Polscy i żydowscy więźniowie obozu
Transkrypcja podcastu
Posłuchaj na: SPOTIFY | APPLE PODCAST
W obozie Auschwitz w czasie całego jego istnienia zarejestrowano nieco ponad 400 000 więźniów, w tym 131 000 kobiet. Dwie największe grupy więźniarskie to Żydzi – ok. 200 000 osób oraz Polacy – ok. 140 000. Na początku ze względu na to, iż Niemcy utworzyli obóz z myślą o przedstawicielach polskiego ruchu oporu i inteligencji, wśród więźniów dominowali Polacy. Ta sytuacja zaczęła zmieniać się od marca 1942 roku, kiedy rozpoczęły się masowe deportacje Żydów do Auschwitz na Zagładę. O sytuacji polskich i żydowskich więźniów obozu opowiada doktor Piotr Setkiewicz, szef Centrum Badań Miejsca Pamięci Auschwitz.
Jakie były przyczyny aresztowania Polaków, a jakie przyczyny były aresztowania i deportowania Żydów do Auschwitz?
W pierwszym okresie istnienia obozu taką najczęstszą przyczyną była po prostu przynależność do warstwy inteligenckiej ludzi, którzy uznawani byli za wykształconych i tutaj te kryteria były bardzo płynne. Najczęściej w dokumentach można znaleźć wzmianki o tym, iż dany Polak był inteligentem i jako taki mógł stać się centralną postacią kręgu ruchu oporu. Tak to było formułowane, a czasami znacznie prościej, czyli na przykład nauczyciel. Jeżeli chodzi o harcerzy, to nie była to wystarczająca przyczyna ich aresztowania i zesłania do Auschwitz, ale w sytuacji, kiedy takie wzmianki w dokumentach niemieckich się znajdowały, okoliczność ta była traktowana jako dodatkowo obciążająca. Tam najczęściej jeszcze znajdowały się informacje o tym, że był to po prostu fanatyczny Polak. Także bardzo wiele zależało tutaj od indywidualnych decyzji Gestapo, które kierowało takich więźniów do Auschwitz. Poza tym byli tam również członkowie ruchu oporu i zarówno osoby, którym to członkostwo udowodniono, względnie też tacy, których jedynie podejrzewano o przynależenie do ruchu oporu, czyli wiązało się to pewnie z jakimś dosyć szerokim kręgiem aresztowań wokół rzeczywistych członków takich grup. W pierwszym okresie wojny tworzyło się w Polsce bardzo wiele różnych organizacji, do scalenia ich było jeszcze dość daleko. Były to organizacje nieposiadające stosownego doświadczenia i niestety w związku z tym dość łatwo były likwidowane przez niemiecką policję. Natomiast w późniejszym okresie istnienia obozu Auschwitz do obozu zaczęli trafiać również ludzie, którzy z działalnością ruchu oporu nie mieli nic wspólnego. I tutaj istnieje takie powszechne przekonanie, że Auschwitz był obozem, w którym więziono przede wszystkim polską inteligencję i właśnie działaczy ruchu oporu. Niemniej z dokumentów niemieckich wynika, że do obozu trafili też ludzie, którzy nie mieli z tym nic wspólnego. Byli to Polacy, którzy dopuścili się różnego rodzaju wykroczeń czy też przestępstw, w rozumieniu niemieckiego prawa, polegających na przykład na nielegalnym handlu, nielegalnym uboju. To bardzo częsta przyczyna kierowania tutaj do Auschwitz chłopów, i czynów, które gdzieś pewnie w ogóle nie kwalifikowały się w żaden sposób do umieszczenia takiej osoby w zakładzie karnym. Na przykład było to wyrażanie uczuć patriotycznych lub po prostu jakiś komentarz do bieżącej sytuacji na froncie, że, no, być może już tutaj, niedługo na wiosnę wojna się skończy. Niemcy nie mogą wygrać tej wojny, bo przecież nasi sojusznicy są silniejsi i tak dalej, i tak dalej. Względnie czasami powodem aresztowania było śpiewanie polskiego hymnu narodowego. Bardzo liczną grupą polskich więźniów, którzy zaczęli napływać do Auschwitz mniej więcej od 1940, ‘42 roku to Polacy, którzy usiłowali zbiec z robót przymusowych w Niemczech. Tacy też, którzy w jakiejś mierze wyrażali swój negatywny stosunek wobec chłopa, który ich zatrudniał. Byli to też Polacy, którzy zostali zatrzymani, ponieważ policyjna cenzura wychwyciła w ich korespondencji z rodzinami jakieś treści, które