Rozmiar czcionki:

MIEJSCE PAMIĘCI I MUZEUM AUSCHWITZ-BIRKENAU BYŁY NIEMIECKI NAZISTOWSKI
OBÓZ KONCENTRACYJNY I ZAGŁADY

Badania dotyczące liczby ofiar obozu

Transkrypcja podcastu

Posłuchaj na: SPOTIFY | APPLE PODCAST

Historycy Miejsca Pamięci szacują dziś, że w obozie Auschwitz, Niemcy zamordowali ok. 1 100 000 spośród 1 300 000 deportowanych osób. O historii badań nad liczbą ofiar Auschwitz opowiada dr. Piotr Setkiewicz, kierownik Centrum Badań Muzeum.

Ogółem w czasie funkcjonowanie obozu Auschwitz  Niemcy deportowali do niego ok. 1 300 000 osób, z czego co najmniej 1 100 000 zginęło. Największą grupą ofiar byli Żydzi. Tuż po zakończeniu wojny, do publicznej wiadomości podano jednak liczbę ofiar zupełnie inną, ok. 4 milionów. Skąd wzięła się ta rozbieżność?

Była to liczba, która była wynikiem ustaleń Sowieckiej Nadzwyczajnej Komisji Państwowej, która po wkroczeniu Rosjan do Oświęcimia, rozpoczęła badania mające na celu ustalić skalę popełnionych tutaj zbrodni i początkowo, rzecz jasna, członkowie tej komisji usiłowali przepytywać więźniów, którzy znajdowali się na terenie wyzwolonego obozu, którzy wszakże nie byli w stanie podać żadnych precyzyjnych informacji na ten temat. To znaczy, najczęściej były to dane mówiące o milionach ofiar: trzech, czterech, pięciu, sześciu czy nawet więcej. Zresztą, jak się wydaje, takie wieści krążyły jeszcze w czasie wojny wśród więźniów obozu i nie tylko, wśród nawet samych esesmanów. Ponieważ w zeznaniach tychże esesmanów, którzy zostali wzięci do niewoli jeszcze przed zakończeniem wojny i więźniów wyzwolonych na terenach zachodnich Niemiec przez aliantów, gdzie wypytywano ich o różne szczegóły dotyczące funkcjonowania Auschwitz i też oczywiście o liczbę ofiar, więc wtedy w tych zeznaniach najczęściej właśnie można znaleźć informacje mówiące o milionach zamordowanych w Auschwitz. Członkowie owej Komisji Sowieckiej doszli zatem do wniosku, że lepszym sposobem na ustalenie liczby ofiar Auschwitz będzie dostosowanie metod, w ich mniemaniu, bardziej naukowych. Czyli udało im się ustalić w przybliżeniu, jak długo funkcjonowały poszczególne krematoria. Na podstawie zeznań świadków ustalili oni liczbę zwłok, których można było maksymalnie spalić w każdym z tych krematoriów, pomnożywszy ową miesięczną zdolność spalania krematoriów przez liczbę miesięcy, w których one funkcjonowały. Komisja Sowiecka doszła do wniosku że ofiar tych było zapewne ponad pięć milionów, czy też mogłoby ich być w sytuacji, gdyby krematoria funkcjonowały bez przerw i bezustannie, natomiast też nie wiadomo, na jakiej podstawie Komisja Sowiecka doszła do wniosku, że tę liczbę należy obniżyć o jakieś 20%. W związku z tym szacunkowo przyjęto, że w Auschwitz zginęło ok. 4 milionów ludzi i ta liczba została opublikowana w czasopiśmie „Krasnaja zwiezda” w przeddzień zakończenia wojny, 8 maja 1945 roku i została, rzecz jasna, upubliczniona nie tylko w Związku Sowieckim, ale też w innych krajach i w Europie Zachodniej. Generalnie ta liczba się przyjęła. Poniekąd uwiarygodnieniem danych sowieckich były też zeznania komendanta obozu – Rudolfa Hössa, który po aresztowaniu w Niemczech zeznawał