Kobiety w Auschwitz
Transkrypcja podcastu
Posłuchaj na: SPOTIFY | APPLE PODCAST
Obóz Auschwitz został utworzony w czerwcu 1940 roku z myślą o więźniach-mężczyznach. Pierwsze grupy kobiet Niemcy osadzili w obozie ponad półtora roku później pod koniec marca 1942 roku. O przyczynach powstania obozu kobiecego w Auschwitz i okolicznościach z tym związanych opowiadają dr Wanda Witek-Malicka oraz Teresa Wontor-Cichy z Centrum Badań Muzeum.
Dlaczego kobiety zostały w ogóle osadzone w obozie Auschwitz?
Po klęsce wrześniowej w 1939 roku aresztowania różnego rodzaju dotyczyły właściwie całego społeczeństwa polskiego, wszystkich grup, również kobiet. Później z upływem czasu w ’40, w ’41 roku akcje wymierzone przeciwko poszczególnym grupom społeczeństwa polskiego, takie jak „Intelligenzaktion” czy „Akcja AB” mająca na celu przede wszystkim odizolowanie, wyeliminowanie tych najcenniejszych osób w społeczeństwie, wykształconych, wpływających na swoje środowisko, również obejmowała kobiety. Po aresztowaniu były umieszczane w więzieniach w celu przeprowadzenia śledztwa. I w pierwszych latach wojny większość trafiała do obozów na terenie Niemiec, a konkretnie do Ravensbrück, który stał się największym, w pewnym sensie wzorcowym obozem, jeżeli chodzi o osadzanie kobiet. Jako taki funkcjonował już od ’38 roku, czyli pierwsze więźniarki tego obozu, to były Niemki i później z upływem czasu, z upływem lat deportowano tam inne kobiety. Jak popatrzymy na w ogóle tę strukturę więźniarską tego obozu, to okazuje się, że Polki stanowią tam właściwie największą liczbę. Jak już wiemy, obóz Auschwitz założony w 1940 roku był w pierwszych latach obozem męskim. Rozbudowywany, rozwijany miał stanowić zaplecze siły roboczej dla niemieckiej gospodarki. I tutaj zaczęły się pojawiać takie różne obszary, gdzie siła robocza ma być wykorzystana. To był przemysł, który znajdował się no znowu nie tak blisko samego obozu. Większość kopalni, większość zakładów przemysłowych, przemysłu ciężkiego była w pewnej odległości, stąd zakładane podobozy, niemniej jednak tutaj w obszarze również miały być założone różnego rodzaju warsztaty, większe, mniejsze przedsiębiorstwa. I drugi obszar, który również miał wykorzystywać siłę roboczą, to kwestia rolnictwa. Tutaj się ujawniły plany, takie interesy komendanta obozu Rudolfa Hössa, który sam jak siebie określał, był rolnikiem. Ta dziedzina była mu najbliższa. W związku z tym też potrzebowano rąk do pracy. I właśnie w 1942 roku spotkały się tutaj takie dwie sprawy. Z jednej strony właśnie przepełnienie więzień i druga sprawa - zapotrzebowanie na siłę roboczą tego rozbudowywanego, rozwijającego się obozu. I w takich okolicznościach podjęto decyzje, że tutaj w obozie Auschwitz zostaną umieszczone kobiety. No ale ponieważ musiały być oddzielone od mężczyzn w związku z tym część budynków ¬- 10 budynków została oddzielona od reszty specjalnie wybudowanym murem, przygotowano osobne wejście i 26 marca 1942 roku zarejestrowano w obozie dwa transporty: jeden rano właśnie z Ravensbrück - 999 więźniarek, chociaż wyjechało tysiąc, jedna uciekła z transportu z Popradu. I to jest właściwie taki początek obozu kobiecego w sensie umieszczania, osadzania więźniarek.
Kim były te pierwsze więźniarki, które przybyły do obozu Auschwitz w marcu 1942 roku?
Pierwszym transportem, który przybył tutaj do Auschwitz, tym z Ravensbrück przyjechały przede wszystkim niemieckie więźniarki polityczne, kryminalne, również w tej grupie znajdowały się Badaczki Pisma Świętego i więźniarki tzw. aspołeczne, wśród których wedle relacji więźniarek obozu znaczną grupę stanowiły prostytutki niemieckie. Tym drugim transportem przybyły Żydówki słowackie i dwa dni później przybył kolejny duży transport Żydówek słowackich. W zasadzie do końca istnienia oddziału kobiecego tutaj na terenie obozu macierzystego Żydówki słowackie liczbowo przewyższały wszystkie inne kategorie więźniarskie. Od końcówki kwietnia zaczęto zwozić tutaj również transporty kobiet polskich więźniarek politycznych. I te pierwsze transporty Polek to były w przeważającej mierze więźniarki rzeczywiście autentycznie zaangażowane w działalność konspiracyjną. Wśród nich mamy takie nazwiska jak: Janina Tollik, jak Antonina Piątkowska, jak Monika Galica, które zapisały się nie tylko w pamięci współwięźniarek, ale również na kartach historii jako te, które brały udział czy organizowały działalność konspiracyjną, działalność samopomocową w późniejszym okresie istnienia obozu. No i od czerwca zaczęto jeszcze zwozić również Żydówki francuskie, które w momencie przenoszenia obozu na teren Birkenau stanowiły drugą największą grupę liczbową.
Powiedziała Pani o przeniesieniu więźniarek z Auschwitz I do Auschwitz II Birkenau, czyli dopowiedzmy: na terenie Auschwitz I, funkcjonował wewnątrz obozu obóz kobiecy. Jak to wyglądało strukturalnie, jak to zostało rozwiązane, czy to był obóz nad którym władzę sprawował również komendant, czy też esesmani, czy była do tego odpowiednia załoga kobieca?
