Powstanie Miejsca Pamięci Auschwitz
Transkrypcja podcastu
Posłuchaj na: SPOTIFY | APPLE PODCAST
Po wyzwoleniu obozu Auschwitz jego dwie główne części – dawny obóz macierzysty (Auschwitz I) oraz Auschwitz II-Birkenau – znalazły się najpierw pod kontrolą sowieckich władz wojskowych. W pierwszej z nich od lutego do września 1945 roku funkcjonowały sowieckie szpitale polowe oraz szpital Polskiego Czerwonego Krzyża, w których leczono większość ocalałych więźniów. Od wiosny do jesieni tego roku funkcjonował tam również obóz przejściowy dla jeńców niemieckich. Podobny obóz istniał do początku 1946 roku w dawnym Birkenau. Na terenie byłego obozu zaczęły także pracować komisje badające zbrodnie popełnione przez nazistowskie Niemcy w Auschwitz. Jednocześnie ocalali zaczęli czynić starania, by na terenie byłego obozu powstała instytucja, która upamiętniać będzie ofiary obozu. O procesie, który doprowadził do powstania Miejsca Pamięci Auschwitz w 1947 r. opowiada dr Jacek Lachendro z Centrum Badań Muzeum.
Obóz Auschwitz został wyzwolony 27 stycznia 1945 roku. Natomiast Muzeum na tych terenach powstało dwa i pół roku później. Co działo się w tym przedziale czasowym na terenach obozu Auschwitz i Birkenau?
Tereny byłego obozu Auschwitz zostały przejęte przez Armię Czerwoną i znajdowały się, te tereny, szczególnie dawny obóz macierzysty i Birkenau (większa jego część), znajdowały się pod kontrolą i zarządem sowieckich władz wojskowych. W tych pierwszych tygodniach i miesiącach Armia Czerwona, władze sowieckie, musiały zorganizować pomoc medyczną dla ocalonych więźniów, z których znaczna część, ok. 4500-4800 była tak chora, tak osłabiona, że nie mogła terenów byłego obozu opuścić. W związku z tym zorganizowano dla nich szpitale polowe i ci ocaleni byli tutaj leczeni. Swój szpital zorganizowali ochotnicy Polskiego Czerwonego Krzyża, którzy przybyli z Krakowa. To byli lekarze, pielęgniarki i im pomagali również ochotnicy sanitariusze, tutaj z Oświęcimia czy okolicznych miejscowości. Pierwszym najpilniejszym zadaniem było udzielenie pomocy ocalonym. Ci, którzy wracali do zdrowia, po wyleczeniu opuszczali teren byłego obozu i jeżeli to byli Polacy czy polscy Żydzi, czy Żydzi słowaccy, nawet węgierscy, to oni mogli wrócić do swoich domów, o ile one jeszcze istniały. Przy opuszczaniu obozu otrzymywali oni takie zaświadczenie, że byli więźniami Auschwitz, że później przebywali na leczeniu w szpitalu, w takim a takim dniu opuszczali teren dawnego obozu. Takie zaświadczenie pełniło dla nich w tych pierwszych dniach funkcję takiego jakby dowodu osobistego, dokumentu tożsamości, a jednocześnie umożliwiało im podróżowanie pociągami do tych miejsc, do których chcieli dotrzeć. Problem był dla obywateli, no, przede wszystkim Żydów z krajów Europy Zachodniej czy Południowej, ponieważ wiosną 1945 roku nie mogli do nich swobodnie dojechać z powodu działań wojskowych czy to na terenie Austrii, czy to na terenie jeszcze Czech, czy na terenie no przede wszystkim Niemiec, więc dla nich sowieckie władze organizowały takie obozy, coś w rodzaju takich obozów przejściowych na terenie Katowic przede wszystkim, w Katowicach Bogucicach i oni tam oczekiwali na zakończenie działań wojennych i na możliwość powrotu do swoich domów. Natomiast na terenie obozu macierzystego funkcjonowały te szpitale. Do nich zostali przewiezieni ocaleni i z Birkenau, i z Monowitz, ale również Ci, którzy tutaj zostali wyzwoleni i te szpitale funkcjonowały, szpitale wojskowe sowieckie, mniej więcej do lata 1945 roku, a szpital Polskiego Czerwonego Krzyża do końca września tegoż roku. Przy czym tutaj należy podkreślić, że wraz z powrotem do zdrowia kolejnych osób i przez fakt ich opuszczania tego terenu, no, liczba pacjentów malała. Także i sam szpital obejmował coraz to mniej bloków. Jednocześnie, w tym samym czasie kiedy działały tutaj te szpitale, sowieckie władze wojskowe zorganizowały na terenie obozu macierzystego, byłego obozu macierzystego, a także na terenie dawnego Birkenau, obozy przejściowe dla jeńców niemieckich. Te obozy funkcjonowały od marca 1945 roku.
