Romowie i Sinti w obozie Auschwitz
Transkrypcja podcastu
Posłuchaj na: SPOTIFY | APPLE PODCAST
Co najmniej 23000 Sinti i Romów, w tym 11000 dzieci, zostało deportowanych przez nazistowskie Niemcy do Auschwitz. Po Żydach i Polakach są oni trzecią co do wielkości grupą ofiar obozu. Zdecydowana większość z nich straciła życie w wyniku głodu, brutalnego traktowania, pseudomedycznych eksperymentów lub została zamordowana w komorach gazowych. Według dokumentacji ponad 91% deportowanych do Auschwitz Romów zostało zamordowanych w obozie. O losach Romów i Sinti w Auschwitz z Teresą Wontor-Cichy z Centrum Badań Miejsca Pamięci rozmawia Monika Pastuszka-Nędza.
Dlaczego nazistowskie Niemcy prześladowały Romów i zdecydowały o zagładzie tej grupy?
Romów uznano w Trzeciej Rzeszy za osoby nie pasujące do tego idealnego społeczeństwa niemieckiego, aspołeczne, poza tym obce rasowo. Aby znaleźć naukowe udowodnienie, założono nawet specjalną komórkę w Głównym Instytucie Badań Rasowych, kierowanym przez doktora Roberta Rittera, i tam za pomocą różnych metod, głównie antropologicznych, miano tą niemożliwość dostosowania się do społeczeństwa udowodnić. Po tym nastały różnego rodzaju urzędowe konsekwencje takiego potraktowania Romów, co się wyraziło w obowiązku rejestracji, no i z upływem czasu Romów zaczęto kierować do obozów pracy, a później do gett czy obozów koncentracyjnych.
Czy Romów osadzano w gettach? Czy były specjalne miejsca odosobnienia specjalnie dla nich?
Na terenie Trzeciej Rzeszy większość Romów umieszczano w obozach pracy, w związku z tym była to troszeczkę inna koncepcja, troszeczkę inna zasada. Wyjątkiem było tutaj getto w Litzmannstadt, gdzie w 1941 roku umieszczono ponad pięć tysięcy Romów głównie z Austrii, także z protektoratu Czech i Moraw i później całą tą grupę skierowano na zagładę do ośrodka Kulmhof.
Kiedy pierwsi Romowie zostali osadzeni w Auschwitz?
Romowie przywożeni byli od początku właściwie istnienia obozu. Tyle tylko, że umieszczani byli w przypadku mężczyzn w obozie męskim. Aresztowani byli z różnych powodów: za niestawienie się do pracy, za jakieś przestępstwa. W obozie byli oznaczani najczęściej trójkątem czarnym – dla więźniów aspołecznych, bądź też zielonym – dla przestępców kryminalnych. Podobnie było w obozie dla kobiet, utworzonym w 1942 roku. Tam również przywożono więźniarki aresztowane, no właśnie – tutaj dostępna literatura nie wyjaśnia nam okoliczności, ale zarejestrowane były jako polityczne i, co ciekawe, nawet w tym okresie, kiedy utworzono już w Birkenau obóz rodzinny dla Romów, o czym będziemy za chwilkę mówić, zdarzało się, że w obozie dla kobiet również osadzane były więźniarki Romki i oznaczane czerwonym trójkątem. Czyli widać, że tutaj była taka niekonsekwencja administracji obozowej, która często nie dociekała, kim są więźniarki przywiezione akurat w danej grupie i umieszczała je w obozie tylko na podstawie dokumentów przesłanych przez tą jednostkę, która kierowała do obozu.
16 grudnia 1942 roku Heinrich Himmler rozkazał deportację Romów do obozów koncentracyjnych, a wydane w styczniu 1943 roku rozporządzenie uściśliło, że obozem tym ma być Auschwitz, dlaczego?