były rzekomo nieprzyjazne Niemcom, czyli na przykład po prostu skargi na traktowanie ich tam przez nadzorców w fabrykach czy też po prostu chłopów w gospodarstwach rolnych, gdzie oni pracowali. Także przyczyn było bardzo wiele. Jak sądzę, mniej więcej połowa jedynie Polaków, którzy trafili do Auschwitz, została aresztowana w ramach akcji policyjnych przeciwko ruchowi oporu i to dość szeroko rozumianych, również tych osób, które prezentowały zawody inteligenckie. Natomiast cała reszta to Polacy aresztowani zupełnie z błahych przyczyn, no, i przede wszystkim bardzo spora grupa, no, wszelkiego rodzaju zakładników, ludzi, którzy zostali schwytani na ulicach w trakcie łapanek. Także ludzie ci z ruchem oporu nie mieli nic wspólnego, praktycznie natomiast cierpieli w Auschwitz na równi z innymi więźniami. Natomiast Żydzi trafiali do obozu początkowo z przyczyn niezwiązanych z ich pochodzeniem, lecz było to spowodowane podobnie jak u Polaków, popełnieniem jakichś czynów, które były uważane za wrogie wobec narodu niemieckiego, tudzież polegały na złamaniu jakichś tam przepisów prawa. Często dość szczególnych przepisów, jak na przykład dotyczyło to osób schwytanych poza murami getta, osób, które nie chciały nosić opaski z gwiazdą żydowską, schwytanych na nielegalnym handlu i tak dalej, i tak dalej. Także do 1942 roku dominowały przypadki, wśród Żydów kierowanych do Auschwitz, przypadki osób, które popełniły jakieś konkretne wykroczenie, jak się wydaje, przynajmniej w oczach władz niemieckich. Natomiast później w dokumentach SS mamy już do czynienia z sytuacją, w której rubryka „powód aresztowania” więźnia żydowskiego jest zazwyczaj pusta. Pusta dlatego, ponieważ człowiek taki nie popełnił żadnego czynu zabronionego. Został on aresztowany i wysłany do Auschwitz, ponieważ był Żydem i to był właściwie jedyny powód. Także tego rodzaju sytuacje dotyczą ogromnej większości, być może ponad 90% Żydów, którzy ostatecznie zostali do Auschwitz skierowani.
Jak wyglądały warunki bytowe Polaków i Żydów? Czy były takie same? Istnieje taki pogląd, że obóz Auschwitz był obozem dla Polaków, obóz Birkenau był obozem dla Żydów.
W pierwszym okresie istnienia obozu, czyli mniej więcej do wiosny 1942 roku, kiedy jedynym takim obozem w kompleksie Auschwitz był obóz macierzysty, warunki bytowe, traktowanie więźniów polskich i żydowskich były odmienne. To znaczy, więźniowie polscy po rejestracji trafiali do zwykłych bloków mieszkalnych w obozie. Natomiast Żydzi, których było jeszcze wówczas niewielu, z zasady byli kierowani do bloku 11 i pracowali w ramach najgorszego komanda zwanego karną kompanią. I tutaj sam fakt bycia Żydem wówczas oznaczał natychmiastowe skierowanie do karnej kompanii, gdzie, rzecz jasna, praca była najtrudniejsza i śmiertelność najwyższa. Oczywiście, w karnej kompanii byli również więźniowie pozostałych narodowości, przede wszystkim Polacy, niemniej ich skierowanie do Strafkompanie wiązało się z popełnieniem, znowu w teorii, przynajmniej w oczach esesmanów, jakiegoś wykroczenia. Natomiast Żydzi ci trafiali do SK wprost i, rzecz jasna, najczęściej tam ginęli. Na podstawie różnego rodzaju dokumentów, które przynajmniej częściowo ocalały za ów okres, można potwierdzić, że czas pobytu więźnia żydowskiego w karnej kompanii zazwyczaj wynosił około dwóch tygodni, piętnastu dni. Obrazuje to skalę prześladowań i skalę cierpień Żydów, którzy wówczas do obozu trafiali. W liczbach wyglądało to w ten sposób, iż do wiosny 1942 roku do Auschwitz trafiło ponad 2 000 Żydów polskich i praktycznie niemalże wszyscy oni wówczas zginęli w obozie. Natomiast pozostałych więźniów wówczas skierowano do Auschwitz, ok. 25 000, z czego ogromną większość, rzecz jasna, stanowili Polacy. I tutaj śmiertelność była nadal ogromna, ale i tak znacząco niższa, jeśli porównując ją ze śmiertelnością Żydów, bo sięgała ona mniej więcej 50%.
