Rozmiar czcionki:

MIEJSCE PAMIĘCI I MUZEUM AUSCHWITZ-BIRKENAU BYŁY NIEMIECKI NAZISTOWSKI
OBÓZ KONCENTRACYJNY I ZAGŁADY

Pierwsze krematorium i początki Sonderkommando w Auschwitz

Transkrypcja podcastu

Posłuchaj na: SPOTIFY | APPLE PODCAST

Od początku istnienia niemieckiego obozu Auschwitz ciała zamordowanych więźniów były spalane. Pierwsze krematorium na terenie obozu uruchomiono w sierpniu 1940 r. i musieli w nim oczywiście pracować więźniowie. Sytuacja tej szczególnej grupy roboczej zmieniła się, kiedy w obozie rozpoczęto mordowanie ludzi w komorach gazowych. Powstało wówczas Sonderkommando. O początkach historii tej grupy roboczej rozmawiałem z dr. Igorem Bartosikiem z Centrum Badań Miejsca Pamięci.

Patrząc na początki istnienia obozu Auschwitz, sytuacja planowania obozu posiadającego krematorium nie jest sytuacją typową?

Właściwie Auschwitz to jest pierwszy obóz koncentracyjny, który w momencie swojego tworzenia jest konstruowany tak, ażeby na jego terytorium funkcjonowało niezależne krematorium obozowe. Pierwszy ślad planów utworzenia krematorium obozowego w Auschwitz to jest kosztorys z końca kwietnia 1940 roku, gdzie właśnie pod jedną z pozycji jest ujęta budowa krematorium, jest przeznaczonych na to kilkanaście tysięcy marek. Także widać, iż od samego początku zakładano, że to będzie obóz, w którym będzie wysoka śmiertelność.

Jakie wyzwanie, także dla administracji obozu, w tym biurokratycznym świecie III Rzeszy rodzi to, że Auschwitz ma zarządzać krematorium?

To jest bardzo ciekawa kwestia z uwagi na to, że zgodnie z niemieckim przepisami funkcjonowanie krematorium, nawet na terenie obozu, miało podlegać pod kontrolę, zarząd miejscowego urzędu stanu cywilnego. Dlatego też do 1939 roku była to przeszkoda formalna w budowie krematoriów na terenie obozów koncentracyjnych.

Komendanci obozów nie byli szczególnie zainteresowani aż taką kontrolą jakichkolwiek zewnętrznych ciał?

Na pewno, poza tym same przepisy to uniemożliwiały. Furtką do tego, aby te krematoria można było otworzyć na terenie obozów koncentracyjnych, był fakt, iż obozy powoływały własne niezależne placówki urzędu stanu cywilnego i wtedy jak gdyby wymóg prawny był spełniony, z uwagi na to, że krematorium istniejące na przykład w Buchenwaldzie, w Mauthausen, w Auschwitz, one podlegały pod miejscowy obozowy urząd stanu cywilnego. Czyli tutaj były dochowane wszystkie zasady zgodnie z panującymi przepisami. Jeżeli chodzi o krematoria, które zaczynają funkcjonować na terenach obozów koncentracyjnych, to pierwsze takie krematorium jest uruchomione w Buchenwaldzie pod koniec 1939 roku. To jest związane z tym, że do Buchenwaldu przybywają liczne transporty Polaków, głównie aresztowanych z terenów Górnego Śląska. Są oni stłoczeni w barakach. Warunki sanitarne są niedostateczne. Zaczynają ci ludzie chorować, wybuchają epidemie i w tym momencie komendant Buchenwaldu zderza się z rzeczywistością, iż jest bardzo dużo zwłok. Procedura do tej pory stosowana taka, iż zwłoki zmarłych, zabitych więźniów wywożono do lokalnego krematorium miejskiego w Weimarze. No ta opcja jest tutaj w tym wypadku niemożliwa do spełnienia i dlatego jest budowa, w zasadzie omijając ówczesne przepisy w ten sposób, iż jest budowa krematorium, ale przewoźnego, jest zainstalowany piec firmy Topf, który jest zasilany olejem opałowym. No i jest to piec o charakterze przewoźnym, a więc nie trzeba spełniać całej drogi proceduralnej, ażeby utworzyć stacjonarne krematorium na terenie obozu koncentracyjnego. To jednakże  uświadamia zapewne Himmlerowi, iż jeżeli ten system obozów koncentracyjnych, liczba więźniów będzie rosła, będzie na pewno rosła śmiertelność, a więc tym samym trzeba stworzyć takie przepisy, ażeby się uniezależnić od krematoriów miejskich. Dlatego w lutym 1940 roku jest wydane specjalne rozporządzenie Himmlera. Na tej podstawie można tworzyć już krematoria na terenach obozów koncentracyjnych z niezależnymi placówkami urzędów stanu cywilnego.