w procesach w Norymberdze i tam potwierdził, że istotnie ok. 4 milionów ludzi zginęło w Auschwitz. Te dane również były wykorzystywane w trakcie przygotowań do procesu zbrodniarzy nazistowskich z Auschwitz w Polsce po wojnie i w sentencji wyroku Najwyższego Trybunału Narodowego wspomniano o, co prawda, nieco niższej liczbie, co wynikało to z szacunków sądu, 2,8 miliona osób zamordowanych, niemniej generalnie rzecz biorąc w literaturze w dalszym ciągu przez wiele lat po wojnie funkcjonowała owa liczba 4 milionów, będąca wynikiem ustaleń Komisji Sowieckiej. Co prawda, bezpośrednio po zakończeniu wojny istniały też inne szacunki, przede wszystkim Żydowskiej Komisji Historycznej, która stwierdziła, że liczba podawana przez Hössa polega na nieporozumieniu i stosując zupełnie inną metodę obliczeń, tzn. określiwszy, ilu Żydów zamieszkiwało Polskę przed wojną oraz biorąc pod uwagę liczbę Żydów, którzy zginęli czy to w gettach, czy to w obozach zagłady typu Treblinka. Owi historycy skupieni wokół Żydowskiej Komisji doszli do wniosku, że najprawdopodobniej w Auschwitz mogło zginąć około 1,5 miliona Żydów. Co, rzecz jasna, nie zostało w żaden sposób przyjęte w urzędowych mediach i w dalszym ciągu była powtarzana liczba 4 milionów, aż mniej więcej do końca lat sześćdziesiątych, kiedy zmieniła się nieco sytuacja, ponieważ stały się dostępne dokumenty, które pozwalały na bardziej precyzyjne szacunki, które to stały się najprawdopodobniej podstawą ustaleń Raula Hilberga, który w 1960 roku ocenił, że w Auschwitz zginęło około 1 011 000 Żydów, co było znacznie bardziej zbliżone do rzeczywistości. Trudno powiedzieć co było – niestety Hilberg nie podał tutaj metodologii swoich badań – być może też wpływ na to miały zeznania Rudolfa Hössa w Polsce, kiedy to wypytywany przez polskich śledczych o ową liczbę ofiar Auschwitz miał on stwierdzić, że o 4 milionach słyszał od Eichmanna, natomiast z tego co pamięta, to liczba ofiar Auschwitz była znacząco mniejsza, ponieważ, jak stwierdził, nawet w Auschwitz istniały pewne obiektywne przeszkody w spalaniu aż tak wielu zwłok, a zresztą był on w stanie z pamięci zacytować liczby, które odnosiły się do deportacji Żydów z poszczególnych krajów. Sumarycznie na podstawie zeznań Hössa można było dojść do przekonania, że ogółem w Auschwitz zgładzono nieco ponad milion ludzi. Także takie były liczby i szacunki, które pojawiały się w przestrzeni publicznej, aczkolwiek dopiero po 1960 roku, czyli po ustaleniach Hilberga, zwłaszcza w literaturze zachodnioeuropejskiej te szacunki zaczęły spadać, ale jeszcze przez wiele lat w różnego rodzaju wydawnictwach, w publikacjach encyklopedycznych można było znaleźć informację o 2 milionach, na przykład, ofiar Auschwitz. Natomiast w prasie, w mediach w dalszym ciągu naprzemiennie te liczby funkcjonowały, tzn. te nowsze i te pochodzące z szacunków sowieckich, czyli owych 4 milionów.

Wspomnieliśmy o metodach szacowania liczby ofiar. Z jednej strony Centralna Żydowska Komisja Historyczna bazuje na stratach ludnościowych ludności żydowskiej. Naukowcy z Zachodu stosują inną metodę, tj. Wellers, jeżeli chodzi o weryfikację list transportowych.