Później z kolei, kiedy to do Auschwitz zaczęto kierować wielkie transporty Żydów, trafiali oni zazwyczaj tam, gdzie było wolne miejsce w barakach, czyli do świeżo oddanego do użytku obozu Birkenau. I stąd rzeczywiście przez dłuższy czas utrzymywała się, rzekłbym, pewna nadreprezentacja Żydów w obozie Birkenau i również takowa Polaków w obozie macierzystym w Auschwitz. Z tym że można też stwierdzić, że te stany więźniów żydowskich i polskich były bardzo płynne, zwłaszcza żydowskich w skali całego obozu czy w Birkenau. Jeżeli na przykład w połowie 1942 roku większość już więźniów Auschwitz stanowili Żydzi, to potem w wyniku masowych selekcji do komór gazowych znowu liczba Żydów spadła i przez pewien czas pod koniec roku Polacy przeważali liczebnie wśród więźniów Auschwitz. To raz. Dwa, w miarę gdy okazywało się, że jednak udało się znaleźć jakieś miejsce do osadzenia więźniów nowo przybyłych do obozu, wysyłano ich też do Auschwitz I na równi z przenoszeniem więźniów do obozów Birkenau. Także mówienie o tym, że obóz Auschwitz był jakimś lepszym obozem, obozem pracy, bo takie też gdzieś tam można napotkać osądy w wypowiedziach różnych osób, a z kolei Birkenau był obozem, gdzie warunki bytowe były znacząco gorsze i był obozem zagłady, moim zdaniem, jest nieuprawnione. Taka opinia wynikła stąd chyba, że, no, być może rzeczywiście wiosną i latem 1942, kiedy obóz Birkenau był w budowie, tam,, co naturalne warunki bytowe były gorsze. Również można przyjąć, że niebagatelną rolę tutaj odgrywała możliwość dostępu do instalacji sanitarnych, do umywalni i tutaj też w Auschwitz, ponieważ w blokach, w parterach tych bloków znajdowały się łazienki, latryny, więc tam również więźniowie mogli się umyć i w przeciwieństwie do Birkenau pod tym względem warunki były tutaj nieco lepsze. Niemniej decydujące tutaj znaczenie dla szans na przeżycie obozu miała praca więźniów i ta była taka sama dla więźniów Auschwitz i Birkenau, i miało też stłoczenie w barakach. I patrząc na takież stłoczenie w barakach Birkenau i w blokach Auschwitz, ono było bardzo podobne. Te statystyki, które mamy, pochodzą na przykład z 1943 roku, z początku tego roku i wiosny, i wskazują one na to, że w blokach Auschwitz I przebywało ponad 1 000 osób, w Birkenau w barakach, które były znacząco mniejsze, mniej więcej gęstość zamieszkiwania w tych barakach była podobna. Jeżeli weźmiemy pod uwagę też sytuację, która panowała w obozie w Monowicach, w trzeciej części kompleksu Auschwitz, to tam pomimo tego że warunki bytowe były, powiedziałbym, znośne w porównaniu z innymi częściami obozu, to znaczy tam więźniowie spali w osobnych salach, w sypialniach mieli instalacje centralnego ogrzewania w barakach, co było bardzo istotne w sytuacji, kiedy pracując, gdy padał deszcz, to musieli próbować jakoś wysuszyć swoje odzienie i tam właśnie w Monowicach, było to możliwe. To jednak śmiertelność w obozie w Monowicach była niekiedy nawet wyższa niż w Auschwitz i w Birkenau, co spowodowane było przede wszystkim ciężką pracą, którą ci więźniowie wykonywali. Także spotykane niekiedy w wypowiedziach różnych osób kategoryzacje w postaci takiej, że obóz Auschwitz był tylko obozem koncentracyjnym Auschwitz I, Auschwitz II-Birkenau był obozem zagłady, a w Auschwitz III w Monowicach to właściwie tylko obóz pracy, są zupełnie nieuprawnione.
Chciałabym wrócić jeszcze do pierwszych miesięcy istnienia obozu Auschwitz, bo powiedział Pan o tym, że Żydzi byli kierowani do karnej kompanii i tam z dokumentów wynika, że byli średnio dwa tygodnie. Jak to się ma do relacji byłych więźniów powojennych, kiedy wspominali oni, że, kiedy przybywali do obozu, witał ich kierownik obozu, Karl Fritzsch, który mówił, że mają prawo żyć trzy miesiące, jeżeli są księżmi, mogą żyć miesiąc, a jeżeli są Żydami mogą żyć dwa tygodnie. Czy był jakiś nakaz, były jakieś wytyczne, jakieś dokumenty, które by nakazywały esesmanom w określony sposób traktować więźniów żydowskich? Czy była to inicjatywa, mówiąc kolokwialnie, jakoś oddolna, że po prostu byli gorzej traktowani, bo byli uważani za głównych wrogów III Rzeszy?