14 czerwca 1940 roku, kiedy przyjeżdżają tutaj pierwsi więźniowie Polacy, krematorium jeszcze nie ma?

Pierwszy ślady, jakie odkrywamy w dokumentacji z tego okresu, pochodzą z końca maja 1940 roku. Już wiadomo wtedy, że piec krematoryjny dostarczy firma Topf. W pierwszym dokumencie pochodzącym z 25 maja 1940 roku już jest mowa o tym, że to ta firma będzie instalowała urządzenie. W następnych listach, które przybywają w ciągu kilkunastu następnych dni do Auschwitz, jest ustalana kwestia, jakie to będzie urządzenie. Topf już proponuje zastosowanie krematorium stacjonarnego z piecem opalanym koksem. Jest zalecenie odnośnie budowy odpowiednio wysokiego komina, no i kwestia wyboru budynku, który ma stać się krematorium. No jak wiemy, stał się tym budynkiem krematorium magazyn przedwojenny, gdzie składowano ziemniaki, kapustę oraz sprzęt przeciwpożarowy, według relacji żołnierzy stacjonujących na tym terenie przed wybuchem wojny.

Co dzieje się w obozie, jeżeli chodzi o budowę? Co wiemy o budowie krematorium i jak obóz funkcjonował, jeżeli chodzi o zwłoki więźniów do momentu uruchomienia krematorium?

Jeżeli chodzi o samą budowę krematorium, to tutaj źródłem są przede wszystkim sprawozdania budowlane jeszcze wówczas nie Zentralbauleitungu a Bauleitungu Auschwitz, które są prowadzone od połowy czerwca 1940 roku. Wiemy, że w połowie czerwca gotowy jest już plan budynku, są sprowadzane powoli materiały budowlane. Są dostarczane przez firmę Topf pod koniec czerwca i na początku lipca 1940 roku części metalowe, ten osprzęt pieca i mniej więcej od połowy lipca 1940 roku przyjeżdżają tutaj majstrzy z firmy Topf und Söhne, którzy po prostu ten piec zaczynają kompletować w całość. Co ciekawe, jest tu duża zagadka na razie badawcza. Nie ma w ogóle śladów dokumentacji na temat budowy komina, jest jedyna wskazówka firmy Topf, iż ten komin ma mieć przekrój kwadratowy, ma mieć gardziel o średnicy 50 na 50 centymetrów, ma mieć wysokość od 10 do 14 metrów. Natomiast nie ma żadnego śladu, ani w sprawozdaniach ani w rachunkach, ani w żadnej innej dokumentacji, kto fizycznie ten komin budował. Samo krematorium zostaje oddane do użytku w połowie sierpnia 1940 roku. W sprawozdaniu z połowy miesiąca jest mowa o tym, że instalacja jest już gotowa do działania i uruchomienie nastąpi lada dzień. Z pisma, które pochodzi z początku września 1940 roku, jest mowa o tym, iż krematorium już działa. Czyli to uruchomienie nastąpiło prawdopodobnie zgodnie z tym dokumentem po 15 sierpnia 1940 roku. Jak sobie radzono do tego momentu? Na podstawie relacji wiadomo, że te nieliczne zwłoki więźniów, którzy ginęli w tym czasie na terenie obozu, były wywożone do krematorium miejskiego w Gliwicach. Tam były one spopielane.

Kto stanowił obsługę tego pierwszego krematorium? Bo z historii wiemy, że esesmani wykorzystują do tej pracy także więźniów i tak było w Auschwitz?

Jeżeli chodzi o pierwszą obsługę krematorium, to człowiekiem, co do którego mamy stuprocentową pewność, że był w tej obsłudze, jest Wacław Lipka, który zresztą później przewijał się poprzez komanda obsługujące krematorium, przez Sonderkommando, przez cały okres istnienia obozu Auschwitz. Z relacji pochodzących z tego okresu wiemy też, że byli to więźniowie, którzy tylko czasowo pracowali w krematorium. Wymieniany jest w relacjach między innymi więzień z pierwszego transportu Roman Obydziński. Jeszcze kilku innych ludzi, którzy jednak później po jakimś tam czasie pracy w krematorium zostali przeniesieni do innych komand. Pierwszym kapem tego komanda był niemiecki więzień kryminalny Theo Locke, który zresztą później też był przeniesiony do innych prac.