W ogóle fakt, że wiemy o tych dwóch dokumentach jest dosyć wyjątkową sytuacją w historii obozów koncentracyjnych, bo przecież większość tej dokumentacji, stanowiącej o np. założeniu obozu czy rozpoczęciu jakiejś takiej dużej akcji, a deportacja Romów była dużą akcją w historii obozu Auschwitz, więc większość tych dokumentów po prostu została zniszczona. Dlaczego Auschwitz? Dlaczego konkretnie Birkenau? Bo tam właśnie ten obóz został założony – przede wszystkim z tego powodu, że był to obóz wówczas rozbudowywany. Jak wspominają więźniowie, był wielkim placem budowy. Już umieszczone były tam kobiety, mężczyźni przebywali również w jednym z sektorów i właśnie ta środkowa część obozu, oznaczana BII na planach budowlanych, jeden z położonych najwyżej, patrząc na mapę oznaczony BIIE, stał się obozem rodzinnym dla Romów, dlatego że po prostu istniała tam bardzo dogodna infrastruktura z punktu widzenia administracji obozowej. Bo jak się dowiemy, wcale nie dla osadzonych tam więźniów.
Czy możemy jeszcze wyjaśnić kwestię terminologii: Zigeunerlager? Obóz romski? Cygański? Rodzinny?
Tutaj i literatura, i relacje przynoszą nam bardzo różne terminy. Przyglądając się dokumentacji obozowej, znajdziemy termin: Zigeunerlager. W jednostkowych dokumentach dotyczących więźniów z tego obozu przeczytamy Zigeuner, co tłumaczymy – Cygan, Zigeunerlager – obóz cygański. Tymczasem my mówimy tutaj o obozie romskim. Takie dwa terminy są obowiązujące. Również jeżeli chodzi o społeczność romską, która wspomina te wydarzenia, również te dwa terminy tutaj mamy.
W literaturze spotykamy się z terminem: internowania Romów, co to oznacza?
Powiedzieliśmy tutaj, że plany wobec Romów, w tych dokumentach znajdziemy jeszcze jedno określenie: Sinti i Romów. Chodzi tutaj o właśnie te grupy zamieszkujące głównie tereny Europy Zachodniej. Mówimy tutaj właśnie o rodzinach Sinti, czy [Europy] Wschodniej o rodzinach romskich. W ich przypadku nie do końca wiadomo było, jaką taktykę, jaką politykę przyjąć. To się wiązało z kilkoma sprawami. Mianowicie, o ile na terenie Rzeszy Romowie ze względu na obowiązujące prawo i ten obowiązek rejestracji, o tym też już wspomnieliśmy tutaj, ich liczba była znana. Natomiast w innych krajach europejskich, szczególnie na terenie Europy Wschodniej, prowadzili tradycyjny tryb życia, nomadyczny, czyli przemieszczając się. W związku z tym ich całkowita liczba nie była znana. Więc to była jedna kwestia, ta liczebność. Druga kwestia to ten proces integracji, który wyrażał się tym, że właśnie w Niemczech ze względu na obowiązek służby wojskowej i obowiązek szkolny, no i osiadły tryb życia, proces zmiany tych tradycyjnych zachowań Romów miał miejsce. W związku z tym przy tym wielkim braku rąk do pracy w Trzeciej Rzeszy, w okresie tego wielkiego wysiłku militarnego, również Romowie byli uważani za kolejną grupę, która przede wszystkim może pracować. W związku z tym tak to określono, tak to też znajduje się w literaturze dotyczącej tematu – jest to internowanie. No, a jak wiemy, zagłada była właściwie efektem warunków, w jakich oni się znaleźli.
Jak wyglądał proces rejestracji Romów w obozie?
Romowie przywożeni do obozu Birkenau od wiosny ‘43 roku kierowani byli całymi rodzinami. Tak przebiegał ich proces przygotowywania do transportu. Wynikało to również z rejestracji, do której byli zobowiązani. Po przywiezieniu byli przeprowadzani dosłownie do baraków znajdujących się na odcinku BIIe i tutaj w pamięci więźniów zachował się taki absolutnie wyjątkowy obraz, czym byli bardzo zaskoczeni szczególnie ci więźniowie, którzy byli w obozie już od pierwszych miesięcy jego istnienia. Przywykli już do nowych grup, jak to się określa w terminologii obozowej, do nowych transportów, ale właśnie to byli albo mężczyźni, potem albo kobiety, najczęściej bez żadnych rzeczy osobistych, szybko przebrani w ubrania obozowe. A tutaj zobaczyli całe rodziny, zobaczyli mnóstwo dzieci, zobaczyli ludzi niosących bagaże, ubrani w różne kolorowe, charakterystyczne dla tej społeczności ubrania i, co więcej, nie rozdzielani. A przecież to jest ‘43 rok, więc już od właściwie pół roku transporty żydowskie, które były przywożone do Birkenau, są poddawane selekcji, rodziny są rozdzielane. A tu jest sytuacja zupełnie inna. Cała rodzina zostaje umieszczona w obozie. Więc było to bardzo wyjątkowe we wspomnieniach więźniów. Umieszczenie wiązało się z tym, że cała rodzina zajmowała, powiedzmy, koję, taką trzy piętrową. Byli poddawani rejestracji, przydzielano im numery obozowe. Specjalnie dla nich została wprowadzona nowa seria numerowa, czyli od numeru jeden i kolejno, trójkąt – osobny, czarny, to znaczy czarny trójkąt już był stosowany w obozie, ale żeby rozróżnić, dodano tą literkę „Z”, czyli Zigeuner, od niemieckiego – Cygan.
