68. rocznica wyzwolenia Auschwitz
Wystąpienie Iwana Stiepanowicza Martynuszkina, wyzwoliciela Auschwitz
Dziś, 27 stycznia, w Międzynarodowym Dniu Pamięci o Ofiarach Holokaustu i w 68. rocznicę wyzwolenia przez Armię Czerwoną obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau, otwieramy unikatową ekspozycję Centralnego Muzeum Wielkiej Wojny Ojczyźnianej pod przepełnioną głębokim sensem nazwą „Tragedia. Męstwo. Wyzwolenie”.
Brałem udział w wyzwalaniu obozu śmierci w Oświęcimiu. W styczniu 1945 roku byłem starszym lejtnantem, dowodziłem kompanią karabinów maszynowych 1087. pułku strzelców 322 dywizji 60. armii I. Frontu Ukraińskiego. Tamtych czasów nie da się zapomnieć. Tamtego dnia w Auschwitz, w samym miasteczku, trwały walki, a przed moją kompanią, z której pozostało zaledwie 50 ludzi, postawiono zadanie – oczyścić z opierających się Niemców tereny przylegające do niepojętych, ogrodzonych obiektów.
Wtedy nawet nie domyślaliśmy się, że to właśnie tu jest „obóz śmierci”. Pamiętam – 27 stycznia 1945 roku było wilgotno, padał mokry śnieg. Kiedy podeszliśmy w pobliże obozu koncentracyjnego, pierwszą rzeczą, którą zobaczyliśmy, były płoty z rzędami drutów kolczastych. W oddali grupy ludzi. Najpierw nie rozumieli, co się dzieje. Potem zaczęli machać rękami w geście pozdrowienia, coś krzyczeli.
Do tego, co zobaczyliśmy w obozie, mieliśmy zupełnie inny stosunek. Cały miesiąc byliśmy w ofensywie, nasza dywizja miała liczebność porównywalną z pułkiem. Cały czas ściskało za gardło uczucie, że mogą cię zabić, i nie mijało. A co wyzwoliliśmy, co to był za obóz – to zrozumiałem dopiero potem. I przeraziłem się.
Na postój w Auschwitz nie mieliśmy czasu, następnego dnia ruszyliśmy już dalej. Pododdziały, które nadciągnęły, a także lekarze wojskowi ratowali ocalonych i organizowali żywność dla nich. Kiedy nasi żołnierze zobaczyli pierwszą grupę więźniów, bali się nawet podejść do nich – byli prawie niepodobni do ludzi. Dopiero po umyciu, ostrzyżeniu, ubraniu i nakarmieniu więźniowie powoli odzyskiwali swój dawny wygląd.
Dziś mam już prawie 90 lat. To poważny wiek dla człowieka, który przeżył wojnę. I z perspektywy lat, które przeżyłem, chciałbym dzisiaj szczególnie podkreślić decydującą rolę wojsk radzieckich w wyzwoleniu krajów Europy Wschodniej spod okupacji hitlerowskiej. Cena misji wyzwoleńczej naszej armii jest bardzo wysoka. Tylko na polach bitew o Polskę padło śmiercią bohaterów ponad 600 tysięcy dowódców i żołnierzy Armii Czerwonej. Dzięki ich poświęceniu został wyzwolony obóz koncentracyjny w Oświęcimiu, uratowano przed zniszczeniem Kraków – jedno z najpiękniejszych miast Europy. Z zadowoleniem spostrzegam, że władze, społeczeństwo oraz organizacje kombatanckie Rzeczypospolitej Polskiej troskliwie pielęgnują pamięć o naszych poległych rodakach, utrzymują w należytym stanie pomniki i mogiły żołnierskie.
Dzisiejsza ekspozycja jest dobrym pretekstem, by jeszcze raz przypomnieć prawdę historyczną, decydujący wkład ZSRR we wspólne zwycięstwo nad nazizmem. Nabiera to szczególnego znaczenia w związku z tym, że pewne siły próbują pisać historię na nowo, wybielić wspólników nazistów i umniejszyć wkład naszego kraju w zwycięstwo nad faszyzmem.
Tragedia obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu – jak dzwon na trwogę – budzi w naszych sercach pragnienie zachowania świętej pamięci o tamtych strasznych czasach, przypomina ludziom o konieczności zdecydowanej walki z narodowym socjalizmem, szowinizmem, ksenofobią i ekstremizmem.
Pamięć o okropnościach faszystowskich obozów koncentracyjnych, o tych, którym tutaj wydarto życie, i o tych, którzy przeżyli te potworności i są dziś z nami, nie może zgasnąć – nie może pozostać tylko w podręcznikach, książkach, filmach, pomnikach, eksponatach muzealnych, lecz zawsze musi żyć w sercach obywateli Rosji, Polski, innych krajów wyzwolonej Europy, a przede wszystkim – młodego pokolenia.