Tutaj dokumentów, które by wprost wskazywały na to, że taki rozkaz został wydany, że takie instrukcje otrzymywali esesmani, dokumentów takich nie ma. Wręcz przeciwnie z regulaminu obozów koncentracyjnych, na przykład z treści rozkazów komendanta, wynikałoby, że wszyscy więźniowie bez względu na to, czy to są Polacy, czy Żydzi, powinni być traktowani tak samo. Natomiast widać z praktyki i z pewnych kryteriów, które można uznać za obiektywne, a takim kryterium jest śmiertelność panująca wśród więźniów obu tych grup, że jednak Żydzi byli traktowani gorzej. Zwłaszcza w tym pierwszym okresie istnienia obozu, fakt ich kierowania wprost do karnej kompanii, no, i tam rzeczywiście przeżywania koło tam 14-15 dni wskazuje na to, że coś musiało być na rzeczy, że coś takiego musiało się zdarzyć, iż praktyka w Auschwitz taka istniała. Moim zdaniem to jednak wynikało raczej tutaj nie tyle z instrukcji odgórnych, które gdzieś tam mogły spływać z Berlina, ile po prostu z wewnętrznego przekonania wielu esesmanów z komendantem obozu Hössem włącznie, iż Żydzi powinni być w ten sposób traktowani, gorzej niż pozostali więźniowie. Sytuacja taka trwała właściwie do jesieni 1941 roku, kiedy to wzrosło zapotrzebowanie na siłę roboczą w Auschwitz, kiedy to część Żydów po raz pierwszy nie trafiła do karnej kompanii, lecz do innych komand budowlanych. Po raz pierwszy zezwolono w ogóle Żydom, ażeby w sytuacji, kiedy byli chorzy, żeby mogli być leczeni w szpitalu. Pierwsze nazwiska Żydów w rejestrach szpitala pojawiają się dopiero późną jesienią 1941 roku. Sytuacja uległa po raz kolejny zmianie od wiosny 1942 roku, kiedy to do Auschwitz zaczęły trafiać wielkie transporty Żydów. Niemniej w dalszym ciągu patrząc na owe statystyki, przeżywalność więźniów żydowskich, zwłaszcza z owych pierwszych transportów ze Słowacji, z Francji, była bardzo niska. Większość z nich zmarła ledwie po kilku miesiącach pobytu w obozie. Porównując to do śmiertelności wśród więźniów polskich w tym okresie, no ona była w dalszym ciągu bardzo wysoka. Tak wysoki stopień, czy odsetek zmarłych więźniów polskich właściwie utrzymuje się, aż do wiosny 1943 roku. To było spowodowane, no mimo wszystko w dalszym ciągu bardzo trudnymi warunkami w obozie i podobnym w sensie traktowaniem w sensie pracy, na przykład więźniów polskich i żydowskich, co w pewnym sensie wymuszała organizacja robót. To znaczy, jeżeli istniało jakieś tam komando więźniów, które miało za zadanie, nie wiem, 200 więźniów, wykopanie jakiegoś rowu odwadniającego i kierowane było ono przez kapo, najczęściej niemieckiego, który miał za zadanie dopilnować, żeby ten rów został w ciągu dniówki wykopany, to on musiał spędzać więźniów do pracy, zarówno Polaków i Żydów, w takim samym stopniu. To znaczy, po prostu bił ich kijem, prawda, i tutaj trudno się spodziewać, żeby akurat częściej razy spadały na plecy więźniów żydowskich, a rzadziej na więźniów polskich, po prostu wszyscy byli tłuczeń, bici w taki sam sposób. Do tego dochodzi też w roku 1942 wielka liczba zgonów spowodowanych epidemią tyfusu, także ten poziom śmiertelności wśród więźniów polskich, a żydowskich był wówczas dość zbliżony za jednym wyjątkiem, w selekcji do komór gazowych. Otóż latem 1942 roku, w związku z pojawieniem się epidemii tyfusu w obozie Auschwitz i w Birkenau, zaczęto przeprowadzać masowe selekcje i zabijać wszystkich więźniów, tych, u których wykryto przynajmniej jakieś oznaki tyfusu. I jak wynika zarówno z niemieckich dokumentów, jak i z opinii niektórych więźniów i też meldunków ruchu oporu, kryteria stosowane przez niemieckich lekarzy, którzy dokonywali takich przeglądów, przeglądów w szpitalach obozowych, były ostrzejsze, jeśli chodzi o więźniów żydowskich, i rzekłbym łagodniejsze, jeśli chodzi o Polaków. To znaczy, chorzy Żydzi mogli trafiać do komór gazowych już wtedy, kiedy byli jedynie lżej chorzy, natomiast Polacy mieli tutaj większe szanse, chociaż niewątpliwie sporo Polaków w tym czasie również zginęło w komorach gazowych w wyniku takich selekcji. I oczywiście, jeśli mówimy już o poziomie śmiertelności wśród więźniów różnych narodowości, należy tutaj wspomnieć o dwóch innych dużych grupach więźniów obozu, to znaczy o sowieckich jeńcach wojennych, wśród których niewątpliwie owa śmiertelność była najwyższa, przynajmniej jeśli chodzi o grupy około 10 000 Rosjan, którzy zostali przewiezieni do Auschwitz w październiku 1941 roku. Owa śmiertelność sięgała ponad 90%. W chwili przeniesienia ich do Birkenau żyło ledwie około 600 z nich i to wynikło w dużej mierze z niedożywienia, niesłychanego przepełnienia w barakach dla sowieckich jeńców wojennych, no i z powodu niezwykle brutalnego bicia ze strony kapów i esesmanów. Poza tym wspomnieć też należy o losie więźniów romskich, których sytuacja była znowu nieco odmienna od pozostałych wspomnianych wcześniej grup więźniów z tego względu, iż w większości uznawano ich za osoby niezdolne do pracy lub też po prostu takie, które nie powinny zostać kierowane do komand roboczych. Niemniej warunki bytowe panujące w obozie Birkenau BIIe powodowały, że w ogromnej większości Romowie ci wymarli z głodu, z chorób.
Wśród zasadniczych różnic w egzystencji więźniów polskich i żydowskich możemy też wyróżnić dwie kwestie, to znaczy Polacy mogli otrzymywać paczki i kwestia paczek i ich roli w tej egzystencji pojawia się bardzo często w relacjach, ale poza paczkami jeszcze była też kwestia, możliwość otrzymywania listów, wymiany korespondencji więźniów polskich z ich rodzinami. Czy więźniowie żydowscy również mogli otrzymywać paczki i utrzymywać korespondencję z rodziną?