Na czym polegała specyfika obozu romskiego i w ogóle dlaczego Niemcy zdecydowali o utworzeniu, tak zwanego obozu rodzinnego?
Jest to bardzo ciekawe zagadnienie badawcze i tutaj naukowcy, specjaliści z dziedziny socjologii i antropologii kulturowej, przytaczają kilka takich elementów. Pierwszy wynika ze stylu życia Romów, który opierał się właśnie na takim fundamencie rodziny, na byciu razem. Wspomnieliśmy tutaj o tym tradycyjnym sposobie życia, nomadycznym, polegającym na przemieszczaniu się. Te tabory cygańskie, które gdzieś tam przemieszczały się z miasteczka do miasteczka czy do wsi. Zatrzymywały się gdzieś tam na uboczu, później jakiś śpiew, muzyka, która była słyszana przez innych mieszkańców. Tak właściwie ta społeczność była zapamiętana i tak była postrzegana przez Europejczyków w okresie przedwojennym. Czyli cały czas ta wspólnotowość w sensie rodziny. Tutaj, żeby uniknąć, z jednej strony jakiegoś protestu ze strony samych Romów, w sytuacji kiedy zadecydowano by o deportowaniu do obozu tylko mężczyzn, no, bo byli potrzebni do pracy, byłaby dosyć kłopotliwa. Powstające pytania, dlaczego ta troska o rodzinę, te silne więzi pomiędzy członkami, no, mogłyby tutaj wiele problemów sprawić. No i druga kwestia, którą widzimy już właściwie w konsekwencji, czyli zagłada, całkowita eliminacja tej społeczności, też miała wykluczać wszystkie pokolenia. W związku z tym spotkały się tutaj te dwa elementy: sposób życia i cel. Cel, którym było tych właśnie rasowo obcych, tych, którzy nie są zdolni do integracji, czego miał dowieźć ten wielki projekt badawczy profesora Rittera, właśnie w ten sposób miano się ich pozbyć.
Jak wyglądała organizacja dnia w obozie romskim?
Dzień zaczynał się apelem, podczas którego wszyscy musieli stanąć do przeliczenia, również więźniowie chorzy, również osoby starsze. Ci, którzy byli obłożnie chorzy, musieli być wyniesieni przed barak i następowało przeliczenie wszystkich obecnych w obozie. Warunki sanitarne w obozie romskim były katastrofalne, obóz był w trakcie budowy, w związku z tym urządzenia sanitarne były niegotowe. Również doprowadzenie wody to był proces, który trwał, w związku z tym na początku właściwie jedyna woda, która tam się pojawiała, była po prostu przywożona w takich wielkich beczkach, niewystarczająca dla wszystkich. Stąd te problemy sanitarne pojawiły się w tym obozie od samego początku. Kolejnym elementem było wyżywienie. Część więźniów osadzonych, głównie mężczyzn, była kierowana do prac głównie związanych z wykończeniem, z pracami budowlanymi właśnie w obrębie obozu romskiego bądź w sąsiedztwie. Natomiast jeśli chodzi o takie ujęcie administracyjne, nie miała stałych przydziałów do pracy. Z czym się to wiązało? Mianowicie praca determinowała przydział żywności. Oczywiście, była to taka teoria obozowa. Wiadomo, że te przydziały były skromne i niewystarczające dla więźniów pracujących, ale teoretycznie one miały mieć jakąś wartość kaloryczną, miały być złożone tam z kilku elementów. Natomiast w momencie kiedy więźniowie nie mieli stałych przydziałów do pracy, one były o wiele skromniejsze i powodowały, że po prostu zaczął panować niesamowity głód w obozie dla Romów. Początkowo, w pierwszych tygodniach, Romowie mieli jeszcze swoje zapasy żywności. No ale one się bardzo szybko skończyły, w związku z tym źródeł po prostu nie było. Też jak więźniowie mówią, innym źródłem żywności, takim