Jaka była sytuacja tej grupy więźniów, którzy pracują w krematorium? Bo nie jest jeszcze, o czym będziemy mówić za chwilę, to nie jest jeszcze odizolowana od świata więźniarskiego grupa. Ta sytuacja jest jeszcze inna, niż kiedy tworzone jest już to Sonderkommando związane nie z kremacją zwłok tylko, ale też z zagładą, która w Auschwitz się rozwija.

Utworzenie tej grupy obsługującej krematorium, która liczyła wówczas kilka osób, to prawdopodobnie były trzy – cztery osoby. To było normalne komando, które funkcjonowało w strukturze administracji obozu. Ci więźniowie mieszkali na normalnym otwartym bloku. Mieli kontakt z pozostałymi więźniami. Istniała możliwość przejścia do innych zajęć. Jest nawet taki przypadek opisywany przez jednego z więźniów Erwina Michalika, iż jego krewny, który obawiał się zimy obozowej, szukał jakiegoś zajęcia pod dachem, no i między innymi taką możliwość widział w pracy w krematorium, no i dostał się do tej pracy. Natomiast po kilkunastu dniach, co by nie powiedzieć przykrej, trudnej pracy, prosił swojego krewnego, żeby go gdzieś przenieść w inne miejsce, no bo on jednak tej pracy nie jest w stanie podołać. I to się udało. On został przeniesiony nie tylko do innego komanda, ale także później wywieziony z Auschwitz. To pokazuje, że wówczas jest to normalne komando obozowe, tak jak ślusarnia, stolarnia, jakieś komanda transportowe. Po prostu ludzie mogą się tam dostać do pracy, ale mogą również z tego miejsca odejść. To jeszcze nie jest moment, kiedy oni są tymi Geheimnisträger, czyli nosicielami tajemnicy, ludźmi związanymi z tą pracą już dożywotnio.

Na początku krematorium w Auschwitz ma jeden piec dwu muflowy, ale później się rozbudowuje.

Ten piec miał zdolność spalania 70 do 100 zwłok w ciągu doby. Natomiast jesień 1940 roku to okres, kiedy na pewno warunki atmosferyczne, czas, który już więźniowie spędzili na terenie obozu, sprawił, że wielu z nich zaczyna ginąć, zaczyna chorować i istnieje konieczność w listopadzie 1940 roku rozbudowania tej instalacji spopielającej. I jest takie trochę alarmujące pismo do firmy Topf, iż jak najszybciej trzeba sprowadzić kolejny piec, trzeba go zamontować i oddać do użytku. Ostatecznie cała ta procedura zamówienia, dostarczenia pieca, zapłacenia rachunku, sprowadzenia majstrów trwa prawie trzy miesiące. Także ostatecznie ten drugi piec krematoryjny zostaje uruchomiony w styczniu 1941 roku.

Dzisiaj odwiedzający mogą zobaczyć to miejsce. Przechodzą przez zachowany budynek, widzą także drugą salę, widzą pierwszą komorę gazową w Auschwitz. Dlaczego esesmani w Auschwitz w którymś momencie 1941 roku decydują się wykorzystać trujący gaz, tym gazem okazuje się cyklon, do zabijania ludzi?

Mogę powiedzieć tak, że ta inicjatywa czy ta idea wykorzystania trującego gazu do zabijania ludzi mogła prowadzić do słynnej akcji zabicia więźniów KL Auschwitz w Sonnenstein. Można domniemywać, że komendant obozu czy Politische Abteilung byli doskonale zorientowani, że ludzie wywiezieni do Sonnenstein zostaną zabici gazem trującym. I kiedy w 1941 roku, w lecie, pojawia się ten rozkaz likwidacji większych lub mniejszych grup komisarzy politycznych w najbliższym obozie koncentracyjnym, bo tak to jest sformułowane. Chcąc uniknąć rozstrzeliwań, problemów, które mogą się wtedy pojawić, no natury takiej, że ludzie prowadzeni jednak pod lufy karabinów mogą stawić opór, postanowiono zastosować do zabijania trujący gaz. Pierwsze zastosowanie cyklonu B to 1940 rok, czerwiec, kiedy dezynfekowano bloki. Także wtedy po raz pierwszy ten preparat został tutaj użyty. Natomiast w książce „Początki Zagłady” my reprodukujemy taki dokument, który pochodzi z końca lipca 1941 roku, w którym jest mowa o takiej naradzie, która się odbywa u komendanta obozu. Biorą udział w tej naradzie członkowie Politische Abteilung i oficer, który przyjeżdża z Berlina. Ma w czasie tej narady między innymi zachwalać walory Cyklonu B jako środka do dezynfekcji. Szczerze mówiąc, mamy trochę wątpliwości, bo prędzej byśmy widzieli na tej naradzie przykładowo wydział lekarski obozu, a nie oficerów z Politische Abteilung, więc być może w raporcie było powiedziane o walorach dezynfekcyjnych tego preparatu. Natomiast podejrzewamy, że mogła się tam również pojawić kwestia wykorzystania tego preparatu do zabijania ludzi. Oczywiście w protokole nie ma o tym mowy, ale można domniemywać właśnie ze względu na obecność oficerów z Politische Abteilung, że taka kwestia mogła być poruszona. Zresztą wkrótce później ten gaz faktycznie zostaje użyty.