W pewnym momencie, kiedy to dokumenty z archiwów w różnych krajach stały się dostępne pojawiła się możliwość prostego zsumowania tych liczb i w sytuacji, kiedy dla wielu krajów listy transportowe Żydów wysyłanych do Auschwitz są – można dziś ocenić – dość kompletne, pojawiła się możliwość, ażeby ustalić wprost, ilu Żydów z poszczególnych krajów europejskich trafiało do Auschwitz. I tak na przykład jesteśmy dzisiaj w stanie powiedzieć dość dokładnie, iż na przykład z Holandii do Auschwitz przywieziono około 60 000 Żydów. Wiemy poza tym, ilu Żydów mieszkało w tym kraju przed wojną. Wiemy, co się stało z pozostałymi – tzn. niektórzy z nich zostali skierowani do innych obozów zagłady, do obozów koncentracyjnych, część z nich zdołała się ukryć w Holandii i przeżyła aż do wyzwolenia, wreszcie niektórzy z nich zdołali uciec poprzez Francję, najpierw w strefie południowej – nieokupowanej, a jeszcze potem, no, w różny sposób ocalili życie. Także jesteśmy w stanie powiedzieć, co się stało generalnie z holenderskimi Żydami i nie istnieje możliwość, ażeby jakaś znacząca liczba Żydów holenderskich w tych dokumentach zaginęła w jakiś sposób, tzn. żeby nie można było stwierdzić, co się z nimi stało. I podobna sytuacja istnieje w wielu innych krajach: we Francji takie listy transportowe zachowały się dość kompletnie. W Niemczech, w Czechach, w Słowacji, jeśli chodzi o Grecję – tutaj mamy do dyspozycji bilety kolejowe, które wydawano przy okazji formowania takich transportów. Także na ich podstawie jesteśmy w stanie stwierdzić, ilu Żydów greckich trafiło do Auschwitz. Jedynym tutaj problemem przez lata – bardzo istotna składowa owych obliczeń – to Żydzi polscy, bo tutaj takich dokumentów precyzyjnie określających liczbę deportowanych dla wszystkich transportów nie mamy. Kiedy wiemy, że do Auschwitz skierowano poszczególne transporty, z których jakaś określona część została zarejestrowana w obozie, wiemy, ilu owych Żydów w wyniku selekcji trafiło do obozu jako więźniowie, to znacznie trudniej nam jest ocenić, ilu Żydów przybyło w tym transporcie, tzn. ilu z nich zginęło w komorach gazowych, zostało wyselekcjonowanych na rampie i nie weszło do ewidencji obozowej. Niemniej istnieją różne metody, ażeby te dane doprecyzować i tak na przykład, jeżeli nie wiemy dokładnie, jaka była liczebność poszczególnych transportów kierowanych do Auschwitz na zagładę wiosną i latem 1942 roku z Zagłębia Dąbrowskiego, z Sosnowca, Będzina i innych miast, to znamy sumaryczne dane tyczące liczebności Żydów w tych gettach z okresów przed deportacją i po deportacji, aż do sierpnia ’42 roku. Zatem różnica – tutaj biorąc też pod uwagę tych Żydów, którzy trafili do obozów pracy, to właśnie ci Żydzi około 30 000, którzy z tych gett trafili do Auschwitz i tutaj wszyscy zginęli. Na podstawie tych wszystkich danych można z dość dużą dozą prawdopodobieństwa ustalić, ilu Żydów polskich deportowano do Auschwitz i ilu z nich zginęło. Sumując wszystkie te dane – Żydów przywożonych do Auschwitz z różnych krajów – otrzymujemy właśnie liczbę około 1 100 000 Żydów, którzy zostali deportowani do Auschwitz, a z kolei skoro wiemy, ilu z nich zostało zarejestrowanych, to ci, którzy nie zostali zarejestrowani w obozie, to ci, którzy musieli zginąć bezpośrednio po przybyciu do obozu, do Birkenau, zwłaszcza w komorach gazowych.

Widzimy z jednej strony różne sposoby dochodzenia do liczby ofiar Auschwitz, widzimy również różnicę jeżeli chodzi o polityczne wykorzystanie tej liczby po stronie wschodniej „żelaznej kurtyny” ze względu na ustalenia Komisji Sowieckiej, widzimy inne wyliczenia, które zaczynają się pojawiać w latach sześćdziesiątych i to są wyliczenia naukowców zachodnich. Jak w tej sytuacji odnajdowało się Muzeum i jak doszło do tego, że wreszcie badania Franciszka Pipera mogły ujrzeć światło dzienne i Muzeum mogło zająć stanowisko, jeżeli chodzi o liczbę ofiar Auschwitz?