doraźnym, była pomoc ludności mieszkającej w tym obszarze przyobozowym, ale ona mogła być dostarczona więźniom, którzy pracowali na zewnątrz, a Romowie na zewnątrz poza obóz nie wychodzili. W związku z tym i to źródło chociażby takie doraźne było dla nich niedostępne. Była w obozie dla Romów kantyna, w której mogli kupić np. proszek do zębów, ślimaki w słoiczku, mogli kupić wodę mineralną Mattoni. Produkty dla osób wycieńczonych i głodujących nie mające żadnej wartości. Kolejnym elementem dnia był wieczór i ponowne przeliczanie. Zdarzało się, że obóz romski był wizytowany przez różne osoby, byli to albo wyżsi rangą oficerowie, przedstawiciele różnych firm. Jak zapamiętali więźniowie na terenie obozu romskiego, były to wydarzenia od razu zauważane. Pojawiała się bardzo często orkiestra – tak nazywana – ale był to taki nieduży zespół muzyczny. Jak wspomniałam, Romowie mogli zatrzymać swoje rzeczy osobiste, a wielu z nich było uzdolnionych muzycznie, w związku z tym zaczęli grać, pojawiały się dzieci, które tańczyły – taki obraz troszeczkę nieprzystający do tej codzienności. Oczywiście, nie było to intencją Romów, tylko raczej byli zachęcani do tego, żeby w ten sposób dekorować – tak to nazwijmy kolokwialnie – te wizyty różnych osób, ale rzeczywistość, ten dzień codzienny był właściwie z upływem czasu coraz trudniejszy.
Mówiła Pani o katastrofalnych warunkach sanitarnych. Były one także przyczyną pojawiania się różnych chorób i wybuchów epidemii.
Podobnie jak w innych częściach obozu epidemie wynikające z braku dostępu do urządzeń sanitarnych bardzo często się pojawiały. Na terenie obozu romskiego było ich znacznie więcej z racji tego, że było takie duże stłoczenie więźniów. Do tych takich najgroźniejszych należą właśnie te choroby skóry – świerzb, ale nie tylko – tyfus, malaria, różnego rodzaju infekcje dróg oddechowych, zapalenie opon mózgowych czy gruźlica, tak niebezpieczna choroba. Bardzo, bardzo często występowały.
Naczelnym lekarzem obozu romskiego był doktor Josef Mengele. Wiemy, że czasami stosował bardzo radykalne metody walki z chorobami.
W jednym przypadku – to było, kiedy pojawiała się większa liczba zachorowań na świerzb – postanowił przetestować taką metodę dosyć radykalną, polegającą na ustawieniu takich wielkich kadzi wypełnionych różnego rodzaju substancjami. Romowie musieli zdjąć ubranie, zanurzyć się właśnie w tym płynie dezynfekującym, jednym, potem następnym. Sam proces zanurzania się – poddawania dezynfekcji – był bardzo bolesny. Mieli po prostu wiele ran na ciele, które powodowały bolesność. Jedynie takie doraźne rozebranie się – jeszcze przy bardzo niesprzyjających warunkach atmosferycznych – spowodowały, że ilość zmarłych po tej akcji była ogromna. Z tym że z innego powodu. Po prostu na skutek przeziębień i komplikacji, występujących właśnie po tych infekcjach. Inną taką poważną akcją było skierowanie do komory gazowej dużej grupy Romów przywiezionych z Białegostoku, u których stwierdzono przypadki tyfusu. Tych osób nie zarejestrowano w obozie, nie wydano im numerów, tylko bezpośrednio zostali skierowani do komór gazowych. Sytuacja powtórzyła się przy kolejnym transporcie. Tyle tylko, że ten transport, również z Białegostoku, został zarejestrowany w obozie i ponieważ obawiano się rozprzestrzenienia się tyfusu, przeprowadzono selekcję w obozie i też dużą grupę ponad 1500 osób skierowano do komór gazowych.