Kluczowym miejscem dla tych wydarzeń są podziemia bloku 11.

Tak jest, podziemia bloku 11, początek września 1941 roku. No i zabicie jeńców sowieckich oraz więźniów Polaków ze szpitala obozowego.

Co wiemy o tym eksperymencie?

No oczywiście wiemy, że próbne wykorzystanie cyklonu B do zabicia stłoczonych w podziemiach bloku numer 11 osób to jest 3-5 września 1941 roku. Pierwszym niepokojącym sygnałem dla więźniów obozu było to, iż po pierwsze opróżniono blok numer 11 z przebywających tam więźniów stanowiących karną kompanię. Następnie przeprowadzenie do podziemi bloku chorych ze szpitala obozowego. Później ogłoszenie lagersperry, czyli zamknięcia obozu, zakazu wychodzenia z bloku, wyglądania przez okno i następnie sprowadzeenie jeńców sowieckich, co miało miejsce wieczorem. Następnie blok został zamknięty, zapanowała cisza w obozie. No tylko, że akurat w tym momencie przystąpili do pracy esesmani, którzy te cele wypełnione więźniami, jeńcami, no były one zasypywane systematycznie cyklonem B.

Ten eksperyment trwa długo.

Wydaje mi się, że samo zabijanie ludzi cyklonem B nie trwało tak długo. Większym problemem dla samego SS było to, żeby ten budynek odpowiednio wywietrzyć, bo zgodnie z zaleceniami, które towarzyszyły użyciu cyklonu B w zamkniętych pomieszczeniach, należało je wietrzyć przez 24 godziny. Czyli najprawdopodobniej po wsypaniu, biorąc pod uwagę toksyczność cyjanowodoru, po wsypaniu go systematycznie do tych poszczególnych cel, ci ludzie zapewne tam zginęli mniej lub bardziej szybko. Natomiast później wietrzenie tego budynku, ażeby można było przystąpić do wyciągnięcia zwłok, musiało trwać no określony czas. Trzeba również wziąć pod uwagę to, iż opróżnianie tych cel mogło nastąpić dopiero w godzinach wieczornych, kiedy znowu ponownie można było ogłosić na terenie obozu tą wspomnianą przeze mnie wcześniej lagersperre tak, ażeby świadków wywożenia świadków było jak najmniej. Dlatego mamy tutaj tą akcję rozciągniętą na praktycznie kilka dni.

Eksperyment powiódł się, czyli esesmani osiągnęli zamierzony cel i widzieli już, że cyklon B można wykorzystać przy takim masowym działaniu. Podziemia bloku 11 komorą gazową być nie mogły z wielu powodów.

No przede wszystkim drugi przeciwległy koniec obozu, gdzie znajdują się piece krematoryjne, czyli transport zwłok bardzo długi. Po drugie właśnie ta kwestia wentylacji. Jednak piwnica ma dużo zakamarków, których później, no usunięcie tych oparów trującego gazu na pewno zajmowało sporo czasu.

I tym miejscem, które wybrano, było pomieszczenie zaraz obok krematorium.

Tak, czyli tak zwana Leichenkeller, kostnica.

Jak przygotowano ją do funkcji komory gazowej?