Mnie się wydaje, że ewidentnie istniał tutaj zapis cenzury, który uniemożliwiał właściwie podanie innych liczb do 1989 roku, innych, które by wynikały z ustaleń Komisji Sowieckiej, więc jeśli w pracach Muzeum pojawiały się informacje o liczbie na przykład Żydów przewożonych do Auschwitz z różnych krajów i te dane były zgodne z rzeczywistością, to podanie całościowej liczby ofiar Auschwitz, która by była znacząco niższa od ustaleń Komisji Sowieckiej, było właściwie do końca czasów komunistycznych w Polsce niemożliwe. Dopiero po 1989 roku możliwe było wznowienie badań i publikacja pracy doktora Franciszka Pipera, która zawierała zarówno podsumowanie ustaleń badań historyków zachodnioeuropejskich, jak i też własne badania autora, na podstawie których dość precyzyjnie był on w stanie ustalić, ile osób deportowano do Auschwitz i ilu z nich zginęło. Brał on pod uwagę dwie części składowe owych wyliczeń, tzn. przede wszystkim Żydów, którzy zginęli w komorach gazowych wprost po przybyciu do obozu, ale też i tych więźniów, którzy zostali w obozie zarejestrowani. I tutaj pragnę podkreślić, że liczba osób zarejestrowanych w obozie jako więźniów jest ona znana – to wynika z prostego faktu, iż każdy więzień przybywający do Auschwitz otrzymywał swój numer obozowy, w zależności od serii numerowej można – zliczywszy je – ustalić, że więźniów ogółem zarejestrowano w obozie nieco ponad 400 000. I teraz stosując różnego rodzaju metody obliczeń, które wynikają ze stanu bazy źródłowej – można też określić, ilu spośród owych 400 000 osób zarejestrowanych w obozie zginęło w nim, ilu z nich zostało przeniesionych do innych obozów, ilu z kolei zostało zwolnionych z obozu – bo takie przypadki też się zdarzały, zwłaszcza w początkowym okresie istnienia Auschwitz. Ilu zbiegło i ilu zostało wyzwolonych, także różnica pomiędzy liczbą osób, którzy przynajmniej w momencie opuszczania Auschwitz byli jeszcze przy życiu – należy pamiętać, że wielu więźniów obozu zginęło jeszcze potem w czasie ewakuacji czy w innych obozach w Niemczech przed końcem wojny – zatem wszyscy ci więźniowie, którzy opuścili Auschwitz, traktowani są przez nas jako ci, którzy niejako przeżyli obóz. Natomiast różnica wynikająca z odjęcia tejże liczby od liczby więźniów zarejestrowanych to są z kolei więźniowie, którzy w Auschwitz zginęli. I teraz mamy liczbę około 200 000 ofiar obozu spośród więźniów zarejestrowanych i około 900 000 Żydów, którzy zginęli tutaj bezpośrednio po przybyciu w komorach gazowych, co nam daje ogólną liczbę 1 100 000 ofiar obozu. To jest liczba weryfikowalna, to jest liczba, którą można w znaczącym stopniu potwierdzić na podstawie dokumentów niemieckich i jest ona przyjmowana również i akceptowana przez wszelkie liczące się ośrodki badawcze na świecie, właściwie wszystkich znaczących badaczy Holokaustu, także tutaj co do tego nie ma jakichś poważniejszych dyskusji w środowisku. Nie było i nie jest. Jeżeli istnieją pewne korekty tej liczby, podanej przez Franciszka Pipera na początku lat dziewięćdziesiątych, to są one nieznaczne. Tutaj zdarzały się sytuacje takie, iż w międzyczasie w ciągu ostatnich trzydziestu lat udało się znaleźć dokumenty, które wskazywałyby, że niektóre transporty Żydów, zwłaszcza z Polski czy z Węgier, były nieco mniej liczne, a z kolei również udawało nam się odnaleźć informacje o transportach, które były z kolei liczniejsze lub kilku takich transportach, które trafiły do Auschwitz, o których nie wiedział Franciszek Piper. Niemniej biorąc pod uwagę owe ubytki i nowe transporty czy liczby wskazujące na nieco większy napływ więźniów do Auschwitz, daje to w przybliżeniu w dalszym ciągu tę samą liczbę. Ja nie sądzę, żeby w przyszłości było możliwe jeszcze bardziej dokładne doprecyzowanie owych liczb, chyba, że odnalezione zostaną jeszcze jakieś dokumenty, na co się chyba nie zanosi ze względu na dość powszechne już otwarcie bardzo wielu archiwów, które jeszcze za czasów Franciszka Pipera były w dużej mierze niedostępne. Mam tutaj na myśli przede wszystkim archiwa czy to sowieckie, czy to brytyjskie czy archiwum Międzynarodowego Czerwonego Krzyża w Arolsen.