Doktor Mengele przeprowadzał również na więźniach eksperymenty pseudomedyczne.
Doktor Mengele pojawił się w obozie końcem maja 1943 roku i objął stanowisko lekarza obozowego właśnie w obozie dla Romów. I nie był to przypadek. Był związany zawodowo z Instytutem Antropologii i Dziedziczenia – bardzo prężnej placówki naukowej znajdującej się w Berlinie i kierowanej przez profesora Otmara von Verschuera. Trafił do niej szybko, właściwie już po studiach, jako bardzo utalentowany, świetnie zapowiadający się naukowiec. Profesor von Verschuer prowadził m.in. badania związane z genetyką, dziedziczeniem i jedną z jego metod badawczych było badanie bliźniąt, trojaczków, które, właśnie jeżeli chodzi o przekazywanie cech, były tutaj najlepszą grupą. Ponieważ w naturalnym środowisku bliźnięta, trojaczki mogły być badane jedynie w tym wieku dziecięcym, później najczęściej prowadzą życie osobno – obóz dla Romów, obóz rodzinny, gdzie rodziny czasami w kilku pokoleniach przebywały razem – stał się świetną okazją do tego, żeby tego materiału badawczego – bo, niestety, takiego terminu tutaj należałoby użyć w kontekście właśnie eksperymentów – gdzie można było znaleźć bardzo dużo – i właśnie w dużej rozpiętości wiekowej. No i właśnie to tak brzmi – lekarz obozowy. Czyli można by mieć wrażenie, że jakaś forma opieki medycznej była przygotowana dla Romów. Był lekarz, były baraki szpitalne – sześć nawet zostało wydzielonych. Tymczasem te rozprzestrzeniające się choroby, warunki – czyli głód wszechobecny – powodował, że śmiertelność była ogromna. Josef Mengele miał kilka obszarów badawczych – jeden właśnie był związany z kwestiami dziedziczenia. I tutaj wybierał bliźnięta w różnym wieku. Wybrane osoby były oddzielane, przechodziły różnego rodzaju badania, najpierw antropologiczne, później związane ze sprawami pediatrycznymi, neurologicznymi i okulistycznymi – właściwie ze wszystkich dziedzin medycyny – i ostatnim stadium była sekcja zwłok. Były te osoby mordowane w tym samym czasie i takich badań dokonywano. Również wybierał różne osoby, u których obserwowano różnego rodzaju zmiany rozwojowe, typu osoby bardzo niskie, bardzo wysokie, osoby które miały garb, również umieszczane były osobno. Na potrzeby innej osoby zajmującej się kwestiami koloru oczu, to była doktor Karin Magnussen – Josef Mengele zainteresował się tzw. różnobarwnością tęczówki i z tej dużej grupy Romów wybierał osoby, które były zabijane, a później te gałki oczne były przygotowywane jako preparaty. Również sam zakrapiał oczy wybranym osobom, niejako tym sposobem miał obserwować, czy faktycznie dojdzie do zmiany tej tęczówki.
W lecie 1943 roku pojawiła się w obozie romskim nieznana dotąd w Auschwitz choroba, czyli zgorzel policzka.
Choroba, która w literaturze medycznej była. Często była rejestrowana na terenach Bałkanów, a także poza Europą, ale, co ciekawe, w innych częściach obozu nie występowała. A musimy pamiętać, że pół roku po założeniu obozu rodzinnego dla Romów założono na terenie Birkenau inny obóz familijny, dla Żydów przywiezionych z getta w Terezinie. Tam takich przypadków nie notowano. Josef Mengele bardzo zainteresował się tą sprawą. Tutaj nawet powołał taki zespół więźniów lekarzy – był w nim m.in. profesor Bertold Epstein – pediatra, profesor Uniwersytetu w Pradze, który miał ten cały projekt koordynować i również wnioski przedstawić. W tym zespole był lekarz dermatolog, były jeszcze inne osoby. Wybrane dzieci charakteryzowały się tym, że właśnie na policzku pojawiła się rana, która się powiększała, powodując, że widoczne były dziąsła, widoczne były zęby. Ta rana była ropiejąca, bolesna. Dzieci poddawano przede wszystkim kąpieli tzn. normalna procedura związana z utrzymaniem czystości. Dodatkowo dzieci otrzymywały lepsze wyżywienie: białe pieczywo, owoce. I po pewnym okresie zauważono, że właśnie te rany zaczynają się zamykać, czyli ta infekcja zaczyna się wycofywać. Uznano, że właśnie przyczyną jej powstawania były w pierwszym rzędzie fatalne warunki sanitarne, no i awitaminoza. Podobnie jak w przypadku bliźniąt tutaj też tym ostatnim elementem eksperymentu była sekcja zwłok.