Jeśli chodzi o obóz macierzysty, to początkowo jeńcy byli umieszczani w blokach w jego południowo-zachodniej i południowej mniej więcej części. Teren tego obozu był oddzielony od reszty, od tej części zajmowanej przez szpitale, drutem kolczastym, jednak od 1 czerwca 1945 roku cały obóz macierzysty, wewnątrz ogrodzenia (tego oryginalnego) obozu koncentracyjnego został zajęty na obóz dla jeńców niemieckich, a pacjenci zostali przeniesieni do kilku baraków poza ogrodzenie. Natomiast w Birkenau obóz dla jeńców niemieckich znajdował się na odcinku BI. Przez pewien czas również na odcinku BIIa. O ile w obozie, dawnym obozie macierzystym, przetrzymywani byli tylko żołnierze niemieccy wzięci do niewoli, to w Birkenau oprócz żołnierzy przetrzymywano również cywilów, którzy zostali po prostu aresztowani przez żołnierzy sowieckich na terenie Górnego i Opolskiego Śląska. Często byli to ludzie, którzy zostali wezwani przez władze sowieckie do wykonywania różnych prac porządkowych, czy przy budowie umocnień i po zakończeniu tych pracy nie pozwalano im wrócić do domów, tylko kierowano ich, tutaj skierowanych, do Birkenau. Byli tutaj przetrzymywani, co jakiś czas przeprowadzono im badania, no można przypuszczać, że pod kątem przydatności do pracy i co jakiś czas byli wywożeni do łagrów na terenie Związku Sowieckiego, zarówno żołnierze, jak i cywile. Wśród tych cywilów, to byli, no przede wszystkim, mieszkańcy Śląska, zarówno Niemcy, Ślązacy czy Polacy i wedle fragmentarycznych danych, nieobejmujących całego okresu funkcjonowania tych obozów, do Związku Sowieckiego wywieziono ponad 22 tys. osób. W większości byli to dawni żołnierze niemieccy. Część została zwolnionych w lecie, czy to tych byłych żołnierzy niemieckich, czy cywilów, została zwolniona przez władze sowieckie w lecie 1945 roku.
Te obozy funkcjonowały w dawnym obozie macierzystym do końca, mniej więcej, października 1945 roku, a w Birkenau do lutego 1946 roku. To, co tutaj należy podkreślić, gdy te tereny, gdy znajdowały się pod kontrolą sowiecką, szczególnie wtedy, kiedy tu funkcjonowały te obozy jenieckie, były mocno strzeżone i w zasadzie nie można było tutaj na teren dawnego obozu macierzystego, czy tego odcinka BI w Birkenau, wejść osobom postronnym. W tym czasie gdy funkcjonowały obozy jenieckie, władze sowieckie demontowały część urządzeń, część instalacji, część wyposażenia różnych obiektów na terenie obozu macierzystego czy strefy obozu macierzystego m.in. z fabryki zapalników Union, całe wyposażenie hali fabrycznej zostało zdemontowane, czy z dawnej kuchni dla esesmanów, czy
z dawnej rzeźni obozowej. Te wszystkie urządzenia, instalacje, które tam znajdowały się, zostały zdemontowane i jak możemy domyślać się, wywiezione do Związku Sowieckiego. Została wywieziona również część rzeczy, które Niemcy nie zdążyli wywieźć, a które zostały wcześniej zrabowane Żydom. Niemcy nie zdążyli ich wywieźć i one pozostały w magazynach, więc część z tych rzeczy również było wywożonych do Związku Sowieckiego.
Wywożono też różnego rodzaju elementy żelazne, które były składowane na terenie tzw. Bauhoffu, czyli obozowego składu materiałów budowlanych i podjęto próbę wywiezienia również napisu Arbeit macht frei, tego, który znajdował się nad bramą wejściową do obozu. Napis ten został zdemontowany i był przygotowany do wywiezienia, po prostu wstawiony do wagonu. Szczęśliwie, jeden z nielicznych Polaków, który miał wstęp na teren obozu, Eugeniusz Nosal, był to były więzień, a w tym czasie pracownik urzędu burmistrza miasta Oświęcimia, on miał możliwość wstępu na teren dawnego obozu macierzystego, no właśnie z tej racji, że pracował w urzędzie, ale prawdopodobnie bardziej
z tego powodu, że wcześniej był członkiem, współpracownikiem Sowieckiej Komisji prowadzącej tutaj badania, dot. popełnionych zbrodni przez Niemców. W każdym razie on miał przepustkę, on mógł wejść na teren obozu i raz tutaj przyjeżdżając chyba po materiały budowlane, zauważył ten napis przygotowany do wywiezienia. Przekupił wówczas pilnującego tych wagonów żołnierza sowieckiego, zabrał napis, schował go na furmance i wywiózł go z terenu obozowego. A kiedy Muzeum było tworzone, wówczas napis powrócił na swoje pierwotne miejsce. Dokładnie nie wiemy, jaka była skala tych wywózek różnego rodzaju sprzętów, różnego rodzaju materiałów z terenu byłego obozu. Niemniej, część tych rzeczy pozostała i część np. materiały budowlane, została sprzedana Urzędowi Miejskiemu w Oświęcimiu. Część nieruchomości została również sprzedana przez władze Armii Czerwonej Urzędowi Wojewódzkiemu w Krakowie.