W pierwszym okresie istnienia obozu ta część, w której umieszczano kobiety, podlegała komendanturze Ravensbrück, ale nie trudno się domyślić, że wkrótce zaczęło to organizacyjnie przysparzać wiele kłopotów i nieporozumień, jeżeli chodzi o zarządzanie takim obozem. Dla komendanta Hössa, to też było nowe doświadczenie, ponieważ do tej pory w swojej karierze tak to nazwijmy obozowej, zawsze przebywał w obozach męskich - Dachau, Sachsenhausen. W związku z tym to była dla niego pewna nowa struktura. I właśnie w związku z tym, że to oddzielenie, to położenie i komunikacja nie była taka prosta, ostatecznie powierzono komendantowi Hössowi nadzór nad całością, czyli stał się również komendantem obozu kobiecego. I właściwie do początku sierpnia 1942 roku ten kontakt był dosyć łatwy, ponieważ więźniarki wszystkie znajdowały się na terenie obozu Auschwitz, na terenie obozu macierzystego. Ale rozbudowa Birkenau już trwała. W związku z tym, kiedy tylko uznano, że część budynków może być zamieszkała przez więźniarki - no zamieszkałe to takie dosyć górnolotne - można umieścić tam więźniarki, tak też się stało i 13 tys. więźniarek zostało przeniesionych do Birkenau i od tego czasu Birkenau był właściwie głównym miejscem, gdzie znajdowały się kobiety. Było jeszcze kilka wyjątków, ale o nich za chwileczkę. Obóz Birkenau stanowił właściwie taki wielki konglomerat przeróżnych więźniów, przeróżnych narodowości, bo przecież mamy rok ’42, już rozpoczęła się masowa deportacja Żydów z różnych części Europy, czyli zaczynają być osadzani w obozie więźniowie mówiący różnymi językami i też umieszczeni w obozie w różnych sytuacjach. Powiedziałam, że obóz Birkenau ten odcinek oznaczony tymi symbolami budowlanymi BIa, BIb, to był ten „Frauenlager”, ale kobiety nie tylko tam się znajdowały. Otóż kobiety były również umieszczone na odcinku romskim oznaczonym symbolem BIIe. Był to obóz rodzinny, gdzie umieszczano mężczyzn, kobiety i dzieci, więc nie tylko dorosłe kobiety, ale również dziewczynki. Kobiety były również w drugim obozie familijnym, w drugim obozie rodzinnym dla Żydów z getta w Terezinie. Kobiety umieszczano również na odcinku budowlanym BIII tzw. Meksyku. Kobiety były ponadto w otoczeniu Auschwitz, czyli w „Stabsgebäude”, około 200 kobiet tam zostało umieszczonych. Ponadto w kwietniu ‘43 roku, czyli już w następnym roku, blok 10 został niejako wyłączony z tej struktury, nie umieszczano tam mężczyzn, a znajdowały się tam kobiety, które były pozostawione do dyspozycji doktora Clauberga i Schumanna przeprowadzających eksperymenty sterylizacyjne. Jeszcze jedną grupę kobiet umieszczono w ’44 roku na tzw. przedłużeniu obozu, tzw. „Lagererweiterung” i jesienią ’44 roku dwa bloki 22, 23 zostały wyłączone też z tej struktury męskiej i umieszczono tam kobiety, które zatrudnione były w Union-Werke, czyli widać tutaj taką dynamikę, więc mówiąc, że li tylko kobiety były w Birkenau i tylko w tym „Frauenlager” zawsze musimy tutaj mieć w pamięci, że obóz był duży, był bardzo różnorodny, stąd kobiety umieszczane były w różnych częściach.
Warunki egzystencji więźniów, mężczyzn i więźniarek-kobiet były bardzo zbliżone, jednak ich doświadczenia są nieco inne. Czym doświadczenia kobiece się wyróżniały?
Tutaj właściwie jedynymi źródłami, które nam pozwalają jakoś powiedzieć cokolwiek o tym, czy to doświadczenie kobiet rzeczywiście różniło się od doświadczenia męskiego, są relacje więźniarskie. Przede wszystkim należy pamiętać, że kobiety wchodząc do obozu koncentracyjnego, rzeczywiście nie były traktowane w jakiś sposób uprzywilejowany. One spotykały się z takim samym brutalnym traktowaniem, z takim samym znęcaniem się, z takimi samymi torturami jak więźniowie-mężczyźni. Sama procedura przyjęcia, czyli moment wejścia w rzeczywistość obozową i przeistoczenia się w więźnia wydaje się, jak wynika z relacji dla kobiet był jednak trudniejszy. Chyba dlatego, że on wiązał się przede wszystkim, zresztą jak całe życie obozowe z takim nieustannym można je określić jako takie życie zbiorowe, życie grupowe nieustannie, czyli kobiety, były kierowane do łaźni w grupach, musiały się tam rozebrać. Dla nich ta nagość, konieczność rozebrania się w obecności esesmanów, w obecności innych mężczyzn była dużo trudniejsza i była dużo bardziej upokarzająca. Takim elementem, który rzeczywiście dla kobiet wydaje się, że również był bardziej traumatyzujący było golenie głowy. Z dokumentów obozowych wynika, że nie od samego początku kobiety były golone. Kiedy oglądamy zdjęcia te obozowe kobiet z pierwszych transportów widzimy, że one mają włosy, więc procedura golenia kobiet została wprowadzona nieco później. Natomiast te kobiety, które już ją przechodziły, wspominają ją jako absolutnie przerażającą, dehumanizującą. Dla nich to poczucie bycia oszpeconą, bycia pozbawioną czegoś bardzo istotnego, takiego atrybutu kobiecości było znacznie głębsze niż w przypadku mężczyzn. Mężczyźni radzili sobie z tym lepiej. Kolejną kwestią była na pewno odzież więźniarska. Więźniarki otrzymywały bądź pasiaki, bądź początkowo z mundurów, które pozostały po jeńcach sowieckich. Ta odzież była brudna, ona była bardzo zniszczona, ona była niedopasowana do ich wzrostu, do ich gabarytów i rzeczywiście ani nie chroniła przed warunkami atmosferycznymi w wystarczającym stopniu i dodatkowo oszpecała. Była kolejnym elementem, który stanowił swoistą torturę dla tych kobiet. Tutaj można zauważyć taki, jeżeli mówimy, czym się różniło doświadczenie kobiet, to w kobiecych relacjach zdarzają się takie fragmenty, które w męskich są być może nieco rzadsze, a mianowicie te związane właśnie z ubiorem, z kwestią tego, jak więźniarki próbowały, w jaki sposób ten swój ubiór modyfikować po to, żeby zamanifestować może swoją kobiecość. A może tylko po to, żeby same dla siebie poczuć się lepiej. W relacji pani Oyrzyńskiej znajdujemy np. fragment, który mówi o tym, że więźniarki szyły sobie specjalne fartuszki. One były oprócz tego, że czymś takim bardzo indywidualizującym, no to też były praktyczne, ponieważ można było w takim fartuszku uszyć kieszeń, coś tam w niej trzymać. Ta sama więźniarka wspomina o różnych sposobach wiązania chustki na głowie. I też znajdujemy takie fragmenty w relacjach, które mówią o tym, że więźniarki np. różnych grup narodowościowych w jakiś sposób inny wiązały tą chustkę na głowę, więc ta odzież, która była tak istotnym elementem życia obozowego tutaj również miała znaczenie dla poczucia kobiecości. I to, że kobiety były zmuszone właśnie do noszenia odzieży obozowej, no to było dla nich bardzo trudne. Warto tutaj też zauważyć, że wydaje się, że mężczyźni w swoim doświadczeniu - ówcześni mężczyźni w swoim doświadczeniu częściej mieli