Sytuacja dzieci w obozie romskim była, przyglądając się warunkom obozowym, zupełnie wyjątkowa.
Tak duża liczba dzieci umieszczonych w obozie – szacuje się, że było to 11000, z czego 378 przyszło na świat w tym obozie. Jak pamiętamy, był to obóz, gdzie kierowane były całe rodziny. Istniał on 17 miesięcy, więc był to długi, stosunkowo długi okres. Dzieci miały być traktowane w trochę inny sposób. Mianowicie przygotowano dla nich Kindergarten, rodzaj przedszkola, żłobka, prowadzonego przez więźniarkę. Dzieci miały mieć tam zapewnione zajęcia, umieszczono m.in. za budynkiem huśtawki, karuzele, rodzaj takiego placu zabaw. No i właśnie, kiedy wspomniałam o tych delegacjach, o tych wizytach, które spotykały się z muzyką grającą przez zespoły, to kolejnym miejscem, które było odwiedzane przez delegacje, właśnie był ten Kindergarten. Odwiedzający robili zdjęcia, mamy nawet relacje, że jakieś filmy były kręcone, pokazujące właśnie dzieci romskie bawiące się i mające jakąś taką zorganizowaną formę pobytu. Te działania były podejmowane pod kontrolą lekarza obozowego doktora Mengele, który często przychodził do tego baraku. Dzieci darzyły go zaufaniem. Więźniarki opowiadają, że wręcz wybiegały mu naprzeciw krzycząc: „Wujku Mengele. Wujku Josef. Onkel Mengele. Onkel Josef.” Czyli taka relacja zupełnie odstająca od tego, o czym wiemy na ogół, jeżeli chodzi o życie obozowe. Zresztą on też wobec nich nie zachowywał się w sposób okrutny, jakiś brutalny. Wszystko to było takim elementem kampanii kamuflażu, taka postępująca zagłada.
Bardzo szczególną historią są losy dzieci z sierocińca w Mulfingen.
Stało się to w tym ostatnim okresie istnienia obozu, wiosną ‘44 roku, kiedy duża grupa 39 dzieci z rodzin Sinti, czyli tego szczepu zamieszkującego głównie Europę Zachodnią. Dzieci te zostały zabrane rodzicom i umieszczone w sierocińcu właśnie w Mulfingen, w celu prowadzenia na nich różnego rodzaju badań, związanych właśnie z tymi możliwościami integracji, możliwościami intelektualnymi. Prowadził je doktor Ritter, i jak wiemy ze wspomnień, dzieci miały np. wypełniać różnego rodzaju testy z różnych dziedzin: z języka niemieckiego, z matematyki czy jakieś sprawnościowe. Te testy były powtarzane. W relacjach czytamy, że często doktor Ritter był bardzo niezadowolony z wyników, szczególnie wtedy, kiedy okazywało się, że dzieci wypełniały te testy w całości, wypełniały poprawnie. Ostatecznie w ‘44 roku wszystkie te dzieci zostały przeniesione do Birkenau do obozu familijnego i tylko niektóre z nich, które przed likwidacją zostały przeniesione w głąb Rzeszy, przeżyły. Większość zginęła w obozie.
Jak obóz romski wyglądał w oczach esesmanów?
Komendant obozu Rudolf Höss, który był komendantem obozu Auschwitz, obozu Birkenau, wspominał ten obóz w swojej autobiografii, ale musimy tutaj pamiętać o okolicznościach, w jakich pisał. Pisał to w więzieniu w trakcie procesu, w związku z tym tutaj jakiegoś swojego zaangażowania nie przedstawiał. Pisał w taki sposób bardziej informacyjny o np. tych delegacjach, które tam były kierowane. Pisał również o zachowaniu Romów, o takim ich podejściu bardzo otwartym, zupełnie innym niż więźniów innych obozów. Innym, który również pisał o tym obozie, był Pery Broad. Tutaj jego rola jest dosyć ciekawa, ponieważ on kierował izbą pisarską – Schreibstube – na tym odcinku, ale również pisał w trakcie procesu. W związku z tym swoje zaangażowanie i swoją odpowiedzialność, jeżeli chodzi o sytuację w tym obozie, właściwie całkowicie pomijał.