W książce pod tytułem „Początki Zagłady Żydów w KL Auschwitz w świetle materiałów źródłowych” jest publikowany dokument, który został odnaleziony przez nas niedawno. Jest to zlecenie dla ślusarni obozowej z dnia 25 września 1941 roku, gdzie jest polecenie, żeby ab sofort, natychmiast, wykonać cztery luftdichte Klappen, czyli klapy hermetyczne, gazoszczelne dla krematorium pierwszego. To jest moment, kiedy komora gazowa krematorium pierwszego na pewno jest przebudowywana na komorę gazową. Nie ma innej możliwości dla zastosowania w krematorium numer jeden czterech hermetycznych klap gazoszczelnych. To jest właśnie ten moment, o którym wspomina w swoich wspomnieniach Höss czy Broad, że w suficie pomieszczenia kostnicy zostały wykonane cztery otwory, które następnie służyły do wprowadzania do wnętrza pomieszczenia granulek cyklonu B. Czyli koniec września 1941 roku.
1941 rok to czas, gdzie, no tutaj są rozbieżne relacje więźniów, ale ja osobiście przyjmuję, że istniał prowizoryczny parkan z drewna z jedną bramą prowadzącą na dziedziniec budynku. Adaptowano to dosyć szybko jako miejsce masowych straceń. Można użyć określenia również zagłady, oczywiście dotyczy to jeńców sowieckich. To podwórze, które było zabezpieczone w sposób, przyjmijmy to prowizoryczny w 1942 roku na wiosnę, kiedy zaczynają się już systematyczne transporty ludności żydowskiej, zostaje przebudowane. Dziedziniec został otoczony murem betonowym podobnym do tego, który okala dzisiaj obóz od strony rzeki Soły czy od strony południowej i zaopatrzone to podwórze zostaje w dwie bramy. To wiemy, że zostało to zrobione na wiosnę 1942 roku.

Czy uruchomienie komory gazowej w Auschwitz jesienią 1941 roku oznacza zmianę dla tej grupy więźniów, która pracowała w krematorium? Bo nagle obok pieców krematoryjnych, które funkcjonowały jako normalna grupa robocza, pojawia się komora gazowa, czyli zupełnie inna sfera działania obozu?

Nie wiem. Mogę się jedynie domyślać, iż uruchomienie komory gazowej na terenie krematoriów było na pewno przełomem dla statusu więźniów zatrudnionych przy spalaniu zwłok. Dlaczego tak sądzę? Ze wszystkich informacji, do których udało mi się dotrzeć, wynika, że od mniej więcej lata 1941 roku nie było już przypadku, ażeby jakiś więzień pracował na terenie krematorium, a później został przeniesiony w inne miejsce do pracy. Czyli to by sugerowało, że ci ludzie w tym momencie zaczynają być zamkniętym kręgiem i zaczynają być traktowani jako ci nosiciele tajemnicy, ludzie wtajemniczeni, którzy już nie powinni być przenoszeni do innych miejsc pracy. Oni nadal mieszkają na terenie obozu, w tak zwanym otwartym bloku, nie są skoszarowani w podziemiach bloku 11, zamknięci w jakiejś celi, ale niewątpliwie odejście do innej pracy na terenie obozu staje się prawdopodobnie wtedy już niemożliwe.

Kiedy dzisiaj patrzymy na historię Auschwitz i na historię komór gazowych i rozbudowę całego systemu zagłady, oczywiście jednoznacznie kojarzymy to z masową zagładą Żydów. Natomiast te początki funkcjonowania komory gazowej Auschwitz nie są aż tak jednoznaczne. Kiedy patrzymy na to, dlaczego esesmani podejmują decyzję o w ogóle wykorzystaniu cyklonu B. Kiedy patrzymy na ten pierwszy eksperyment i ofiary, czyli więźniów ze szpitala obozowego, jeńców sowieckich. Kiedy patrzymy, jak ta pierwsza komora gazowa jest w obozie wykorzystywana, ta historia robi się o wiele bardziej złożona. Czy jesteśmy w stanie gdzieś znaleźć ten moment, kiedy będziemy już mówić o Auschwitz jako ośrodku zagłady, czy też te dwa procesy korzystania z cyklonu B do masowego zabijania ludzi i planowe masowe mordowanie Żydów jako ten zorganizowany proces zagłady to są takie dwie historie, które idą równolegle i w którymś momencie spotykają się gdzieś w historii Auschwitz? Gdzie możemy szukać odpowiedzi na to pytanie?