W praktyce Żydzi byli pozbawieni możliwości otrzymywania paczek z tego prostego względu, że teoretycznie w zarządzeniu z października 1942 mowa była o tym, że więźniowie mogą otrzymywać paczki, aczkolwiek rzecz jasna Żydzi, których bliscy już nie żyli względnie przebywali gdzieś tam w gettach, ich rodziny nie mogły, nie miały dostępu do paczek i z tego co wiemy, po prostu Żydzi w obozie paczek nie otrzymywali i już. Natomiast wszyscy nieżydowscy więźniowie takie paczki mogli otrzymywać, poza sowieckimi jeńcami rzecz jasna. Przynajmniej tacy pochodzący z krajów, które znajdowały się pod okupacją niemiecką, czy też były uznawane za kraje sojusznicze. Więc więźniowie ci, jeśli chodzi o liczebność, więźniowie polscy paczki te otrzymywali i jak się wydaje miały one kluczowe, niekiedy znaczenie dla zwiększenia ich szans na przeżycie. W relacjach byłych więźniów można znaleźć takie oto opisy właśnie, że więźniowie ci otrzymywali z domu jakieś suchary, boczek czy słoninę i proszę sobie wyobrazić, jakie to musiało wywierać wrażenie, na przykład na pozostałych więźniach, kiedy to ci szczęśliwcy otwierając paczkę, mogli zajadać się artykułami, które były w obozie zupełnie niedostępnymi. Jeśli chodzi o korespondencję, ona, jak się zdaje, również miała istotne znaczenie, przede wszystkim w sensie podtrzymania więźniów na duchu. W relacjach więźniów bardzo wiele mamy przykładów, opisów sytuacji, w których to owa pamięć o bliskich, którzy czekają za ogrodzeniem obozu, w domu na powrót więźnia, miała często kluczowe znaczenie, bo na przykład ci, którzy stracili nadzieję, ci, którzy wiedzieli, więźniowie, że ich rodzina już nie żyje, często popełniali samobójstwa. To oczywiście trudno jest uchwycić i jakoś określić, ale fakt otrzymywania korespondencji, utrzymywania łączności z rodziną miał niewątpliwie wpływ na pewny, spory, na mobilizację więźniów do walki o przetrwanie. Ci, którzy takiej motywacji nie mieli, którzy mieli świadomość, że wszyscy bliscy już zginęli, z pewnością takiej szansy nie mieli. Poza tym istniały, ale to już zupełnie wyjątkowe sytuacje, kiedy to, w teorii przynajmniej, więźniowie żydowscy mogli otrzymywać paczki. To dotyczyło sytuacji 1944 roku, kiedy taka opcja się pojawiła, otrzymywania paczek Czerwonego Krzyża. Z tym że bardzo prędko okazało się, że władze obozowe wydały wówczas akurat zarządzenie, wedle którego te paczki miały być odbierane adresatom i dodawane do puli żywności w kuchni obozowej. Prawda, więc bezpośrednio to nie miało to żadnego przełożenia na poprawę sytuacji takich więźniów. I dwa to, jeśli chodzi o więźniów żydowskich, to również istniała przez pewien czas możliwość prowadzenia korespondencji, ale to w bardzo ograniczonym zakresie, pod ścisłą kontrolą, korespondencji cenzurowanej. Trudno mi tutaj stwierdzić, na ile to mogło mieć wpływ na zwiększenie szans na przeżycie, na polepszenie stanu psychicznego więźniów żydowskich w obozie. Tutaj głównie chodziło o korespondencję taką, która miała upewnić osoby pozostające na zewnątrz obozu, czyli na przykład tych Żydów jeszcze, którzy przebywali we Francji, w Holandii czy też Żydów z getta w Theresienstadt, iż ich bliscy żyją i jak pisali, mają się dobrze w obozie pracy Auschwitz, gdzie są zdrowi i czują się dobrze. To był właściwie bardzo niewiele mający wspólnego z rzeczywistym kontaktem, sposób utrzymywania korespondencji, właściwie dostępny tylko wyjątkowo od czasu do czasu. Przyjeżdżali tutaj esesmani, którzy przeprowadzali tak zwaną akcję pisania listów, zbierając te listy, pisane pod przymusem i w warunkach cenzury, po to, żeby rozesłać ich właśnie do krajów, z których ludzi ci pochodzili. Jak się może wydawać, jeśli chodzi o Żydów z Theresienstadt, właściwie sens utrzymywania obozu BIIb i jego istnienia w Birkenau głównie osadzał się na tym, iż Żydzi ci mieli potwierdzać przez owe listy, że nadal żyją. W sytuacji, kiedy potrzeba ta przestała mieć znaczenie, kiedy to w gettcie w Theresienstadt doszło do wizytacji tego getta przez przedstawicieli Czerwonego Krzyża, Żydzi z sektora obozu Birkenau, Żydzi z Theresienstadt, zostali zamordowani.