Powiedział pan o tym, że w pierwszej kolejności więźniom, którzy przebywali na terenie poobozowym, została udzielona pomoc medyczna. Natomiast co stało się z tymi, którzy na tym terenie zmarli albo zostali już znalezieni jako zmarli?
Po wejściu na teren dawnego obozu macierzystego czy Birkenau, władze sowieckie znalazły na jego terenie ponad 600 ciał więźniów, tych, którzy albo zmarli po prostu z wycieńczenia w tych ostatnich dniach po ewakuacji obozu, a jeszcze przed nadejściem Armii Czerwonej, lub po prostu zostali zamordowani przez Niemców właśnie w tych ostatnich dniach. Te ciała były systematycznie znoszone, przenoszone z terenu Birkenau, do takich prowizorycznych dołów wykopanych na tyłach ruin krematorium III. Natomiast na terenie obozu macierzystego te ciała były przenoszone do dawnego bloku 11,który zaczął pełnić taką rolę tymczasowej kostnicy. Władze sowieckie planowały pochówek ciał więźniów na 8 lutego 1945 roku, ale znalazłem informację, że nie dojechali przedstawiciele, czy przedstawiciel władz sowieckich z Moskwy, w związku z tym przesunięto datę tego pogrzebu na 28 lutego. Uroczysty pogrzeb faktycznie w tym dniu miał miejsce. Został on zorganizowany przez sowieckie władze wojskowe, ale też i przez lokalną administrację polską. Zostały wykonane trumny, które dostarczono do dawnego obozu Birkenau i z tych dołów, o których wcześniej wspomniałem, z tych miejsc, gdzie ciała były pierwotnie składowane, zostały one przeniesione, umieszczone w trumnach. Przy czym, jak można znaleźć informacje w relacjach, ciała te były tak wychudzone, że do jednej trumny mieściły się ciała dwóch czy trzech nawet byłych więźniów. I te trumny były niesione przez mieszkańców Oświęcimia i okolicznych miejscowości na ramionach w takim uroczystym, długim kondukcie właśnie z terenu Birkenau, tutaj w okolice obozu macierzystego, gdzie wykopany był wielki dół. W tym dole te trumny zostały umieszczone, w sąsiednim dole, takiej mogile, zostały umieszczone ciała przeniesione z bloku 11. Później, po tym uroczystym pogrzebie, w pobliżu tych dwóch zbiorowych mogił, chowano ciała byłych więźniów, którzy zmarli w szpitalach zorganizowanych na terenie obozu, byłego obozu, czy to w tych szpitalach sowieckich czy szpitalu Polskiego Czerwonego Krzyża. Z czasem całe to miejsce, te mogiły, zostało przekształcone w taki niewielki cmentarz tych ostatnich ofiar KL Auschwitz i do dnia dzisiejszego ten cmentarz istnieje, właśnie w pobliżu dawnego obozu macierzystego.
Po wyzwoleniu i po podjęciu pomocy medycznej byłym więźniom, którzy tej pomocy potrzebowali, domyślam się, że rozpoczął się proces zbierania dowodów na potrzeby przyszłych procesów zbrodniarzy. Kto i kiedy rozpoczął proces zbierania tych dowodów?
Pierwsze działania, których celem było badanie zbrodni popełnionych przez SS, przez Niemców na terenie KL Auschwitz, zostały podjęte przez stronę sowiecką i prowadzone w lutymi i marcu 1945 roku. I tutaj działała komisja o takiej bardzo długiej nazwie: Nadzwyczajna Komisja Państwowa Związku Sowieckiego do Badania Zbrodni Niemiecko-Faszystowskich Agresorów. I członkowie tej komisji przeprowadzili oględziny terenów, przede wszystkim dawnego Birkenau, ruin krematoriów, terenów przy krematoriach. Oni zabezpieczyli również rzeczy, które pozostały po deportowanych do obozu Żydach. Między innymi wedle ich raportów zabezpieczono tutaj ponad 1 milion sztuk odzieży, która została zrabowana, niewywieziona przez Niemców. Ponad 40 tys. sztuk obuwia itd. itd. Wszystko to traktowano jako materialne dowody popełnionych tutaj zbrodni.
Przesłuchiwano również ocalonych, którzy przebywali jeszcze cały czas na terenie byłego obozu, no głównie w tych szpitalach, o których mówiłem wcześniej. Dokonywano sekcji zwłok, stwierdzając, że większość przypadków śmierci była spowodowana wycieńczeniem, a także przeprowadzano badania lekarskie tych, którzy jeszcze, no właśnie, przebywali w szpitalach. Sporządzono taką bardzo obfitą dokumentację medyczną. Wreszcie wykonano bardzo obszerną dokumentację fotograficzną, która jest obecnie, świetnym źródłem informacji o stanie byłego obozu w tych pierwszych dniach po wyzwoleniu.