Liczba ofiar Auschwitz wydaje się być ustalona i wydaje się także, że istnieje konsensus i zgoda co do tych badań historycznych. Są jednak pewne marginalne grupy osób, które te wyniki badań kwestionują.

Tak, to są osoby, które uważają, że zarówno, że liczbę tę należy podwyższyć i są też tacy, którzy twierdzą, że liczba 1 100 000 ofiar Auschwitz jest zdecydowanie zawyżona. Tutaj nie mówimy o dyskusjach nad zmianami rzędu kilku procent, lecz zasadniczymi zmianami liczby ofiar tzn. np. są to osoby, które twierdzą, że ponieważ – jak uważają – że w okresie międzywojennym czy właściwie bezpośrednio poprzedzającym wybuch drugiej wojny światowej Polskę zamieszkiwało mniej więcej 35 milionów osób i że z kolei w 1946 roku, kiedy był przeprowadzany pierwszy powojenny spis powszechny liczba osób zamieszkujących ziemie polskie wynosiła 24 miliony – w związku z tym różnica wynosi 11 milionów i gdzieś ci ludzie musieli zginąć. W związku z tym osoby te twierdzą, że z pewnością znacząca część spośród owych 11 milionów brakujących w wyniku porównania owego bilansu demograficznego mieszkańców Polski czy obywateli polskich zginęła też w Auschwitz. Jest to z wielu względów niemożliwe, po prostu owe znaczące różnice wynikają nie tylko ze strat ludnościowych Polski, ale też ze zmiany granic, z licznych migracji, które miały miejsce w czasie wojny, które się mniej więcej bilansują, tzn. jeżeliby przyjąć, że Auschwitz miało znacząco więcej ludzi, tzn. byłyby to liczby – tak jak te osoby uważają – rzędu 3-4 milionów nawet.

Wracając do ustaleń komisji sowieckich...