Według relacji Rudolfa Hössa, komendanta obozu Auschwitz, obóz można było kontrolować za pomocą wygrywania sprzecznych interesów różnych grup więźniów. Jak wyglądały relacje pomiędzy więźniami polskimi i więźniami żydowskimi?
Przede wszystkim uważam, że Höss nie tyle był w błędzie, co właściwie, jak sądzę, starał się pomniejszyć stopień odpowiedzialności swojej i swoich oficerów za nadzorowanie funkcjonowania obozu koncentracyjnego. To nie jest prawdą, że bez prób takich, podejmowanych niekiedy przez esesmanów, właśnie wgrywania pewnych sprzeczności pomiędzy więźniami różnych kategorii, różnych narodowości, kontrolowanie obozu byłoby niemożliwe. Oczywiście, że byłoby możliwe ponieważ esesmani w liczbie ponad 3 000 w 1944 roku, uzbrojeni w karabiny maszynowe i w broń, która była dla więźniów zupełnie niedostępna, z pewnością mogliby kontrolować wszystko, co działo się w obozie i tutaj takie wgrywanie pewnych sprzeczności było, no, niekonieczne. Niemniej z pewnych względów zapewne Höss uznał, że umocni to kontrolę obozu i zapobiegnie przede wszystkim próbom jakichś ucieczek czy też ewentualnych buntów. Skonfliktowanie więźniów mogło mu w jakiejś mierze pomóc w zarządzaniu obozem. Natomiast w praktyce trudno znaleźć takie oznaki, ażeby udało się Niemcom osiągnąć w ten sposób swój cel. Rzeczywiście, w niektórych komandach zdarzały się sytuacje, kiedy to, gdy większość więźniów w komandzie stanowili Polacy, to komando takie otrzymywało kapo żydowskiego i odwrotnie: jeżeli większość wśród więźniów w danym komandzie stanowili Żydzi, to często ten kapo był Polak, ale pamiętać też należy, że tak naprawdę to kapami w obozie byli w większości Niemcy, a przynajmniej tymi kapami ważniejszymi. Bo wśród więźniów funkcyjnych nadzorujących więźniów pozostałych, najwyższe funkcje, najwyższe stanowiska w tej hierarchii zajmowali Niemcy i spoglądając na statystyki dotyczące więźniów kierujących pracą iluś tam komand, czyli oberkapów, oni wszyscy byli Niemcami. Jeżeli chodzi o zwykłych kapów, tutaj po raz pierwszy pojawiają się w tej grupie więźniowie Polacy, ale też Żydzi, i wreszcie ci, którzy byli, funkcyjni, którzy byli w najniższej warstwie w hierarchii nadzorców, czyli unterkapowie i vorarbeiterzy. Tutaj Niemców było już mniej, z tego pewnie względu, że stanowiska były dla nich mniej atrakcyjne powiedziałbym. Patrząc na statystyki, można też dojść do wniosku, że polskich funkcyjnych było nieco więcej niż funkcyjnych żydowskich. I tutaj rzeczywiście można by się dopatrywać śladów jakichś takich prób wgrywania sprzeczności między tymi dwoma głównymi grupami narodowymi wśród więźniów obozu Auschwitz, ale nie miało to chyba aż tak dużego znaczenia, zwłaszcza w sytuacji, kiedy mieliśmy do czynienia, na przykład, z obozami czy częściami obozów, w których większość już zdecydowanie stanowili Żydzi. Tam ta liczba z kolei kapów żydowskich była większa. Akurat tak się składa, że nie mamy statystyk dotyczących liczby kapów i narodowości kapów w podobozach, a tam z pewnością, skoro większość więźniów w nich to byli Żydzi, tam również pewnie znajdowało się więcej niż przeciętnie kapów żydowskich. Takich oznak pewnego faworyzowania więźniów nieżydowskich, w tym też Polaków, w obozie można znaleźć jeszcze kilka. Na przykład, no właśnie, w podobozach. Jeżeli tam przy kopalniach czy jakichś zakładach produkcyjnych tworzono podobozy, zazwyczaj sytuacja była tego rodzaju, iż najważniejszymi funkcyjnymi byli Niemcy, ale kapami niekoniecznie musieli zostawać Polacy. Oni bardziej, w liczbie zazwyczaj kilkudziesięciu, trafiali na stanowiska więźniów funkcyjnych, takich jak na przykład pielęgniarze w szpitalu, jak magazynierzy, kucharze i tak dalej. Więc to były funkcje niekoniecznie związane z nadzorem innych więźniów, ale na pewno w hierarchii więźniarskiej umożliwiające przeżycie obozu w większym stopniu niż pozostali więźniowie. Także można tutaj zauważyć wiele takich niuansów, aczkolwiek trudno mi powiedzieć, czy to było wynikiem świadomej polityki ze strony SS, czy też raczej naturalną koleją rzeczy tak się zdarzało. Bo pamiętać należy, że owe lepsze stanowiska w obozie, a zwłaszcza możliwość pracy w tak zwanych dobrych komandach pod dachem, w warsztatach różnego rodzaju, liczba miejsc pracy w tych komandach była ograniczona. Najwięcej więźniów potrzebowano do zwykłych prac, czy to