już za sobą przejście przez różnego rodzaju instytucje, które w jakiś sposób przyzwyczajały ich do pewnych procedur, chociażby wojsko. Czasami to była kwestia pracy w zakładzie przemysłowym, wspólna łaźnia czy właśnie zbiorowe zakwaterowanie. Kobiety ówczesne takich doświadczeń w swoim życiorysie nie miały, więc konieczność zamieszkiwania z obcymi kobietami w brudnym baraku, spania z zupełnie nieznanymi osobami na wspólnej koi, dzielenia z nimi tego, co najbardziej osobiste, dzielenia z nimi miski, dzielenia z nimi kubka, łyżki, koca obozowego, to było doświadczenie bardzo przykre i bardzo trudne. Te warunki, które panowały w obozie: wszechobecny brud, pleniące się robactwo, które roznosiło choroby, tego oczywiście mężczyźni i kobiety doświadczali w podobnym stopniu. Natomiast warto zauważyć, że kiedy wczytujemy się w relacje mężczyzn, którzy tutaj zostali skierowani do likwidacji oddziału kobiecego na terenie obozu macierzystego, to uderza w nich to, że ci mężczyźni byli zszokowani tym, jak trudne warunki kobietom stworzono. Teoretycznie zamieszkiwały one takie same bloki jak mężczyźni. W praktyce te bloki były w większym stopniu przeludnione. Kobiety żyły w dużym ścisku, więc to również sprzyjało plenieniu się tego obozowego robactwa - wszy i pluskwy, tutaj rzeczywiście pojawiały się, występowały. To dla kobiet było doświadczeniem niezwykle upokarzającym i trudnym. Trzeba też zauważyć, że kobiety skierowane tutaj, zamierzenie było takie, że kobiety zostaną przydzielone do pracy między innymi w rolnictwie, w ogrodnictwie po to, żeby mężczyźni tam zatrudnieni mogli być skierowani do pracy w zakładach przemysłowych. W praktyce zamierzenie to nie zostało zrealizowane, to znaczy kobiety były również kierowane do prac typowo męskich, do prac trudnych, wymagających fizycznie, do prac niebezpiecznych i to w zasadzie od samego początku. Te kobiety, które przybyły jeszcze tutaj na teren obozu macierzystego, one zajmowały się między innymi, pracowały w komendzie zajmującym się burzeniem budynków na terenie przyobozowym, przenoszeniem materiałów budowlanych, porządkowaniem terenu budowy, również zajmowały się budową dróg, noszeniem kamieni, więc pracami bardzo fizycznie trudnymi, które trwały po kilka godzin dziennie, przy nieodpowiednim wyżywieniu rzeczywiście dla kobiet były wyjątkowo trudne. Kobiety zatrudniane były też we wspomnianym już rolnictwie, ogrodnictwie, natomiast prace tam wykonywane, prace przy sianokosach, prace przy kopaniu rowów odwadniających, one wszystkie były niezwykle wycieńczające. Jeżeli mówimy o pracy, to trzeba zwrócić uwagę na to, że o tym piszą byli więźniowie, że dobre miejsce pracy w obozie było kluczem do przetrwania. Nie miał szans przeżyć więzień, który zatrudniony był w komandzie zewnętrznym właśnie przy trudnych pracach fizycznych, pod gołym niebem, narażony na chłód, na deszcz, na przeróżne choroby i przeróżne urazy. Większe szanse stwarzało zatrudnienie w komandach tzw. specjalistycznych: stolarze, elektrycy, cieśle, dekarze, budowlańcy, również specjaliści, już specjalizacje wymagające większych kompetencji. I w tym przypadku doświadczenie kobiet różni się od doświadczenia mężczyzn zasadniczo, ponieważ wśród kobiet przedstawicielki tego typu zawodów po prostu nie występowały, a jeżeli zdarzało się, no to niezwykle rzadko znamy przykłady kobiet zatrudnionych na przykład w „Bauleitungu”. Natomiast to rzeczywiście były jednostki, w tych komendach przeważali mężczyźni i z tego względu ich szanse na przeżycie były większe. Oczywiście kobiety również znajdowały zatrudnienie w tzw. dobrych komandach, natomiast w ich przypadku takim dobrym komandem mogły być np. magazyny Kanady, gdzie zajmowały się sortowaniem odzieży i mienia pozostałego po ofiarach masowej Zagłady. Kobiety były zatrudnione też w biurach obozowych, przy różnego rodzaju pracach administracyjnych, pracach biurowych, zatrudniane były w pralni SS. Były zatrudniane także w kuchni obozowej, chociaż tutaj wspominają, że praca była rzeczywiście niezwykle trudna, ponieważ ta kuchnia musiała obsłużyć ogromne rzesze więźniów, więc ilość tego przygotowywanego pożywienia była ogromna. Wielkie, ciężkie kotły z zupą, z kawą, wymagały po prostu fizycznej siły, żeby je przenieść. Właściwie mamy niewiele takich dokumentów, czy takich faktów obozowych, które nam wskazują jednoznacznie, że to doświadczenie kobiet się różniło. Tak jak wspomniałam, poza relacjami, takich twardych liczbowych dowodów jest niewiele, natomiast wydaje mi się, że interesującym tutaj przypadkiem jest kwestia ucieczek z obozu. Kiedy analizujemy ucieczki obozowe, śledzimy historię, to okazuje się, że ucieczki kobiet stanowiły mniej więcej 5% ogólnej liczby wszystkich ucieczek. Co jednoznacznie pokazuje, że jednak ten los kobiet czymś się różnił. Właściwie trudno powiedzieć, jakie były tego przyczyny. Tutaj możemy w większym stopniu, gdybać, wnioskować to na podstawie wspomnień, niż wskazać jednoznaczne, pewne przyczyny. Być może wiązało się to z tym, że kobiety rzadziej niż mężczyźni były jeszcze w życiu przedobozowym członkiniami ruchu oporu, nie miały za sobą doświadczenia wojskowego, przeszkolenia wojskowego, nie miały więc umiejętności i wiedzy, która ułatwiłaby im zorganizowanie ucieczki, rozeznanie się w terenie przyobozowym już w trakcie jej trwania, zaplanowanie takiej ucieczki. Również istotnym argumentem wydaje się być to, że obóz męski był lepiej zorganizowany, jeżeli chodzi o konspirację więźniarką. W obozie kobiecym takie struktury właśnie zorganizowane w taki sposób, jak tutaj organizacja Pileckiego, czy wszelakie inne, w obozie tego typu struktury kobiece nie istniały. Natomiast udział w konspiracji obozowej i również będąca pochodną tego kontakt z ludnością cywilną i kontakt tutaj ze światem zewnętrznym były elementem, który znacznie ułatwiał nie tyle przeprowadzenie samej ucieczki, chociaż to również, ale też znalezienie się, czy skuteczne jej kontynuowanie już po opuszczeniu terenu obozowego, więc kobiety tutaj tego wsparcia były jednak pozbawione. Być może argumentem było również to, że wygląd kobiet wychudzonych i przede wszystkim z ogoloną głową mógł poza obozem w większym stopniu zwracać uwagę. O ile mężczyzna ogolony mógł głowę zakryć czapką i nie budziło to takiej podejrzliwości, o tyle kobieta pozbawiona włosów jednoznacznie wskazywała, że może ona być uciekinierką z obozu, więc było jej również trudniej się ukryć już po ucieczce, natomiast tak jak mówię, to są tylko pewne takie przypuszczenia. Ten temat jest w tak naprawdę badawczo ciągle otwarty. Te przyczyny, dlaczego kobiety zdecydowanie rzadziej decydowały się na ucieczkę z obozu pozostaje dla badaczy ciągle niewiadomą.