Te materiały zostały później opracowane i w formie takiego komunikatu opublikowane w maju 1945 roku, na łamach sowieckiej prasy m.in. dziennika: „Prawda” i „Krasnaja Zwiezda”. Ten komunikat został zatytułowany: „O potwornych zbrodniach rządu niemieckiego w Oświęcimiu”. I tam opisano jak funkcjonował obóz, pracę więźniów, cierpienia więźniów, życie więźniów w obozie. Opisano eksperymenty medyczne, los dzieci w obozie, jednak to, co było najciekawsze, to sposób przedstawiania właśnie tych więźniów jako tych, którzy byli przywożeni, więźniów czy ofiar, bo również poświęcono dużo uwagi na sposób zabijania, mordowania tutaj osób deportowanych do Auschwitz. Ale to, co było ciekawe, to w jaki sposób pokazywano skąd pochodzili ci deportowani, ci więźniowie czy ofiary. Nie wymieniono ich narodowości, tylko wymieniono kraje, pochodzenie, a więc, że to byli więźniowie czy ofiary z Polski ze Związku Sowieckiego, z Francji itd. itd. I tym sposobem nie wymieniono ani razu, że wśród tych ofiar byli Żydzi. I ten sposób przedstawiania później więźniów, ofiar był powielany w literaturze czy publicystyce w krajach bloku sowieckiego. No na pewno w Polsce, często właśnie pisano, o tym, że byli to ludzie z… i wymieniano tutaj kraje, natomiast pomijano, że byli to Żydzi.
Ten artykuł chyba też spowodował powtarzanie tej liczby ofiar, prawda, tych 4 milionów?
Tak.
Bo w nim chyba też ta liczba była podana…
Ponieważ w tym komunikacie określono liczbę ofiar na 4 miliony i ta liczba później bardzo mocno zakorzeniła się w świadomości publicznej, była powtarzana i w publicystyce i w opracowaniach naukowych, stała się symbolem zbrodni niemieckich, zbrodni hitlerowskich popełnionych w okupowanych krajach i też właściwie uniemożliwiała prowadzenie jakichkolwiek badań naukowych w tej kwestii. Dopiero pod koniec lat 80. takie badania zostały podjęte w Polsce, w Muzeum i na podstawie dokumentów ustalono, tutaj były kierownik Działu Naukowego Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau, dr Franciszek Piper, oszacował, że liczba deportowanych do Auschwitz wynosiła ok. 1 mln 300 tysięcy, a liczba ofiar ok. 1 mln 100 tysięcy, spośród których zdecydowana większość ofiar to byli Żydzi.
Te materiały, zebrane przez sowiecką komisję, były również wykorzystywane później w procesach sądowych, jakie były prowadzone w Polsce i materiał dowodowy w czasie tych procesów, czy to byłego komendanta obozu Auschwitz Rudolfa Hössa, czy 40 członków jego załogi, był również zebrany, no i przedstawiony w czasie procesu sądowego przez członków polskich komisji, które również zostały utworzone i również działały na terenie byłego obozu.
W kwietniu rozpoczęła działalność Komisja do Badania Zbrodni Niemiecko-Hitlerowskich w Oświęcimiu podległa ministrowi sprawiedliwości. Ona rozpoczęła swoje działanie od wizji lokalnej, później przesłuchiwano w Krakowie byłych więźniów, którzy przebywali jeszcze na terenie dawnego obozu Auschwitz, ale jej działania zostały przejęte w maju 1945 roku przez Oddział Krakowski Głównej Komisji Badania Zbrodni Niemieckich, jak początkowo określano tę instytucję, Zbrodni Niemieckich w Polsce. Kierownikiem tegoż oddziału krakowskiego był sędzia, prawnik Jan Sehn, który przywiązywał bardzo dużo uwagi do tego, aby wszelkie działania komisji były prowadzone wedle odpowiednich procedur, tak aby wszystkie efekty tej pracy mogły być po prostu uznane za materiał dowodowy i przedstawione w procesie sądowym. I ta komisja również zaczęła przeprowadzać, tak jak i ta sowiecka wcześniej, oględziny terenu. Zaczęła sporządzać dokumentację fotograficzną, przesłuchiwać byłych więźniów, ale jej działalność bardzo szybko została przerwana, właśnie przez żołnierzy sowieckich, którzy o ile jeszcze w maju ci członkowie komisji mogli wejść na teren czy w okolice obozu macierzystego, to od czerwca już praktycznie zakazano im tej działalności, no w związku z funkcjonowaniem już na większą skale obozów jenieckich. I tak na dobrą sprawę działań tutaj takich, śledczych nie mogli prowadzić, aż do opuszczenia tego terenu przez Armię Czerwoną, czyli do jesieni 1945 roku. Niemniej później tutaj powrócili i te badania były kontynuowane. Pomimo tych utrudnień, jakie tutaj strona sowiecka, tych wszystkich trudności, które piętrzyła przed nimi, udało im się właśnie zebrać bardzo obszerną dokumentację, która później posłużyła w procesie sądowym przeciwko Rudolfowi Hößowi, a później jeszcze 40 członkom załogi KL Auschwitz.