Czy z obozu romskiego odnotowano ucieczki więźniów?
Więźniowie byli na ogół kierowani do prac wewnątrz obozu, w związku z tym ucieczka była, no właściwie, niemożliwa, aczkolwiek w momencie kiedy jakąś grupę skierowano do pracy poza obóz, taka możliwość istniała. I tutaj przyglądając się meldunkom informującym o ucieczkach więźniów, przeczytamy, że dochodziło do ucieczek nawet grupowych, bardzo odważnych. One miały najczęściej charakter spontaniczny, ponieważ często się kończyły w ten sposób, że ten pościg, który ruszał za więźniami, znajdował wszystkich albo część uciekinierów. Czyli widać tutaj, że nie było jakieś takiego planu dotarcia do jakiegoś miejsca, uzyskania schronienia. Po prostu wykorzystywano okazję. Romów również kierowano do karnej kompanii. Takie duże grupy skierowano dwukrotnie i tutaj powodem ich umieszczenia były również próby podejmowania ucieczek. Takie sytuacje się zdarzały, ale właśnie ze względu na charakter tego obozu i tych więźniów najczęściej były nieudane.
Wśród osadzonych w obozie romskim byli np. niemieccy żołnierze, a także romskie dzieci, adoptowane jeszcze przed wojną przez niemieckie rodziny. Czy zdarzały się zwolnienia wśród tej grupy więźniów?
To była dosyć poważna sprawa dla Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy, czyli tej placówki, która decydowała o osadzaniu, ponieważ wielu Romów zawierało małżeństwa mieszane i dochodziło do sytuacji np. kiedy mąż Niemiec był żołnierzem Wermachtu, a żona z dziećmi była osadzana w obozie – żona Romka. Albo właśnie sytuacja dziecka znana z literatury, ale także z naszego spotkania kilka lat temu, tutaj na terenie Birkenau, Elzy Schmidt – dziewczynki, która została adoptowana przez rodzinę niemiecką. Mówię, że znana sytuacja, ponieważ Elza Schmidt – obecnie Baker – odwiedziła nas, była gościem i właśnie opowiadała swoją historię. Otóż kiedy pojawili się funkcjonariusze Gestapo w ich domu z informacją, że Elza ma być odebrana rodzicom, ta sytuacja była dużym zaskoczeniem dla jej rodziny. Była dzieckiem adoptowanym, a podstawą odebrania dziecka było to, że jedna z jej babć była właśnie pochodzenia romskiego. Dziecko zostało umieszczone najpierw w takim ośrodku, gdzie gromadzono Romów, a potem z całą dużą grupą przewieziona do obozu Birkenau. Znalazła się w sytuacji dla niej bardzo trudnej. Była sama, nie rozumiała, dlaczego znalazła się w tej sytuacji. Mało tego, wszyscy ludzie wokół niej, albo większość ludzi mówiła językiem, którego ona nie rozumiała. No trzeba pamiętać tutaj, że obóz romski to jest też mieszanka językowa, mieszanka narodowościowa. Rodzice czynili starania uwolnienia dziecka i właśnie przed likwidacją obozu romskiego doszło do przeniesienia Elzy do Ravensbrück i tam udało się rodzicom uzyskać jej zwolnienie. Tam ojciec ją odebrał. Natomiast jeżeli chodzi o te sytuacje, które wcześniej wspomniałam, mieszanych małżeństw, znamy tragiczne wspomnienia między innymi Heleny Hannemann, która wyszła za mąż za Roma. Mało tego, jej mąż był żołnierzem, służył w tym czasie w wojsku, a ona z dziećmi została umieszczona w obozie. Josef Mengele zainteresował się jej osobą i przed likwidacją obozu miał nawet obiecać jej zwolnienie, jednakże zwolnienie miało dotyczyć tylko jej, natomiast nie piątki dzieci, na co Helena Hannemann nie zgodziła się i zginęła w komorze gazowej razem ze swoimi dziećmi.