Jak wyglądała struktura społeczna więźniarek-kobiet? Wiemy, że w początkowym okresie przybyły więźniarki z Ravensbrück, deportowane z obozu Ravensbrück. W tym samym dniu przybyły również więźniarki ze Słowacji. Jak to wyglądało później już w miarę przywożenia kolejnych transportów kobiet? Jak kształtowała się ta struktura społeczna więźniarek obozu Auschwitz?
Właściwie od początku istnienia obóz żeński był bardzo różnorodny. To są właśnie te dwa wspomniane duże transporty z marca. Później zaczynają się transporty więźniarek-Polek z więzień. W kolejnych miesiącach do obozu przywożone są więźniarki żydowskie z Francji. Tutaj może też warto zauważyć, że ten pierwszy transport żydowski, o którym mówimy z Popradu, to tak naprawdę jest pierwszy transport żydowski w ogóle przywieziony do obozu. Te więźniarki nie poddawane były selekcji. Zresztą regularne selekcje wprowadzono dopiero w lipcu ’42 roku, ale kiedy mówimy o Zagładzie, to początek jej to jest równoznaczny z początkiem istnienia obozu kobiecego i tak naprawdę w ogromnym sensie istnienie tego obozu jest naznaczone tym, że tak wiele kobiet, które było deportowane do obozu, nigdy nie zostało w obozie zarejestrowane, ponieważ właśnie z tych transportów żydowskich kierowane były do komór gazowych. Ale jak to wyglądało w liczbach? Więc dostępna nam wiedza podaje, że zarejestrowano w obozie Auschwitz 131 tys. więźniarek. W tej grupie najliczniejsza 82 tys. stanowią więźniarki żydowskie, 31 tys. to Polki, następna 11 tys. to więźniarki romskie i około 7 tys. to więźniarki - ogólnie się mówi różnych narodowości, ale tutaj przewagę stanowią Niemki i Austriaczki, ponieważ tu chodzi o „Reichsdeutschów”, a także Rosjanki i w mniejszych liczbach Francuski, Jugosłowianki, Holenderki. Żydówki przywożone do obozu stanowiły właściwie cały przekrój społeczeństwa, z którego się wywodziły, jeżeli chodzi o wiek, jeżeli chodzi o wykształcenie. Wśród tych, które trafiały do obozu były więźniarki, które były poddawane selekcji, czyli już w tym momencie przywiezienia zostały uznane przez lekarza obozowego jako zdolne do pracy. I były to zarówno kobiety, które posiadały wykształcenie uniwersyteckie, były to lekarki, były dziennikarki zajmujące się różnymi innymi profesjami, ale bardzo dużo to były kobiety, które zajmowały się swoimi rodzinami, zajmowały się wychowaniem dzieci, domem. W przypadku nastoletnich więźniarek żydowskich to były uczennice, w związku z tym ta struktura wiekowa była tutaj dosyć rozłożona. Kolejną sprawą była kwestia języka. Mówiły językami krajów, z których pochodziły. Dzisiaj mówimy o języku jidysz, który był językiem społeczności żydowskiej, ale właściwie on był charakterystyczny, mówili nim Żydzi głównie z Europy Wschodniej. Większość deportowanych z Francji, z Holandii, z Belgii nie znała tego języka. W związku z tym tutaj już ta możliwość komunikacji, jakiegoś wsparcia, no gdzieś była dosyć utrudniona. Więźniarki wspominają tutaj szczególnie przywiezione wiosną ’43 roku Greczynki, które wyróżniały się urodą, ale również tym, że właśnie na skutek tego zróżnicowania klimatycznego, na skutek nieznajomości języków - mówiły jedynie po grecku, nie uzyskiwały takiego wsparcia w obozie, nie mogły się przystosować szybko do tych warunków obozowych, stąd śmiertelność wśród tych więźniarek była wyjątkowo wysoka. Jeżeli chodzi o Polki, wspomniane już zostało, że większość z nich była zaangażowana w działalność konspiracyjną, czy też ze względu na zawód nauczycielki były aresztowane i potem trafiały do obozu, ale były również transporty te z zimy ’42, ’43 roku ludności wysiedlonej z Zamojszczyzny, ludność wiejska. I tutaj prawie 700 kobiet zostało umieszczonych w obozie, gdzie również no właśnie ze względu na to, że było to wysiedlenie, było to przewiezienie tak naprawdę tych rodzin bez jakiegoś takiego specjalnego informowania ich o okolicznościach, w rzeczywistość, która je absolutnie przytłaczała, z którą sobie bardzo ciężko radziły. Stąd śmiertelność taka wysoka, powodowana właśnie chorobami, warunkami no i wycieńczającą pracą. Latem ’44 roku do obozu ponownie trafiła duża grupa kobiet z dziećmi, matek. Tym razem była to ludność cywilna powstańczej Warszawy. I znów ta charakterystyka, ten obóz kobiecy bardzo się zmienił właśnie ze względu na taką dużą liczbę więźniarek Polek zarejestrowanych w obozie. Więźniarki Romki umieszczone były w oddzielnym obozie. To był, jak już wspomniałam obóz rodzinny. Romów nie rozdzielano, nie poddawano selekcji, nie odbierano im rzeczy osobistych, mogli pozostać w swoich ubraniach, co na początku było traktowane przez więźniów jako taki element trochę im zazdrościli, tak przynajmniej wspominają w relacjach, ale tylko na początku, bo potem się okazało, że tych ubrań nie tylko pozwolono im zatrzymać, ale w ogóle nie dezynfekowano. Brak wody, brak właściwych warunków sanitarnych powodował, że po prostu nie można było utrzymać ich we właściwej czystości. Targały się, niszczyły się i z upływem czasu to był naprawdę bardzo przygnębiający widok. Kobiety romskie, jako że były w obozie ze swoimi dziećmi, a były to w ogromnej liczbie przypadków duże rodziny, zajmowały się, opiekowały się swoimi dziećmi. No i znów te rozprzestrzeniające się choroby