Wspomniał pan, że Armia Czerwona jesienią 1945 roku opuściła tereny poobozowe. Kto wówczas przejął nad nimi opiekę?
Zgodnie z ówczesnym prawem polskim tereny te uznano za tereny poniemieckie, w związku z czym kontrolę nad terenem najpierw byłego obozu macierzystego, a później Birkenau, przejął tymczasowy zarząd państwowy i pracownicy tegoż tymczasowego zarządu państwowego dokonali inwentaryzacji obiektów, które tutaj znajdowały się i w lutym obiekty, przede wszystkim baraki na terenie Birkenau, tenże zarząd przekazał do dyspozycji Ministerstwu Odbudowy, a Ministerstwo Odbudowy podjęło decyzję o demontażu tych baraków, które były przekazywane dla ludności w różnych miejscach w Polsce, tych, które szczególnie ucierpiały w czasie działań wojennych. I one tam służyły ludziom, którzy, no, tak ponieśli największe straty w czasie działań.
Nie mamy jakichś dokładnych danych, dokumentów, które by mówiły dokąd i w jakiej ilości te materiały były przewożone, jakiegoś takiego pełnego wykazu. Taką wskazówką, co się mogło dziać z tymi barakami czy elementami baraków, jest notatka prasowa, którą kiedyś przypadkiem znalazłem w „Wieczorze Warszawskim” z 1.11.1946 roku zatytułowana „Baraki z Oświęcimia na stoiska targowe”. I to jest taka krótka notatka, którą pozwolę sobie tutaj przeczytać: „Magistrat Dąbrowy Tarnowskiej przystąpił do budowy baraków mających służyć jako stoiska targowe” i tutaj w nawiasie w tej notatce dodano: „(coś w rodzaju krakowskich Sukiennic). Baraki te przywieziono z Oświęcimia, obozu śmierci, który pochłonął tyle milionów. Również wsie przyfrontowe dostały przydział podobnych baraków na domy mieszkalne, co pozwoli zamieszkać mieszkańcom, tych wsi jak w wozie Drzymały. Ludzie ci w najcięższych warunkach, jakie można sobie wyobrazić, przywiązani do swego zagona, nie rzucili go, choć wrócili na zgliszcza z obozów i transportów. Pozbawieni wszystkiego co potrzebne do najmarniejszej egzystencji”. Tutaj koniec cytatu. W efekcie tych działań rozbiórkowych, w lecie 1946 roku już większość baraków na odcinku BII została zdemontowana właściwie w całości, pozostało tylko kilkadziesiąt, które jeszcze nie uległy demontażowi.
W tym samym czasie rząd w Warszawie podjął decyzję o tym, aby Ministerstwo Kultury i Sztuki,
a więc resort w tym samym, w ramach tego samo rządu, rozpoczął działania, których celem było zabezpieczenie terenów byłego obozu i docelowo utworzenie tam Muzeum. Te decyzje były spowodowane różnymi czynnikami. Jeszcze w 1945 roku członkowie Głównej Komisji wychodzili z inicjatywą, aby zabezpieczyć tereny byłego obozu i utworzyć tam muzeum. Te inicjatywy nie mogły być zrealizowane w związku z obecnością Armii Czerwonej. One zostały ponowione już w czasie kiedy, pod koniec 1945 roku, w czasie kiedy żołnierze sowieccy opuścili już tereny obozu macierzystego i za chwilę mieli opuścić teren Birkenau i wówczas spotkały się właśnie z odzewem ze strony administracji rządowej. Poza tym do administracji rządowej docierały informacje o niszczeniu obiektów obozowych, o tym, że pojawiają się tutaj tzw. kopacze, którzy po prostu przeszukują i profanują prochy, przeszukują, rozkopują ziemię w poszukiwaniu złota i jakichś kosztowności. Oprócz tego no tereny i obiekty tego byłego obozu ulegają zniszczeniu, więc władze w Warszawie podjęły decyzje, pod wpływem tych wszystkich informacji, żeby zabezpieczyć teren i w przyszłości tutaj utworzyć Muzeum. Taka decyzja została podjęta, tak jak mówiłem, przekazana do realizacji Ministrowi Kultury i Sztuki. I w ramach ministerstwa podjęte zostały działania związane ze sformułowaniem grupy, która miała tutaj do Oświęcimia być skierowana i rozpocząć pracę nad, no tak jak powiedziałem, zabezpieczeniem i nad ochroną terenu. Taka grupa została sformułowana przy konsultacji z kierownictwem Polskiego Związku Byłych Więźniów Politycznych i w kwietniu ta grupa rozpoczęła tutaj działania. W ramach tej grupy znalazło się tu