Ja myślę, że my spoglądając na dzieje zagłady w Auschwitz, trochę nie doceniamy roli krematorium nr I. To jest pierwszy obiekt, który może nie ma jeszcze tak rozwiniętej infrastruktury zagłady, jak późniejsze krematoria w Birkenau, ale niewątpliwe jest już wypracowana metoda. To znaczy, należy ludzi wprowadzić do zamkniętego pomieszczenia pod jakimś pretekstem. Następnie można ich dosyć szybko uśmiercić za pomocą trującego gazu, który jest dosyć łatwy do wykorzystania, bo cyklon B jest preparatem, który po pierwsze, jest tani, jest dość powszechnie dostępny, można go łatwo sprowadzić do obozu, a jest piekielnie skuteczny. Poza tym krematorium nr I to także możliwość pozbycia się dużej ilości zwłok. Na pewno dla przebiegu zagłady, dla pojemności komory w krematorium nr I to dwa istniejące wówczas piece to za mało. Natomiast zachował się taki dokument z połowy września z 1941 roku, gdzie komendantura Auschwitz pisze alarmujący telegram do firmy Topf und Söhne z Erfurtu, która oczywiście instaluje urządzenia do spopielania zwłok, instalację wentylacyjną w krematorium nr I i w tym telegramie z wykrzyknikiem jest powiedziane, iż kolejna instalacja spopielająca jest bardzo pilnie potrzebna. Czyli wyraźnie widać, że tutaj już oni sobie zdają sprawę, że to nie była jednorazowa akcja, że przywieziono kilkuset ludzi i zabito ich za pomocą cyklonu B, bo o tym wspominał chociażby Höss w swoich wspomnieniach, chodzi o jeńców sowieckich. Tylko że te działania będą kontynuowane. Końcówka września to jest decyzja o budowie nowego pieca i praktycznie rzecz biorąc, kilka tygodni później zaczynają się już rozmowy z firmą Topf o wybudowaniu dużego krematorium, wyposażonego w nowy model pieców krematoryjnych, czyli te słynne piece trzy muflowe, dwie podziemne kostnice. Jak można domniemać, jedna z nich miała przeznaczenie jako komora gazowa i ten plan jest urzeczywistniany, jeżeli chodzi o kwestie formalne, już od października 1941 roku. Czyli można powiedzieć, że bardzo szybko oni przeszli od fazy testów do tworzenia już instalacji, która będzie mogła służyć celom eksterminacyjnym. To się trochę też nakłada na kwestię zakłady Żydów. No bo wiemy, że praktycznie rzecz biorąc pierwsze kroki prowadzące do zabijania na szeroką skalę ludności żydowskiej, to jest koniec 1941 roku. Chociażby tworzenie ośrodka zagłady w Chełmnie, pierwsze działania prowadzące do utworzenia ośrodku zagłady w Bełżcu. Oczywiście, my możemy dyskutować, jaka wówczas była przewidywana skala tej zagłady. My zakładamy w naszych najnowszych badaniach historycznych, że ten etap, końcówka 1941 roku i pierwsza połowa 1942, to jest jeszcze akcja zagłady prowadzona na skalę lokalną. Czyli to jeszcze nie jest ogólny plan eksterminacji całej ludności żydowskiej w Europie, ale zagłada na przykład tych, którzy z jakichś powodów w oczach władz niemieckich nie są wydajni ekonomicznie. Proszę zobaczyć, że pierwsze transporty Żydów, które trafiają na zagładę i które giną na terenie krematorium pierwszego. To są najprawdopodobniej Żydzi, którzy byli przywożeni tutaj z obozów akcji Albrechta Schmelta, który miał taką wizję, ażeby Żydów z terenów Zagłębia czy Górnego Śląska przewozić do obozów pracy na przykład przy budowie autostrad, w innych miejscach. No i tam oni będą sukcesywnie pracować, a w momencie kiedy będą tracić siły, będą chorować, no coś z nimi trzeba uczynić. Na pewno nikt z ówczesnych przywódców państwa niemieckiego nie myślał o tym, że tych ludzi należy leczyć, doprowadzić do powrotu do zdrowia i ponownie wykorzystać, tylko należy się ich pozbyć. Odesłanie ich do getta nie jest żadnym rozwiązaniem bo nie ma warunków, żeby tam przejść jakąś rekonwalescencje. No więc co z nimi zrobić? Poddać czemuś, co byśmy nazwali rodzajem eutanazji, czyli zagłady. I stąd jest to wejście Auschwitz w sferę zagłady Żydów. To jest właśnie ten przełom 1941-1942 roku. No i te pierwsze transporty jeszcze niezbyt liczne, bo to jeszcze nie są tysiące ludzi. To mogą być setki ludzi, którzy są przywożeni tutaj do Auschwitz i uśmiercani na terenie krematorium pierwszego, w tej wspomnianej wcześniej komorze gazowej.

Esesmani chyba szybko dochodzą do wniosku, że działając na skalę już masową, to urządzenie nie spełni pokładanych w nim oczekiwań.