powodowały tak ogromną śmiertelność u dzieci i nie tylko, co stwarzało, że sytuacja na tym odizolowanym obozie, bo jeszcze trzeba dodać, że Romowie właściwie nie mieli regularnych przydziałów do komand roboczych, czyli wykonywali pracę gdzieś w obrębie obozu, nie mogli się poruszać ani po terenie przyobozowym, ani w innym obszarze, stąd pomoc żywnościowa i jakakolwiek inna - Romowie byli jej pozbawieni, stąd tak dramatyczna sytuacja tych więźniów i kobiet romskich. Niemki przywiezione zostały jako pierwsze i tutaj widać taką analogię, w jaki sposób został obóz męski założony. Również ci pierwsi więźniowie zarejestrowani w obozie Auschwitz oznaczeni numerami od 1 do 30, to byli Niemcy przywiezieni z Sachsenhausen i jak wiemy mieli oni tutaj konkretne zadanie - przygotowanie całej tej struktury obozowej. Wielu z nich przebywało w obozach wiele lat, w związku z tym dobrze wiedzieli, jakie zadania mają poszczególni więźniowie funkcyjni, jak obóz powinien działać, byli już tutaj dosyć przeszkoleni, tak możemy powiedzieć, jeżeli chodzi o różnego rodzaju kary, również fizyczne, znęcanie się nad więźniami było już ich praktyką. I widzimy, że jeżeli chodzi o obóz kobiecy, podobnie - 999 więźniarek, z których wiele właśnie objęło te stanowiska więźniarek funkcyjnych i również zostały zapamiętane jako bardzo, bardzo surowe, bardzo brutalne, sadystyczne osoby. Tutaj co ciekawe, kiedy zaszła potrzeba poszerzenia tej liczby więźniarek funkcyjnych jako kolejne te funkcje obejmowały więźniarki żydowskie ze Słowacji. Jest to dosyć ciekawa sprawa pod tym względem, ponieważ dla jednych to była szansa na ratunek, możliwość ochrony życia swojego, swoich sióstr, może krewnych, które również przywiezione zostały w tym transporcie, albo po prostu już ta deprawacja, bo też z takim z takim zjawiskiem mamy do czynienia w obozie zaczęła postępować, że gdzieś właśnie jakoś te zachowania stawały się coraz bardziej, zachowania brutalne stawały się coraz bardziej powszechne. W kolejnych latach również przenoszono do obozu więźniarki z Niemiec, ale już w mniejszych grupach. Rosjanki osadzone w obozie to były bądź kobiety należące do organizacji konspiracyjnych, do grup partyzanckich, zapamiętane jako bardzo zdecydowane, odważne, bardzo wspierające siebie nawzajem, ale też inne więźniarki oraz dwie takie duże grupy przywiezione z terenów Witebska, Mińska, to była ludność nie tylko rosyjska, również białoruska. To były kobiety aresztowane w odwet za aktywność partyzantów i w ich przypadku radzenie sobie z tą rzeczywistością obozową było o wiele trudniejsze. Jedną z bardzo ważnych rzeczy, o których też tutaj musimy powiedzieć, jeżeli chodzi o obóz kobiecy, to ten nadzór ze strony administracji, ze strony właśnie SS. Bardzo często we wspomnieniach więźniarek możemy spotkać termin esesmanka, esesmanka przyszła, esesmanka coś powiedziała itd. Rzeczywiście w obozie kobiecym była grupa również kobiet, które ubrane były w mundury i spełniały bardzo konkretne zadania na terenie obozu. Właśnie w tych pierwszych latach istnienia obozów w Niemczech takie osoby zaczęto zatrudniać właśnie w Ravensbrück, czy w Moringen, jednakże na dosyć wyjątkowych zasadach. Otóż była to zasada umowy o pracę, zasada kontraktu. Te nadzorczynie obozowe w terminologii niemieckiej „Aufseherinnen”, „Aufseherin” - nadzorczyni, one nie były członkami SS, bo jak wiadomo była to formacja męska. W związku z tym kobiety musiały tutaj w jakiś inny sposób zostać przeszkolone. Właśnie Ravensbrück ten obóz większy kobiecy był miejscem, gdzie one przechodziły proces rekrutacji, proces szkolenia i potem były kierowane do innych obozów. Pierwszą „Oberaufseherin”, czyli tą główną nadzorczynią była Johanna Langefeld, która była w Auschwitz do jesieni ‘42 roku. Później została przeniesiona do Ravensbrück i zastąpiona przez Marie Mandel. Marie Mandel pozostała „Oberaufseherin” do końca istnienia obozu, do ewakuacji. Mówiąc o tym rozróżnieniu obozowym też musimy zobaczyć, w jaki sposób między sobą więźniarki się rozróżniały. Otóż rozróżniały je oznaczenia, otrzymywały różne trójkąty: czerwone dla więźniarek politycznych, więźniarki żydowskie otrzymywały na początku gwiazdy Dawida, czyli dwa trójkąty umieszczone - czerwony i żółty, później to oznaczenie czasami troszeczkę upraszczano, zielone to więźniarki aresztowane z powodów kryminalnych, czarne były przyznawane dla więźniarek określanych jako aspołeczne. Małą grupą, ale zapamiętaną przez więźniarki są więźniarki z fioletowym trójkątem - Badaczki Pisma Świętego, Świadkowie Jehowy, osadzeni w obozie w konsekwencji swoich przekonań religijnych i dosyć szybko zostały z tej struktury więźniarskiej w pewien sposób wyłączone. Mianowicie zostały skierowane do pracy bądź w biurach obozowych, niektóre w domach esesmanów, gdzie zajmowały się pracami domowymi, zajmowały się opieką nad dziećmi. Ze względu na epidemie, które rozprzestrzeniały się właśnie w obozie kobiecym nieustająco, właściwie jedna za drugą, aby tych chorób nie przenosić właśnie do rodzin, do biur, do magazynów, więźniarki te umieszczano poza obozem, stąd były tak właśnie troszeczkę w inny sposób tutaj skierowane, no głównie do pracy, ale w dalszym ciągu ich traktowanie, ich status to był status więźnia.