czterech więźniów Auschwitz. Na jej czele stanął Tadeusz Wąsowicz. Grupa ta jako zarząd ochrony zaczęła zatrudniać kolejne osoby. Tworzyły stałą ochronę, jak to nazwano, obozu oświęcimskiego i w większości, w ramach tej stałej ochrony, zatrudniani byli strażnicy, którzy pilnowali właśnie terenów, obiektów byłego obozu i macierzystego, ale przede wszystkim Birkenau. I ci strażnicy, uzbrojeni w karabiny, umundurowani, przy współdziałaniu z lokalną milicją działali bardzo intensywnie i w drugiej połowie 1946 roku ten haniebny proceder profanowania prochów, przeszukiwania w ziemi został bardzo mocno już ograniczony. Po roku mniej więcej działalności tej grupy, w ramach tworzonego Muzeum pracowało już ponad 50 osób, z których wielu było dawnymi więźniami KL Auschwitz. Różne były motywy, dla których oni tutaj podejmowali tę pracę. Wielu kiedy dowiadywało się, że miałoby tu podjąć pracę, rezygnowało, nie chciało wracać, znaczy wielu, no jakaś część nie chciała tutaj wracać. Natomiast ci, którzy zgodzili się, aby rozpocząć pracę w tym miejscu, kierowali się różnymi motywami. W jednej relacji znalazłem informację, w jaki sposób dyrektor Wąsowicz przekonywał. Można to po prostu, to nie jest cytat, to jest tak, streścić te jego słowa: a któż to może zrobić, jeśli nie my? Przekonywał, że oni, ci byli więźniowie najlepiej znają to miejsce i najlepiej mogą przekazać innym osobom historię tego miejsca i wszystko to, co tutaj się działo. Dlatego też wielu spośród tych pracowników podejmowało się takiego wyzwania. Niektórzy pozostali tutaj praktycznie do końca swojego życia. Pracowali tutaj do emerytury. Niektórzy nie wytrzymywali jednak po kilku latach, po jakimś tam czasie po prostu rezygnowali z tej pracy. Niewątpliwie też takim czynnikiem przyciągającym był fakt zagwarantowania i stałych dochodów, w prawdzie one były niewielkie, ale jakiś dochód był, mieszkania, jak i po prostu wyżywienia. Co w tych pierwszych latach po zakończeniu II wojny światowej było takim istotnym czynnikiem mogącym przełamać te opory. Niemniej można powiedzieć, że takie przyziemne sprawy dla wielu ważne, niemniej dzięki temu, że to Muzeum było tworzone w zdecydowanej większości przez byłych więźniów, tych, którzy poznali to miejsce, mówiąc tak potocznie, na własnej skórze, którzy przeżyli tutaj wiele strasznych chwil, oni ukształtowali później Muzeum i ono było tak tworzone w tym pierwszym okresie, że dzięki nim do dnia dzisiejszego wiele miejsc zostało zachowanych, no, niemal w takim kształcie, jak jeszcze było w czasie funkcjonowania obozu, ale też możemy patrzeć na historię tego obozu również ich oczami do pewnego stopnia.
Poza zabezpieczeniem terenów byłego obozu, jakie zadania przed sobą, w tym pierwszym okresie formowania się Muzeum, mieli jego pierwsi pracownicy?
Przede wszystkim, na początku to było zabezpieczenie tych wszystkich miejsc, ochrona tych wszystkich miejsc. Czy to przed jakimś plądrowaniem, czy właśnie przed profanacją jak w Birkenau. Ale to miejsce już od samego początku, kiedy ta ekipa pojawiła się na terenie byłego obozu, budziło ogromne zainteresowanie ludzi z zewnątrz i już, no właściwie od drugiej połowy 1946 roku, na teren byłego obozu przybyło tutaj ok. 100 tys. osób. Po to, żeby zobaczyć to miejsce. Wielu przyjeżdżało tutaj po to, żeby zobaczyć miejsce związane z cierpieniem i śmiercią ich krewnych. Dla nich, no nawet przyjazd tutaj miał formę taką swego rodzaju pielgrzymki. Tutaj chcieli też dowiedzieć się czegokolwiek o swoich najbliższych, o których stracili wieści w czasie wojny. Też byli tacy, którzy po prostu przyjechali tutaj z ciekawości, żeby zobaczyć miejsce okryte taką złą sławą. W każdym razie te osoby zaczęły tutaj przyjeżdżać. Trudno ustalić, od którego miesiąca, ale prawdopodobnie już od czerwca 1946 roku ci zwiedzający byli wpuszczani na teren byłego obozu. W każdym razie wtedy pojawiają się pierwsze notatki prasowe ze zwiedzania tego terenu.