Historia obozu romskiego w Birkenau kończy się bardzo tragicznie i bardzo brutalnie. Niemcy zlikwidowali go na początku sierpnia 1944 roku.
Śmiertelność była ogromna i właściwie rozwój obozu, a także fakt że właściwie w lipcu ‘44 roku nie przywożono już w takich dużych grupach Romów ze względu na inną sytuację wojenną. Pamiętajmy, że od czerwca ‘44 roku utworzony został już front w Europie Zachodniej, również Armia Czerwona stała na linii bądź zbliżała się do linii Wisły. W związku z tym zdecydowano, że należy ten obóz zlikwidować. W nocy z 2 na 3 sierpnia pozostałych na terenie obozu romskiego umieszczono w ciężarówkach i wywieziono do komór gazowych. Szacuje się że było to ponad 4000 osób, głównie kobiet i dzieci. Wcześniej dokonano selekcji w obozie i tych, których uznano za zdolnych do pracy, przeniesiono do obozów na terenie Rzeszy.
Czy likwidacja obozu oznaczała, że Romów i Sinti już w Auschwitz nie było?
Tak można by przypuszczać. Skoro nie ma już transportów, skoro likwiduje się ten obóz, gdzie byli umieszczani. Jednakże przeglądając dokumentację, znajdziemy, że kilka tygodni dosłownie po likwidacji z obozu Buchenwald przywieziono kilkuset mężczyzn i byli to właśnie Romowie. Co więcej, jakiś czas później, podobnie z terenów Niemiec, do obozu żeńskiego przywieziono również kilkusetosobową grupę kobiet i były to kobiety romskie. Także jeżeli chodzi właśnie o tą strukturę i o jakąś taką zasadę, widać spory chaos, ale jest to też ten czas ewakuacji, likwidacji obozu z jednej strony, a z drugiej strony w dalszym ciągu gospodarka niemiecka potrzebuje rąk do pracy i chyba tym należy wytłumaczyć to powtórne osadzenie w obozie więźniów, którzy wcześniej zostali z niego wywiezieni.
Zachowało się jeszcze szczególne źródło dotyczące Romów i Sinti w Auschwitz, dzięki czemu znamy zdecydowaną większość nazwisk osadzonych i zamordowanych.
Każdy obóz miał Hauptbuch, czyli księgę główną, do której wpisywano osoby osadzone w danym obozie. To była procedura administracyjna. Dla większości obozów te księgi, niestety, zostały zniszczone. To była świadoma działalność administracji obozu, likwidowanie po prostu dowodów zbrodni. W przypadku obozu romskiego utrzymaniem ewidencji, utrzymaniem rejestracji zajmowali się więźniowie Polacy, którzy byli kierowani właśnie do izb pisarskich znajdujących się w obozie romskim. I jeden z nich, Tadeusz Joachimowski, świadom, że będzie, że nastąpi likwidacja obozu, zdołał te księgi ukryć, owinął je po prostu w koc, umieścił w wiadrach, zakopał i w 1949 roku, czyli już po założeniu Muzeum, właśnie na terenie byłego obozu razem z grupą więźniów one zostały wydobyte właśnie z tej kryjówki. Niestety, wody gruntowe troszeczkę uszkodziły karty, ale wszystko w tych księgach jest czytelne. W związku z tym jest to absolutnie unikalna sytuacja, kiedy mamy nazwiska osób osadzonych w tym obozie i możemy tak dużo o nich wiedzieć.
Dzień Pamięci o zagładzie Romów obchodzony jest 2 sierpnia od 1997 roku.
To bardzo ważny dzień dla nas, muzealników. Zbieramy się wszyscy na terenie obozu Birkenau. Tam właśnie na odcinku romskim jest miejsce, jest upamiętnienie. Mamy też co roku gości, reprezentacje społeczności romskiej. W ostatnich latach coraz częściej mamy grupy młodzieży z różnych organizacji romskich i jest to smutny dzień, ponieważ jest to rocznica likwidacji, ale równocześnie to zachowanie pamięci, chęć uczestniczenia w tych uroczystościach coraz liczniejszych osób jest bardzo ważna, jest budująca i to się przekłada zarówno na mówienie o tej społeczności i pamiętanie właśnie w kontekście Auschwitz, jak również w kontekście badań naukowych i podejmowania tematów, które historie tego obozu przybliżają.