Z tego, co Pani powiedziała, wynika, że ta społeczność więźniarek była ogromnie zróżnicowana i wiekowo i narodowościowo i w związku ze swoim wykształceniem, czy doświadczeniami życiowymi. Jak wobec tego wyglądała codzienność w barakach więźniarskich? Jak krótko mówiąc, więźniarki wspólnie dzieliły swój los?
Rzeczywiście jest taka tendencja do oglądu rzeczywistości obozowej czy społeczności obozowej w takim ujęciu dychotomicznym, czyli z jednej strony była załoga SS, z drugiej strony były więźniarki i jakaś taka skłonność do postrzegania tej społeczności więźniarskiej jako mniej lub bardziej jednolitej. Tymczasem musimy pamiętać, że to rzeczywiście, jeżeli mówimy o wielokulturowości, to w przypadku społeczności więźniarskiej KL Auschwitz tutaj mamy wielokulturowość w wydaniu skrajnym, czyli nie tylko przedstawicielki różnych narodowości, różnych systemów religijnych, różnych języków. Ale nawet w ramach jednej narodowości to zróżnicowanie było ogromne, ponieważ tam były kobiety wszystkich klas społecznych, wszystkich warstw społecznych, kobiety o różnym poziomie wykształcenia, pochodzące z różnych części swoich krajów, swoich państw, trudniące się różnymi zawodami lub nie pracujące wcale, mające za sobą różne doświadczenia życiowe, kobiety ze wsi, kobiety z miast, kobiety przedstawicielki świata artystycznego i kobiety, które większość życia spędziły na roli, więc tutaj wielokulturowość, żeby mogła harmonijnie istnieć, potrzebuje przestrzeni, potrzebuje dogodnych warunków. Obóz takich warunków nie stwarzał i dlatego tutaj to właśnie ogromne zróżnicowanie było kolejnym elementem, który bardzo utrudniał nie tylko codzienne funkcjonowanie, współpracę, ale też nawiązywanie takich zwyczajnych międzyludzkich relacji. Wydaje się, że więźniowie bardzo często w swoich relacjach piszą, czy więźniarki, że pewne elementy rzeczywistości obozowej były celowo zaprojektowane przez władze obozowe tak, żeby tutaj niszczyć solidarność więźniarską. Wydaje się, że raczej w większym stopniu to niszczenie solidarności było pochodną systemu, nie wiem, na ile to było przemyślane, a na ile po prostu było naturalną konsekwencją. W momencie, kiedy kobiety musiały przebywać ze sobą w ciągłej fizycznej bliskości, spać razem, korzystać razem z łaźni, korzystać razem z toalet, dzielić się w zasadzie wszystkim w warunkach takiej skrajnej deprywacji potrzeb, w warunkach, kiedy podstawowe potrzeby nie mogły być zaspokojone nawet na poziomie gwarantującym przeżycie. To tu automatycznie włączała się rywalizacja o to, żeby przetrwać. Jest takie ładne powiedzenie, że „cierpienie uszlachetnia”, natomiast ono chyba nie jest prawdziwe, a cierpienie w takim stopniu, w jakim występowało czy w takiej skali, w jakiej występowało ono w Auschwitz, to było cierpienie, które nie tylko dehumanizowało, ale też uruchamiało podstawowe takie atawistyczne mechanizmy obronne, uruchomiało egoizm służący przetrwaniu. Człowiek, który jest na skraju śmierci głodowej myśli przede wszystkim o tym, żeby tej śmierci uniknąć, żeby coś zjeść, żeby zaspokoić jakoś tę potrzebę i jakoś ulżyć temu swojemu cierpieniu. Więc tutaj mówienie o solidarności więźniarskiej o tym, że wszystkie więźniarki czy wszyscy więźniowie Auschwitz byli połączeni wspólną ideą sprzeciwu wobec tego, co ich spotyka, no nie do końca. To byli ludzie, którzy rzeczywiście w wielu przypadkach po prostu walczyli o to, żeby przeżyć kolejny dzień, żeby nie zostać zakatowanym. W ramach tego systemu obozowego, który bardzo atomizował to społeczeństwo, oprócz tego, że była to specyficzna organizacja przestrzenna, czyli to o czym wspomniałam - zakwaterowanie zbiorowe, nieustanna bliskość innych ludzi, specyficzna organizacja czasu więźniów, czyli właściwie nie pozostawienie więźniowi czasu dla siebie, czasu na odpoczynek. Więzień wstawał, był pędzony na apel, chociaż słowo pędzony jest tutaj bardzo dehumanizujące, był zmuszany do uczestnictwa w apelu, następnie wychodził do pracy, do pracy nie musiał wychodzić jedynie w przypadku, kiedy był już tak skrajnie wyczerpany i tak chory, że trafiał do szpitala obozowego. Praca trwała kilka, czasem kilkanaście godzin na dobę i po powrocie z tej pracy więźniowie już skrajnie wycieńczeni właściwie myśleli tylko o tym, żeby odpocząć. Natomiast bardzo często po powrocie na bloki tutaj blokowi, blokowe wymyślały kolejne zajęcia, które tego czasu wolnego nie pozostawiały zbyt wiele, więc jedynym takim momentem, kiedy rzeczywiście więźniowie mogli w jakikolwiek sposób kultywować życie społeczne, próbować zawiązywać jakieś relacje, więzi, we względnym spokoju, to była pora wieczorna tuż przed ogłoszeniem ciszy nocnej. Wtedy rzeczywiście był czas po to, żeby móc odpocząć, móc być z drugim człowiekiem. Jeżeli więźniarki organizowały jakieś właśnie formy życia kulturalnego, które było bardzo takim życiem kulturalnym prostym - opowiadanie historii, snucie wspomnień, to właśnie takie wydarzenia miały miejsce najczęściej wieczorami. Tutaj też elementem takim bardzo istotnym systemu obozowego, który nie sprzyjał budowaniu tej solidarności, był wspomniany system władzy, w którym więźniowie stawali się elementem opresyjnym. Bardzo często w relacjach czytamy o tym, że w obozie był wybór albo bić, albo być bitym. Oczywiście są na kartach historii obozowej, zapisały się piękne przykłady takich postaw więźniarek i więźniów, którzy