Ten pierwszy okres znowu bardzo trudny dla osób tutaj zatrudnionych. Z jednej strony musieli zabezpieczać ten teren, ale z drugiej strony, w związku z tym rosnącym zainteresowaniem musieli udostępniać to miejsce dla zwiedzających, więc ci wartownicy pełnili jednocześnie po skończeniu służby, rolę przewodników. Bowiem każdy, który wchodził na teren byłego obozu, mógł go zwiedzać ale pod opieką pracownika no i jednocześnie przewodnika. Też w tym pierwszym okresie można w zasadzie było zobaczyć te wszystkie bloki w obozie macierzystym, ale tylko z zewnątrz, poza blokiem 11 i dziedzińcem bloku 11, który też od samego początku zaczął pełnić rolę takiego sanktuarium, mauzoleum, gdzie tylu ludzi cierpiało i poniosło śmierć. Pracownicy musieli ochraniać teren byłego obozu, musieli pokazywać, udostępniać go zwiedzającym, ale też i musieli przygotowywać przyszłe Muzeum, organizować przyszłe Muzeum. Planowane były wystawy w tym Muzeum, ale początkowo właściwie wszystkie bloki były mocno zdewastowane, zniszczone, więc trzeba je było odnawiać, brakowało środków, wiec ten proces odnawiania trwał dość długo czy przebiegał powoli. I w tym też czasie podjęto decyzję o rekonstrukcji, niektórych obiektów, które zostały zdemontowane, zniszczone przez Niemców w czasie funkcjonowania obozu. I jednym
z pierwszych takich obiektów zrekonstruowanych była tzw. Ściana Śmierci, która została zdemontowana, no prawdopodobnie w lutym 1944 roku, a która stała na dziedzińcu bloku 11, przed którą to dokonywane były egzekucje przez rozstrzelanie.
Pod koniec 1946 roku ta tzw. Ściana Śmierci została zrekonstruowana. Zrekonstruowano również w podziemiach bloku 11 częściowo, tzw. cele do stania (stehzelle), a później również zrekonstruowano i udostępniono już do zwiedzania w pierwszych miesiącach 1947 roku wnętrze dawnego krematorium nr 1, które w czasie funkcjonowania obozu zostało przekształcone na schron przeciwlotniczy. Tam m.in. wewnątrz zrekonstruowano dwa piece krematoryjne, ale przy użyciu oryginalnych elementów, które zachowały się w jednym z baraków tzw. Bauhoffu, tego składu materiałów budowlanych, nie zostały wywiezione. Również te wózki, które służyły do umieszczania zwłok w piecach, tam zostały odnalezione i przeniesione do tego budynku dawnego krematorium. Nieco później został zrekonstruowany komin krematoryjny. Zrekonstruowano jeszcze zbiorową szubienicę, na której zostało powieszonych 12 polskich więźniów. Tych rekonstrukcji było niewiele, z tego względu, że Tadeusz Wąsowicz kładł nacisk na zachowanie tych obiektów, miejsc na terenie byłego obozu, w takim stanie, oczywiście na ile to było możliwe,
w jakim one były w tych ostatnich tygodniach, miesiącach funkcjonowania obozu. Stąd też, no tak jak już tutaj wspomniałem, są miejsca, są obiekty na terenie byłego obozu, które w ogromnym stopniu zachowały swój autentyzm. Jednocześnie przygotowane były plany, a później realizowane plany wystaw, które ostatecznie zdecydowano się umieścić na terenie dawnego obozu macierzystego. Początkowo planowano wystawy w 12 blokach. Ostatecznie, w momencie oficjalnego otwarcia Muzeum udało się przygotować i otworzyć tylko w 6 blokach.
Uroczyste otwarcie Muzeum nastąpiło w rocznicę przybycia pierwszego transportu polskich więźniów politycznych, czyli 14 czerwca 1947 roku. Jak wyglądało wówczas Muzeum?
14 czerwca 1947 roku na teren byłego obozu przybyło kilkadziesiąt tysięcy osób, spośród których wielu, to byli dawni więźniowie Auschwitz, bądź krewni tych którzy tutaj zginęli. Przybyły tutaj różne organizacje kombatanckie zrzeszające byłych więźniów. Przybyli tutaj delegaci kilku głów państw, no i oczywiście przedstawiciele władz rządowych czy ówczesnego Sejmu, organizacji również żydowskich. Po nabożeństwach różnych wyznań, po przemowach delegatów, przedstawicieli władz, ówczesny premier, a były więzień obozu, Józef Cyrankiewicz ogłosił, zadeklarował otwarcie Muzeum. Faktycznie, ta uroczystość została zorganizowana w siódmą rocznice przybycia pierwszego transportu polskich więźniów politycznych. Po już tym oficjalnym otwarciu, zwiedzający w takim uroczystym pochodzie przeszli do Birkenau, gdzie tam złożono hołd ofiarom i po tych uroczystościach można już było zwiedzać Muzeum.