To jest dłuższa ewolucja, bo proszę zobaczyć. Oni do lata 1942 tak na dobrą sprawę jeszcze nie zdają sobie sprawy z tego, z czym będą się musieli zmierzyć, z jakim rozkazem Himmlera wydanym wkrótce. Rok 1942, pierwszy jego kwartał, to czas, kiedy przybywają transporty Żydów ze wspomnianych obozów Akcji Schmelt. Oni są tutaj zabijani na terenie krematorium nr I. Później jest utworzenie prowizorycznej komory gazowej na terenie Birkenau, ale proszę zobaczyć, jak powoli trwa budowa krematorium z pięcioma piecami trzy muflowymi. Decyzja, to jest początek listopada 1941, że takie krematorium ma powstać. Jest podpisana umowa z firmą Topf. Początkowo to krematorium jest planowane tutaj na terenie Auschwitz mniej więcej na wysokości budynku administracji SS, vis a vis niego, czyli pomiędzy krematorium pierwszym a domem Hössa. Pomysł skądinąd nieco szalony i jakoś nie potrafię sobie tego wyobrazić, jakim sposobem chciano to duże krematorium umieścić na tym terenie, ale ten plan jest w głowach zarządu budowlanego do lutego 1942. Dopiero wizyta Kammlera w 1942 roku jest momentem przełomowym. On każe to krematorium planowane tutaj na terenie Auschwitz I przenieść do Birkenau i tam rozpocząć jego budowę. Ale pierwsze prace rozpoczynają się dopiero tak na dobrą sprawę w lecie 1942 roku. Czyli prawie pół roku. Przez pół roku nie dzieje się praktycznie nic, jeżeli chodzi o budowę tego dużego krematorium, które no miało szacowaną zdolność spalania zwłok na poziomie około 1500 ciał na dobę. Czyli to już jest naprawdę krematorium zupełnie inne od tego, które funkcjonuje w Auschwitz I.

Natomiast zagłada przenoszona jest do - w pobliże obozu Birkenau.

Tak, tak. Z tym że musimy pamiętać, że pierwsze transporty, które przybywały tutaj na wiosnę 1942 roku, są to już transporty znacznie liczniejsze od tych pierwotnych transportów Żydów pracujących na terenie obozów Akcji Schmelt. To już jest ludność wymieszana, bo są również kobiety, dzieci, to są już setki ludzi, jeśli nie tysiące. Te duże transporty są poddawane podziałowi. Część ludzi prowadzonych jest do komory gazowej, która istnieje na terenie Birkenau, czyli ten tak zwany bunkier I, czyli czerwony domek, na skraju późniejszego trzeciego odcinka budowlanego. Natomiast druga grupa prowadzona jest tutaj do krematorium nr I, czyli jak gdyby ci ludzie są dzieleni na dwie części. Sama pojemność komór gazowych, jeżeli chodzi o tą, która funkcjonowała przy krematorium I, no możemy ją szacować na jakieś no 600-700 osób. Jeżeli chodzi o tą, która funkcjonowała w Birkenau, no podobnież, gdzieś około 700-800 ludzi. Czyli tamte transporty są dzielone na dwie części. Tak to funkcjonuje w okresie, powiedzmy od maja do czerwca 1942 roku. Czyli znowu są to rozwiązania nieco prowizoryczne. I przypominam, krematorium drugie, późniejsze w Birkenau na razie nie jest budowane. Zastanówmy się, gdyby Höss już na początku 1942 roku wiedział, że będzie się musiał zmierzyć z rozkazem likwidacji, zagłady tysięcy ludzi dziennie, zapewne budowa tego krematorium musiałaby przyspieszyć, musiałaby się rozpocząć. Topf jeżeli chodzi o dostawę urządzeń do spopielania zwłok, czyli części pieców, instalacji wentylacyjnych do nich, to on wywiązał się z zobowiązania dosyć szybko. Są listy przewozowe, które dowodzą, iż części do tych pieców dotarły do Auschwitz w połowie kwietnia 1942 roku. Więc gdyby trwały prace budowlane, to praktycznie rzecz biorąc, można by było już w nowym krematorium instalować urządzenia. W tym czasie rozbudowane jest krematorium pierwsze o jeszcze jeden piec. To jest również początek 1942, kiedy jest dostawiony trzeci piec. Krematorium osiąga zdolność spopielania około 350 zwłok na dobę. Nadal jednak nie jest to jeszcze akcja obliczona na tak olbrzymią ilość ludzi mordowanych każdej doby na terenie Auschwitz.

No i gdzieś ta prowizoryczna rozbudowa systemu w Birkenau postępuje, bo mamy do czynienia później z drugim domkiem i drugą komorą gazową.