pomimo tego, że pełnili jakąś funkcję obozową, starali się przez tą swoją funkcję, raczej ułatwiać życie innym i raczej jakoś wspomagać współwięźniów. Natomiast bardzo często ci więźniowie po prostu te funkcje tracili. Raczej od nich wymagana była, nawet jeżeli nie była wymagana wprost brutalność, to ta brutalność często była wymuszona przez warunki, bo kiedy więzień, więźniarka funkcyjna była zmuszona do tego, żeby zaprowadzić porządek na apelu, a miała przed sobą grupę kobiet mówiących różnymi językami, które nie rozumiały jej poleceń, no to bardzo często sięgała po metody brutalne po to, żeby rzeczywiście tę dyscyplinę zachować. Bo gdyby tego nie zrobiła, to sama poniosłaby konsekwencje tej więźniarskiej niesubordynacji czy niezorganizowania. Także tutaj cały system obozowy i wszystkie jego elementy właściwie służyły raczej niszczeniu solidarności, tłumieniu odruchów jakiegoś wsparcia i raczej działały, wielką szkodę wyrządzały na poziomie relacji więźniarskich. Oczywiście to nie oznacza, że takie pozytywne postawy i jakieś przejawy życzliwości się nie zdarzały. Nie. Natomiast jeżeli one się zdarzały, to się zdarzały wbrew systemowi obozowemu i wbrew temu, co tutaj się działo. Ja bym zwróciła uwagę na takie istotne rozróżnienie, na strefę makro i mikro. Strefa makro to jest właśnie makro-społeczna, czyli patrzenie na społeczność jako na całość. I tutaj wydaje mi się, że o takiej zbiorowej solidarności, poczuciu wspólnoty raczej być nie może. Tym bardziej, że to też trzeba podkreślić, że więźniarki różnych kategorii, ich sytuacja obozowa była zróżnicowana. I mamy w dokumentach czy właściwie w dokumentacji obozowej potrafimy wskazać takie ślady, które jednoznacznie nam definiują to, że pewne grupy więźniarskie rzeczywiście w obozie ich los był trudniejszy, ich szanse na przetrwanie były znacznie mniejsze. Kiedy analizujemy np. liczebność więźniarek w roku ’42 w okresie epidemii, to zwraca uwagę to, że liczba więźniarek żydowskich tutaj rzeczywiście te zmiany, ta dynamika wzrostów i spadków liczebności bywa znaczna, tzn. trafiają się dni, kiedy po kilkaset więźniarek nagle ze stanu obozu ubywa, co wskazuje jednoznacznie, że to jest pokłosie selekcji dokonanych na tych więźniarkach i skierowania ich na śmierć, natomiast w tym samym czasie liczba więźniarek niemieckich jest niewielka, ale stosunkowo stała. Tutaj ten ruch demograficzny jest raczej bliższy naturalnemu. Oczywiście te więźniarki również chorowały i umierały, natomiast one nie były narażone na selekcje. One nie były w tak wielkim stopniu narażone na takie brutalne traktowanie, ponieważ one częściej pełniły funkcje. Innym takim elementem, który jednoznacznie różnicuje sytuacje różnych więźniarek, więźniarek różnych kategorii, to jest to, że o ile w roku ’43 zaprzestano selekcji w obozie, zaprzestano tych wybiórek na śmierć wśród więźniarek nieżydowskich, o tyle więźniarki żydowskie niemal do samego końca istnienia obozu takim selekcjom podlegały, więc również ich szanse na przetrwanie w przypadku choroby były znacząco niższe. Ważnym elementem było to, że więźniarki żydowskie nie miały prawa otrzymywania paczek, które rzeczywiście, jak wynika z relacji więźniów, moment, w którym więźniowie mogli otrzymywać paczki, był tym momentem przełomowym, dla wielu z nich po prostu uratowały życie, bo przy takim pożywieniu, jakie w obozie było więźniom podawane, nie było szansy, żeby przetrwać, więc tutaj znowu więźniarki żydowskie były z tego przywileju wyłączone, więc ich sytuacja była znacznie trudniejsza. Różne było też traktowanie więźniarek, o czym już było wspomniane więźniarek pełniących różne funkcje i pracujących w różnych komandach, więc tutaj te różnice narzucone odgórnie i to różnice często skrajne również powodowały jakieś wewnętrzne antagonizmy, wewnętrzną niechęć. Oczywiście nie ma nic dziwnego w tym, że raczej, jeżeli się rozwijała solidarność, to przede wszystkim w ramach tzw. grupy własnej i to jest zjawisko oczywiste i naturalne, któremu właściwie nie można się dziwić. Więźniowie, którzy przybyli jednym transportem, mieli większą skłonność do tego, żeby okazywać sobie wsparcie. Więźniowie, którzy pracowali w jednym komando, chętniej okazywali wsparcie kolegom z tego komanda niż przypadkowym więźniom czy więźniarkom w obozie. To wszystko są zupełnie naturalne procesy społeczne, procesy międzyludzkie, które po prostu w obozie uwidoczniły się ze znacznie większą mocą, tak jak wszystkie negatywne zjawiska w obozie były zwielokrotnione, tak również tutaj widzimy pewne skrajne tego przykłady. Więc w tej skali makro-społecznej, w skali ogólnej na pewno o takiej zbiorowej solidarności mowy być nie może, natomiast bez wątpienia taka solidarność i taka życzliwość i takie wsparcie występowało na poziomie mikro-społecznym, na poziomie jednostek i małych grup. I tu znowu, jak wskazują relacje więźniarskie: więzień pozbawiony, więźniarka pozbawiona wsparcia współtowarzyszek, nie miała szans przetrwać. Tutaj nie chodzi o jakieś bardzo złożone formy wsparcia i ratowania, tylko czasami o proste odruchy, więc na poziomie tym mikro, na poziomie jednostkowym takie grupy oczywiście się tworzyły i one miały kluczowe znaczenie dla szans na przetrwanie więźnia. To były grupy najczęściej dwu-trzy, kilkuosobowe, które oparte były po prostu na zasadach przyjaźni, wzajemnej życzliwości i również co bardzo istotne