Muzeum składało się z dwóch części: tej w obozie macierzystym iw Birkenau. W obozie macierzystym otwarto wystawy i te wystawy mogli uczestnicy uroczystości wówczas oglądać. Otwarto w sześciu spośród dwunastu, które były planowane W bloku 4, w którym ustawa była nazwana: „Zagłada milionów”, można było zwiedzać salę, która została przygotowana przez historyków, przez artystów żydowskich. Ona była poświęcona właśnie zagładzie Żydów. Ta wystawa w tej sali, w zasadzie była to jedyna w tym czasie, no dzisiaj byśmy powiedzieli wystawa narodowa. W tej sali w centralnej jej części był umieszczony sarkofag z świecznikiem, a nad tą kompozycją unosił się biały gołąb mający symbolizować dusze pomordowanych, dusze męczenników, a nad z kolei całością był napis w języku hebrajskim: Izkor, czyli „Wspomnij”. Ten fragment wystawy, ta kompozycja miała być takim miejscem, w którym mogły odbywać się różnego rodzaju uroczystości upamiętniające ofiary żydowskie. Ale oprócz tego tam w tej sali, były umieszczone różnego rodzaju dokumenty dostarczone przez historyków żydowskich. Tam były prace plastyczne byłej więźniarki Eli Silbermann, i żołnierza sowieckiego, który przybył tutaj na teren byłego obozu kilka dni po wyzwoleniu, Zinowija Tołkaczewa i jeszcze szereg różnych eksponatów, dostarczonych przez stronę żydowską. W tym bloku wyeksponowane również były puszki po cyklonie B, a także ogromna gablota, w której umieszczono dwie tony włosów po pomordowanych, no przede wszystkim kobietach.
W kolejnych blokach, bloku 5, bloku 6 były wystawy zatytułowane „Kanada”, tam z kolei zostały umieszczone rzeczy po deportowanych tutaj Żydach pomordowanych w komorach gazowych, które znajdowały się na terenie dawnego obozu macierzystego, w tzw. blokach Erweiterungu, czyli przedłużenia obozu. One nie zostały wywiezione przez Armię Czerwoną, wcześniej oczywiście nie zostały wywiezione przez Niemów. I stamtąd zostały, w II połowie 1946 roku, przeniesione do bloków obozu macierzystego. I tam umieszczono m.in. ogromne ilości obuwia. Cała jedna sala była wypełniona odzieżą po zamordowanych Żydach. Tam były sale w gablotach, w których umieszczono walizki, kosze, sztućce, pudełka po kremach, po paście do butów i wiele innych przedmiotów.
Ten ogrom rzeczy umieszczonych w poszczególnych salach on robił ogromne wrażenie na zwiedzających. Tak można wnioskować z relacji prasowych. W bloku 7 z kolei, wedle planów tam miała być przedstawiona historia ruchu oporu, ruchu oporu w obozie oczywiście. Tej wystawy nie zdążono przygotować, w związku z tym umieszczono tam prace plastyczne byłych więźniów obozu.
I w bloku 8 i 9 z kolei pokazano stan bloków jaki istniał w obozie w 1940 roku, więc w tym pierwszym okresie funkcjonowania i w 1944, kiedy te warunki egzystencji więźniów uległy nieco poprawie. Stan z 1944 roku był pokazywany w bloku 9. No i jeszcze był blok 11, w którym właściwie tam nie było wystaw, natomiast był on udostępniony właśnie jako to miejsce męczeństwa więźniów.
Z kolei w Birkenau nie zorganizowano żadnych wystaw. Miało być to takie Miejsce Pamięci, upamiętniające pomordowane osoby. I tam można było zobaczyć baraki dawnego obozu kobiecego. Przede wszystkim te baraki murowane. Następnie trasa zwiedzania prowadziła do ruin krematoriów i kończyła się przy dołach spaleniskowych. Ten sposób zorganizowania Muzeum, te wystawy, sądząc z tych pierwszych relacji prasowych, które były zamieszczane w kolejnych dniach, tygodniach po otwarciu Muzeum spotkał się z takimi przychylnymi opiniami, to zarówno w prasie polskiej, jak i w prasie organizacji żydowskich, które wówczas jeszcze funkcjonowały i wydawały swoje organy prasowe.
Muzeum zostało otwarte oficjalnie 14 czerwca 1947 roku, ale rzecz ciekawa, akt prawny, który tak na dobrą sprawę powoływał tą instytucję do istnienia i ją organizował, został wydany niecałe 3 tygodnie późnej: 2 lipca tegoż roku. Było to związane, jak można przypuszczać, z dwoma faktami: przede wszystkim starano się otworzyć to Muzeum 14 czerwca, żeby upamiętnić przybycie pierwszego transportu, a z kolei posiedzenie Sejmu było zaplanowane nieco później, więc żeby móc upamiętnić przybycie pierwszego transportu, już nie czekano na przyjęcie odpowiednich aktów prawnych.