze mundur żołnierza sowieckiego. Więc można domyślać się, że po prostu one były wydawane więźniom z kolejnych transportów i praktycznie aż do – że tak powiem – do zdarcia użytkowane w obozie. Od 1943 roku władze obozowe zezwalały na noszenie już przez więźniów odzieży, nazwijmy to, „cywilnej”, a więc nie pasiaków. Ta odzież pochodziła przede wszystkim z magazynów obozowych i albo była to odzież więźniów polskich, którzy zmarli w obozie. Wcześniej do stycznia 1943 roku te rzeczy mogły być zwracane rodzinom, w późniejszym okresie już nie, ale przede wszystkim ta odzież cywilna była efektem rabunku Żydów, którzy tutaj byli deportowani w ogromnej większości na zagładę. Zabrana im odzież była kierowana do magazynów i z tych magazynów była przekazywana dla więźniów, przy czym, żeby zabezpieczyć się na możliwość ucieczki, odzież, ta cywilna – czy to marynarki, czy to spodnie – musiały być odpowiednio znakowane. I z tyłu marynarek malowano farbą olejną, która była trudno zmywalna, czerwone krzyże, na spodniach czerwone lampasy. Ewentualnie z tyłu marynarek, na plecach, wycinano takie prostokąty, w które wszywano, nie naszywano na plecach, tylko wszywano w brzegi tych wyciętych prostokątów skrawki pasiaków. Chodziło o to, że w momencie gdyby więzień uciekł w takiej odzieży cywilnej, jeśli ona była oznakowana farbą olejną, którą trudno było usunąć, więc łatwo było taką osobę zidentyfikować wśród innych cywili, a jeśli mieli jeszcze wszyty fragment pasiaka, to nawet gdyby go oderwali, to na plecach było widać wycięty prostokąt, który jednoznacznie już dla esesmanów z kolumn pościgowych sugerował, że może to być więzień.