na zasadach wzajemności, wzajemnej wymiany, tzn. jedna więźniarka dostała paczkę, dzieliła się z innymi w zamian za co mogła liczyć, że kiedy te więźniarki z jej grupy również dostaną paczkę, podzielą się z nią. I wydaje się, że takimi elementami, które były kluczowe tutaj, dla tworzenia się takich grup tym, co decydowało o tym, że więźniarki się w te grupy łączyły, to było przede wszystkim pokrewieństwo, czyli na pewno grupy rodzinne. Jeżeli trafiały do obozu matka z córką, siostry, członkinie dalszej rodziny, to tutaj było naturalne pole do tego, żeby taka grupa była trwała, ale też to pokrewieństwo należy rozumieć nieco szerzej jako wspólne pochodzenie, np. z jednej miejscowości, wspólne przybycie jednym transportem i to bardzo zbliżało więźniarki, takie poczucie wspólnoty, doświadczenia obozowego. I drugim takim istotnym elementem było podobieństwo rozumiane jakkolwiek. Czyli Halina Birenbaum wspomina, że zaprzyjaźniła się z dziewczynkami dwiema w obozie, które po prostu były również Żydówkami, były w podobnym wieku i to spowodowało, że nawiązała się nić jakaś porozumienia, jakaś nić sympatii. Podobieństwo poglądów czasami, podobieństwo życiowych doświadczeń to były takie elementy, które tak jak w normalnym życiu po prostu zbliżały ludzi i powodowały, że te więzi, te relacje się zacieśniały. I takie właśnie małe grupy były niezwykle istotne dla każdego więźnia. Tak jak mówiłam więzień, więźniarka pozbawiona wsparcia polegającego czasami na zwykłej rozmowie i szanse na przetrwanie miała zdecydowanie mniejsze.
Osobą, która badała historię kobiet w Auschwitz była zmarła kilka lat temu pani Irena Strzelecka. Czy dzisiaj możemy powiedzieć, że pozostają w historii kobiet w obozie Auschwitz jakieś wątki niezbadane albo wątki, które wymagałyby głębszego dopowiedzenia? Czy istnieją takie wątki?
Oczywiście ten ogromny materiał, który został po pierwsze zgromadzony w postaci spisanych i nagranych relacji przez archiwistów, potem także przez panią Strzelecką w ciągu wielu lat jej pracy. Ponadto zaangażowanie również byłych więźniarek szczególnie tych, które były pisarkami, publikowały. Ich prace, wspomnienia, pamiętniki przynoszą ogromny, ogromny materiał i właściwie to, co znajdujemy dzisiaj w publikacjach szczególnie wydawanych przez Państwowe Muzeum stanowi taki fundament, stanowi taki szkielet tej historii, której przedstawione zostały przede wszystkim te najważniejsze zagadnienia związane z kobietami, z obozem kobiecym. Ten przekrój czasowy, czyli właśnie w takiej linii w osi symetrii, jak również w tych zagadnieniach, które byśmy tutaj widzieli jako te różne elementy poboczne i jest to bardzo ważna praca. Pamiętajmy, że ona też była pisana, była publikowana w tym czasie kiedy byłe więźniarki bardzo angażowały się w pracę edukacyjną, w pracę dydaktyczną. Wiele elementów można było z nimi konsultować, stąd ciekawe są przypisy, gdzie np. znajdujemy jakieś uzupełnienia albo wyjaśnienia danych wydarzeń. Mamy np. dokument obozowy informujący o jakimś wydarzeniu i mamy relację, która tutaj nam pięknie te różne formy, terminy obozowe albo w ogóle wyświetla całe wydarzenie, więc jest to dla zajmujących się tą tematyką, dla badaczy wielka przygoda. Ale rzecz jasna stają przed nami nowe zagadnienia, stają przed nami nowe wyzwania. Kiedy tutaj mówimy o tej strukturze obozowej i sięgamy właśnie do tego dnia codziennego więźniarek zaczynają powstawać pytania, jak radziły sobie z takimi sprawami jak kwestia intymności, kwestia cielesności? Zresztą to są takie pytania, które również stawiają odwiedzający to miejsce. Będąc w Birkenau, widzą, gdzie się znajdowały baraki sanitarne, gdzie się znajdowały baraki mieszkalne, jak pewne oczywiste biologiczne rzeczy więźniarki tutaj rozwiązywały. Jest tutaj pewnym utrudnieniem brak szerokiej informacji na ten temat. Z czego to wynika? Mianowicie, kiedy spisywano relacje taką najważniejszą kwestią było po prostu zrelacjonowanie całego doświadczenia obozowego. Pytano więc o takie zasadnicze kwestie i właśnie o takie rzeczy związane z intymnością po prostu nie, nie podkreślano tego więc, o ile więźniarka sama w jakimś kontekście o tym napisała taka informacja się znajduje. Natomiast wiem z rozmów z byłymi więźniarkami pytanymi dzisiaj właśnie o te kwestie, że bardzo chętnie powracają do tego, bardzo chętnie próbują właśnie to wszystko, swoje wspomnienia skonfrontować z takim ujęciem. Co więcej, one właśnie widzą potrzebę spojrzenia na nich, jako wówczas były to młode kobiety bądź dziewczęta, właśnie z perspektywy tych różnych kwestii bardzo kobiecych, bardzo biologicznych często byśmy powiedzieli. No i inne kwestie, kwestie właśnie pracy. Dlaczego to tak wyglądało? Dlaczego od razu założono, że kobiety będą kierowane do prac polowych, do prac w rolnictwie? Skąd potem różne te przesunięcia? Więc cała ta struktura społeczna tak naprawdę Europy przed wybuchem II wojny światowej to również jest bardzo ciekawa tematyka badawcza już podejmowana. Także pierwsze artykuły, pierwsze prace na ten temat się pojawiają, ale Auschwitz, a szczególnie Birkenau, - bo mówimy tutaj najwięcej o tym obozie - stanowi właśnie taką soczewkę, takie skupienie tych różnych, struktur różnych społeczeństw również jeżeli chodzi o ich zamożność, o ich poziom edukacji. W związku z tym jest to kolejny bardzo, bardzo ważny temat badawczy, który czeka na realizację.