transportowych, czy kopania fundamentów, rowów i tak dalej, i tak dalej, budowy dróg. Także więcej szczęścia i szanse na trafienie do takiego lepszego komanda mieli ci więźniowie, którzy byli po prostu w obozie pierwsi. A ponieważ Polacy trafiali do Auschwitz jako ci, którzy przybyli tam zazwyczaj w roku 1942, to naturalną koleją rzeczy im przypadały takie właśnie miejsca pracy w owych lepszych komandach. W obozie kobiecym z kolei sytuacja była odwrotna, tam bardzo wiele różnych funkcji, czy to kapo, czy to blokowych objęły więźniarki Żydówki ze Słowacji, bo one przybyły do Auschwitz jako pierwsze. Często zdarzało się, że właśnie w komandach, w których pracowały dość licznie Polki czy też inne więźniarki nieżydowskie, tam kapami czy funkcyjnymi były słowackie Żydówki, co nie oznacza znowu świadomej polityki ze strony komendantury obozu, ile po prostu było wynikiem tego, iż owe więźniarki żydowskie przybyły jako pierwsze do obozu. I te, którym udało się przeżyć, objęły takie stanowiska, znowu ciągnąc za sobą, forując, swoje rodaczki. I podobna była sytuacja w różnych komandach. Jeżeli gdzieś tam kapo był Polakiem, bardzo często starał się on, żeby w przypadku wakatów na to miejsce trafiali więźniowie polscy, z wielu względów pewnego rodzaju kumoterstwa, być może dlatego, że łatwiej było się z nimi porozumieć w tym samym języku. I podobnie też w komandach, gdzie funkcyjnymi byli Żydzi. Tam często zdarzało się, że większość spośród więźniów właśnie z takiego komanda stanowili więźniowie żydowscy. Niemniej ogólnie rzecz biorąc, spoglądając na całość owego procesu, niewątpliwie można zauważyć taką prawidłowość, że Żydom było trudniej obejmować różnego rodzaju stanowiska w hierarchii funkcyjnych niż więźniom Polakom. I to pewnie wynikało po prostu z wewnętrznego przekonania esesmanów, że Żydom powinno być w obozie gorzej, prawda. Pomimo całej ich niechęci, pogardy wobec więźniów polskich, to uważali oni, że lepiej mieć więźnia funkcyjnego Polaka niż Żyda. To bardzo, oczywiście, pojęcie nieostre. I trudno tutaj znaleźć dokładnie ową prawidłowość wyrażoną w ujęciu statystycznym, ale taka tendencja jest dość wyraźnie widoczna.
Skąd pochodzili deportowani do obozu Polacy i Żydzi? Mówiąc o Polakach i o Żydach deportowanych do obozu Auschwitz, wskazujemy, że Polacy byli deportowani z terenów okupowanej Polski, natomiast Żydzi byli deportowani z terenów okupowanej Europy. Czy moglibyśmy to jakoś uściślić?
W pierwszym okresie istnienia obozu, w roku 1940, latem tego roku, do obozu trafiali głównie więźniowie z terenów południowej Polski: Polacy z więzień w Tarnowie, w Krakowie, z więzień na Śląsku. Później z kolei z Pawiaka z Warszawy, a wreszcie właściwie obóz Auschwitz stał się takim centralnym miejscem więzienia Polaków aresztowanych zarówno na ziemiach wcielonych do Rzeszy, jak i w Generalnym Gubernatorstwie. Jak się wydaje, stosunkowo prędko Niemcy wdrożyli pewne procedury, które umożliwiały systematycznie opróżnianie więzień w poszczególnych dystryktach, w GG na przykład, i wysyłanie ich w większości do obozu Auschwitz. Ponadto miały też miejsce dwie większe „akcje”, jak to Niemcy nazywali. To znaczy deportacja do Auschwitz cywilnej ludności wsi z regionu Zamościa w ramach jednocześnie takich akcji przeciw partyzanckich i też utworzenia jak gdyby wyspy osiedleńczej SS, Rzeszy niemieckiej, wyspy osadnictwa wokół Zamościa. Plany były dość szeroko zakrojone, ale w wyniku oporu ze strony polskich partyzantów i różnych innych przyczyn do ich pełnych realizacji nie doszło. No i przede wszystkim bardzo liczna grupa Polaków, którzy zostali przewiezieni do Auschwitz z Warszawy, w trakcie powstania warszawskiego, kiedy to na skutek zupełnie nieznanych nam przyczyn i powodów niektórzy cywile zarówno mężczyźni, kobiety, jak i dzieci trafiali do Auschwitz, a niektórzy do innych obozów koncentracyjnych, względnie w ogóle do obozów koncentracyjnych nigdy nie trafili. Także powody były bardzo różne, niemniej najważniejszym z nich, jak się wydaje, była chęć opróżnienia więzień na terenie okupowanej Polski, wysłania więźniów, co do których już zakończono postępowania śledcze, policyjne do Auschwitz. Natomiast Żydzi, poza polskimi Żydami, o których wspomniałem, przybywającymi tutaj wraz z Polakami w tych samych transportach do wiosny roku 1942, to Żydzi z bardzo wielu różnych krajów, przede