Tak, ale dlaczego, ale dlaczego? Wydaje mi się, że potrafimy odpowiedzieć na pytanie, dlaczego powstaje druga prowizoryczna komora gazowa na terenie Birkenau. Było to związane z awarią krematorium nr I. Ponieważ było ono bardzo intensywnie wykorzystywane przez pierwsze miesiące 1942 roku, następuje pęknięcie komina krematorium. No i sytuacja jest taka, iż to krematorium praktycznie rzecz biorąc, powinno zostać wyłączone z użytku. Jest taka dosyć ciekawa korespondencja pomiędzy administracją obozu a Zentralbauleitungiem, gdzie każdy próbuje przenieść odpowiedzialność na drugą stronę. To znaczy, Zentralbauleitung pisze, że krematorium nie nadaje się do użytku, należy natychmiast zaprzestać jego funkcjonowania, ponieważ komin w każdej chwili grozi zawaleniem. Natomiast administracja obozu odpowiada, że no w tym momencie nie można tego uczynić, że trzeba jak najszybciej wybudować nowy komin. Także widać wyraźnie, że jest przerzucanie odpowiedzialności za ewentualną katastrofę budowlaną, czyli zawalenie się komina krematorium. Natomiast budynek cały czas jest wykorzystywany no do lipca 1942. Potem jest faktycznie wstrzymanie pracy krematorium na kilka tygodni i uruchomienie drugiej komory gazowej na terenie Birkenau.

Na koniec chciałbym jeszcze wrócić do grupy więźniów, która obsługiwała krematoria, bo widzieliśmy na samym początku, jest to kommando jak każde inne. Później widać zmianę, kiedy przy krematorium powstaje komora gazowa i już wyjścia z tego świata krematorium już nie ma. Jak to się zmienia, kiedy więźniowie są też już wykorzystywani w tej zorganizowanej zagładzie, kiedy Birkenau zaczyna powoli przejmować akcję zagłady. Czy widać tutaj jakąś diametralną zmianę?

Tak, tak. Widać diametralną zmianę. Wiosna 1942, a konkretnie kwiecień to jest moment, kiedy na terenie Auschwitz I do obsługi krematorium pierwszego zostaje skierowana kilku, a później kilkunastu osobowa grupa więźniów żydowskich. W tej grupie znajdował się między innymi późniejszy świadek ocalały z tej grupy Filip Müller. Ta grupa nazywana jest komando Fischl od nazwiska Juraja Fischla, słowackiego Żyda, który był takim vorarbeiterem, rodzajem kapo, który nadzorował pracę więźniów żydowskich. Z relacji Filipa Müllera wynika, że ta grupa, która powstała tutaj w kwietniu 1942 roku zajmowała się przede wszystkim spalaniem zwłok ludności żydowskiej, która trafiała do krematorium pierwszego, uprzątania ich odzieży, którą zostawiała na dziedzińcu krematorium, no bo tu oczywiście nie było żadnej rozbieralni. Ci ludzie rozbierali się pod gołym niebem. To oni przede wszystkim spełniali te funkcje związane z przyjmowaniem na śmierć na terenie krematorium pierwszego transportu ludności żydowskiej. Więźniowie Polacy, oni też na terenie krematorium są nadal obecni. Natomiast z relacji Filipa Müllera  wynika, że oni nie brali udziału w przyjmowaniu transportów żydowskich. Czyli byli doprowadzeni dopiero w ciągu dnia, kiedy do krematorium trafiały zwłoki więźniów z kostnicy z bloku nr 28, ewentualnie z bloku 11, o ile była jakaś większa egzekucja. Równocześnie w Birkenau powstaje Sonderkommando, które no możemy potwierdzić, że istnieje mniej więcej od 23 kwietnia 1942 roku. Jest bowiem zachowany dokument, iż dla Sonderkommando w Birkenau zostały wydane wapno palone oraz cement. Do tego Sonderkommando trafiają przede wszystkim Żydzi słowaccy, którzy przewiezieni zostali do Auschwitz transportem 17 kwietnia 1942 roku. Oni stanowią pierwsze Sonderkommando, które później obsługuje komorę gazową, tak zwany czerwony domek bądź bunkier jeden.

Czyli pośrednio widzimy pewną zmianę polityki administracji obozowej. Jeżeli chodzi o funkcje obozu i działanie komór gazowych, patrząc, w jaki sposób oni sami budują tę obsługę.
To jest cały czas ewolucja. Przynajmniej rok 1941 i 1942, o czym w tym momencie rozmawiamy, to jest etap ewolucyjny. Dopiero tak na dobrą sprawę rozpoczęcie zagłady na szeroką skalę od lata 1942, to jest już bardziej wyodrębnienie formalnie grup, nazywanych komandem specjalnym, Sonderkommando, które już funkcjonuje w strukturach Politische Abteilung. No i które jest powołane tylko i wyłącznie do tych prac związanych z zagładą. No i oczywiście ci ludzie, którzy są wyselekcjonowani do tej pracy, no są traktowani jako nosiciele tajemnicy i z góry skazani na śmierć.