Wracając do ustaleń komisji sowieckich, to należałoby z kolei obniżyć liczbę ofiar innych miejsc zagłady takich jak np. Treblinka. Jeśli chodzi o Polaków, którzy mieliby ewentualnie zgodnie z opinią tych osób zginąć w Auschwitz, jest to niemożliwe z tego względu, że nie było praktycznie sytuacji, w której to jakieś większe grupy więźniów polskich, jakieś transporty polskich więźniów politycznych byłyby kierowane po przyjeździe do Auschwitz wprost na zagładę w komorach gazowych. Tutaj też tej liczby nie można w żadnej mierze podwyższyć. Tutaj pojawiają się różne inne pomysły na to, w jaki sposób można by było uprawdopodobnić tę znacząco wyższą liczbę ofiar Auschwitz i proponowane są inne sposoby przeprowadzania takich obliczeń. Na przykład właśnie powraca się do pomysłu Komisji Sowieckiej, która starała się udowodnić, że można taką liczbę uzyskać poprzez zabiegi, rzekłbym, arytmetyczne – mnożenie maksymalnej dobowej zdolności spalania zwłok w krematoriach poprzez czas ich działania. Chciałem tutaj z całą mocą podkreślić, iż jest to niemożliwe z tego względu, że nie zdarzało się generalnie w historii obozu, ażeby wszystkie komory gazowe i przede wszystkim, wszystkie krematoria funkcjonowały bezustannie z pełną swą mocą czy zdolnością spalania. Wynika to stąd, że zdarzały się bardzo częste okresy, gdy do Auschwitz kierowano mniej transportów lub też zdarzały się nawet tygodnie kiedy to – jak na przykład na przełomie ’43/1944 roku, kiedy to w ogóle do Auschwitz – z różnych powodów logistycznych w dużej mierze – nie kierowano żadnych wielkich transportów żydowskich na zagładę. Wreszcie te zupełnie arbitralne, przyjęte przez Komisję Sowiecką, liczby są naszym zdaniem znacząco zawyżone, bo przyjęli oni np. że krematoria typu II i III były w stanie spalać po około 3 tysiące zwłok w ciągu doby – natomiast istnieje dokument niemiecki będący rodzajem odbioru technicznego krematoriów, w którym stwierdza się, iż te wielkości były mniej więcej o połowę niższe zdaniem konstruktorów tychże krematoriów. No i przede wszystkim trzeba wziąć pod uwagę fakt, iż znaczącą część – dziś szacujemy, że do około 40% zwłok spalono nie w krematoriach, lecz w dołach spaleniskowych, na stosach drewna – co powoduje, że stosowanie właśnie takich metod szacunkowych w oparciu o teoretyczną maksymalną dobową zdolność spalania zwłok w krematoriach, zupełnie pozbawione jakichkolwiek racjonalnych podstaw. Istnieją też pomysły, ażeby uprawdopodobnić ową wyższą liczbę ofiar Auschwitz w ten sposób, iż w ogóle zastosować inne metody obliczeń poprzez dokonanie badań, w Birkenau zwłaszcza, w miejscach, gdzie znajdują się prochy ludzkie – ów pomysł polega na tym, iż będzie można ocenić objętość owych prochów na polach, gdzie one się mają rzekomo znajdować – po prostu ocenić, ile to metrów sześciennych tych prochów się tam znajduje, po czym podzielić tę wielkość przez szacunkową wagę prochów powstałych po spaleniu zwłok jednej osoby – po czym z kolei też przemnożyć to przez jakiś współczynnik, który by wskazywał na proces naturalnego rozkładu czy ubytku masy owych prochów i wtedy będzie można dojść do zupełnie jakiś nowych ustaleń i podać zupełnie nowe liczby. Jest to znowu niemożliwe z tego względu, że po prostu takich miejsc w Birkenau nie ma, tzn. owszem zdarzały się sytuacje, że takie pokłady prochów znajdują się w kilku miejscach – zwłaszcza w lasku w Birkenau czy w starorzeczach Wisły – natomiast generalnie z wszelkich znanych nam relacji świadków wynika, że ogromna większość – ponad 90% zapewne tychże prochów wywożonych z krematoriów trafiała do Wisły, wprost były one zsypywane z ciężarówek w nurt rzeki. Także biorąc pod uwagę czas, który upłynął od zakończenia wojny, biorąc też poprawkę na liczne okresy powodziowe jest zupełnie niemożliwe, żeby można było dzisiaj ocenić, ile tych prochów zalega na dnie rzeki, już pomijając zupełnie aspekt moralny takich obliczeń. Także to są pomysły idące w takim kierunku, iż ich wiarygodność w rezultacie będzie niska lub żadna. Istnieją też ludzie, którzy z kolei uważają, że w Auschwitz zginęło znacznie mniej osób niż wynika to z oficjalnych szacunków Muzeum. Ludzie, którzy twierdzą, że w Auschwitz zagłada właściwie nie miała miejsca – nie mordowano masowo więźniów w komorach gazowych, ludzie z kręgów zwanych negacjonistami. I oni np. uważają, że jeśli nawet istnieją listy transportowe więźniów politycznych wysyłanych tutaj do Auschwitz z więzień głównie z terenów Polski, przede wszystkim listy transportowe Żydów, którzy kierowani byli tutaj w masowych transportach – to fakt, iż przyjmując, że w danym transporcie znajdowało się  np. 2 tys. osób, a jedynie kilkuset z nich zarejestrowano w obozie, wcale nie oznacza, że pozostali Żydzi wysłani w takim transporcie do Auschwitz – zginęli. Na pytanie – co się w takim razie z nimi stało – odpowiadają oni, że – no cóż – zostali oni wywiezieni. Dokąd ? Dokądkolwiek. I później po wojnie zmienili nazwiska, wyjechali do Izraela, zostali w Rosji itd. itd. Także są to znowu jakieś takie absurdalne zupełnie spekulacje, które nie znajdują potwierdzenia w żadnych materiałach źródłowych i w żadnych zeznaniach świadków.