wszystkim przybyli tutaj ze Słowacji wiosną 1942 roku, później z Francji, Belgii, Holandii, innych krajów europejskich niemalże wszystkich. I największa grupa to Żydzi, którzy zostali deportowani z Węgier późną wiosną 1944 roku. Ponadto mamy tutaj do czynienia z licznymi więźniami w dużej mierze polskimi, ale też zdarzało się żydowskimi, którzy byli przywożeni w tak zwanych transportach zbiorowych. To transporty, które polegały na zbieraniu nielicznych bardzo, kilkuosobowych czasami grup osób uwięzionych w różnych częściach Niemiec głównie i polegały one na tym, że do specjalnych pociągów, wagonów właściwie więziennych doczepianych do pociągów wedle szczególnego rozkładu jazdy, takie wagony trafiały ostatecznie do Auschwitz i wszyscy zebrani więźniowie byli wprowadzani do obozu. No i wreszcie mamy wśród Żydów grupy takie, które, bardzo liczne, które osób deportowanych, które nigdy do Auschwitz nie trafiły, w tym sensie, że nie zostali oni, ci ludzie, nie zostali zarejestrowani. Transporty, w których nie ocalał nikt, których nie poddawano selekcji. I tutaj mam na myśli przede wszystkim transporty z gett z Zagłębia Dąbrowskiego trafiające do Auschwitz wiosną i latem 1942 roku. Miało to na celu uwolnienie owych gett od „balastu” osób chorych, starszych, niezdolnych generalnie rzecz do pracy, i zamordowanie ich w komorach gazowych. Pozostali w tych gettach Żydzi stanowili taką rezerwę siły roboczej dla obozów pracy, które Niemcy organizowali głównie na Śląsku.
Czy możemy określić liczbę osób, które stały się więźniami, mówię o Polakach i o Żydach, obozu Auschwitz, czyli nie wszystkich deportowanych, tylko ilu było więźniów polskich, ilu było więźniów żydowskich?
To jest możliwe w bardzo dużym procencie, to znaczy dzięki temu, że więźniowie ci byli rejestrowani w obozie i zarówno w momencie przybycia do Auschwitz, jak i też później, w różnych innych agendach biurokracji niemieckiej w Auschwitz dokumentów zachowało się wystarczająco wiele, żeby na ich podstawie można było określić, ilu więźniów danej narodowości trafiło do Auschwitz. Aczkolwiek tam są możliwe pewne drobne korekty, bo nie wszystkie te dokumenty pozwalają na bardzo precyzyjne szacunki, ale można potwierdzić, że około 140 000 Polaków trafiło do Auschwitz, w tym też tak zwanych więźniów policyjnych, i to jest ich szacunek, bo tutaj te możliwości uchwycenia w dokumentach tej grupy są mniejsze. To ludzie, którzy właściwie zostali przewiezieni do Auschwitz tylko na egzekucję. O takich transportach wiemy, ale śladu po nich właściwie w dokumentach niemieckich nie ma w ogóle albo są jakieś tam zupełnie minimalne, także na podstawie jakichś tam relacji świadków możemy potwierdzić, że takie transporty były. Natomiast jeśli chodzi o więźniów żydowskich, tutaj sytuacja jest bardzo różna, ale generalnie spośród zarejestrowanych jesteśmy w stanie określić, ilu Żydów z danego kraju przybyłych do Auschwitz, trafiło tutaj do rejestrów obozowych po selekcjach lub też sytuacje, kiedy tych selekcji w ogóle nie było. Generalnie rzecz biorąc, odróżnienie więźniów żydowskich w dokumentacji niemieckiej jest możliwe, dzięki na przykład określeniu wprost „Jude”, takie sformułowanie, lub litera „J”, takie oznaczenie, znajduje się w dokumentach. Czasami też gwiazda żydowska, względnie też do nazwisk Żydów dodawano tak zwane imiona żydowskie: „Sara” czy „Izrael”, które miały służyć ich identyfikacji. Także można stwierdzić, że około 200 000 Żydów zostało zarejestrowanych w obozie. Do tego należy dodać pewną grupę Żydów, którzy byli w Auschwitz w tym sensie, iż przebywali oni na terenie obozu, natomiast formalnie nie zostali zarejestrowani, nie byli traktowani jako więźniowie KL Auschwitz. Mam tutaj na myśli zwłaszcza Żydów z Węgier, po części też Żydów przywożonych głównie z terenów Polski, z Łodzi na przykład w drugiej połowie 1944 roku. To byli Żydzi, którzy przebywali w obozach przejściowych, w różnych częściach Birkenau i właściwie przywieziono ich tutaj tylko po to, żeby dokonać selekcji. Ci, którzy uznani zostali za zdolnych do pracy, mieli być możliwie prędko przenoszeni do innych obozów koncentracyjnych i do innych miejsc pracy. Także tutaj ta grupa była również dosyć liczna i to są Żydzi, którzy na przykład nie posiadają wytatuowanych numerów na przedramieniu, co nie oznacza, że nie byli oni więźniami obozu Auschwitz.