"Cyklon B służył wyłącznie dezynfekcji"
Jednym z głównych argumentów podnoszonych przez negacjonistów Holokaustu jest kwestia wykorzystania preparatu cyjanowodorowego cyklon B do masowego uśmiercania ludzi w komorach gazowych. Większość z nich twierdzi bowiem, że substancja ta była używana w obozach koncentracyjnych, w tym także w KL Auschwitz, ale wyłącznie do dezynfekcji odzieży i pomieszczeń mieszkalnych, a nie do uśmiercania ludzi.
Fakty:
Cyklon B był rzeczywiście stosowany przed wojną do dezynfekcji w celu zwalczania insektów, na przykład w budynkach mieszkalnych, magazynach czy ładowniach statków. Już w 1926 roku pojawiały się w prasie artykuły na temat jego skutecznego działania dezynfekcyjnego:
Podręcznik dla służb sanitarnych Antoniego Gryziny-Laska pt. Dezynsekcja cyjanowodorowa oraz wskazówki praktyczne do jej wykonania z 1926 roku, pokazujący skuteczność cyjanowodoru. Źródło: Antoni Gryzina-Lasek, Dezynsekcja cyjanowodorowa oraz wskazówki praktyczne do jej wykonania, 1926.
TRANSKRYPCJA:
„Od kilku lat metoda dezynsekcji cyjanowodorowej uzyskała sobie prawo obywatelstwa zagranicą (w Niemczech, Szwecji, Ameryce itd.) i w walce z robactwem oddaje ludzkości wybitne usługi. Literatura w tym przedmiocie liczy dziś kilkadziesiąt prac w różnych językach – z wyjątkiem języka polskiego. Ta okoliczność i fakt, że cyjanowodór, jako wybitny środek dezynsekcyjny posiada już ustaloną sławę, skłoniły mnie do napisania niniejszych uwag, które oby zapoczątkowały leżącą u nas odłogiem sprawę tępienia robactwa i pchnęły ją na należyte tory”.
Fragment podręcznika Antoniego Gryziny-Laska Dezynsekcja cyjanowodorowa oraz wskazówki praktyczne do jej wykonania, 1926. Źródło: Antoni Gryzina-Lasek, Dezynsekcja cyjanowodorowa oraz wskazówki praktyczne do jej wykonania, 1926.
TRANSKRYPCJA:
„Bardzo poważną troską dla młynarzy i magazynierów zboża stanowi plaga moli i robaków mącznych. Wśród licznych sposobów stosowanych do zwalczania i tępienia ich, bardzo skutecznym okazuje się kwas pruski, czyli kwas cyjanowodorowy. Ponieważ jednak gaz kwasu pruskiego należy do najpotężniejszych gazów trujących, trzeba przy użyciu go być bardzo ostrożnym. Pierwsze próby użycia kwasu pruskiego przeprowadzono w Niemczech w roku 1917. Dezynfekcję młynów i magazynów zbożowych gazem kwasu pruskiego mogą przeprowadzać tylko pewne zakłady odkażające, przy użyciu specjalnych aparatów przez władzę policyjną do tego specjalnie upoważnione. Sprawa ta nie schodzi jednak z terenu naukowego; owszem uczeni chemicy zajmują się nią nadal bardzo pilnie. Ostatnio prof. dr. P. Buttenberg wygłosił na ten temat obszerne sprawozdanie na publicznem zebraniu.
Skąd biorą się mole mączne? Powszechnie znany biały robaczek, czerw żytni dostaje się z żytem do spichrzy młynarskich lub handlu zboża. Tam przezimuje i na wiosnę w maju – czerwcu ukazuje się jako latający mól mączny. Aby walka z molem mącznym przyniosła dobre skutki – trzeba tępić poczwarkę mola mącznego. W tym celu musi zboże być często – zwłaszcza na wiosnę i latem dobrze przerzucane i często młynkowane. Puste ziarnka, w których znajdują się czerwy, są lżejsze i przy przerzucaniu wydostają się na powierzchnię; przy młynkowaniu zaś odchodzą w ziarno poślednie, które trzeba absolutnie przemleć na mąkę do paszy. Prócz tego trzeba magazyny i spichrze dobrze przewietrzać i poddać dezynfekcji. Odkażanie przeprowadza się gazem kwasu pruskiego, który dusi i zabija wszelkie robaki i zarodki, a na zboże lub mąkę wcale ujemnie nie wpływa. Niemieckie towarzystwo zwalczania szkodników [Deutsche Gesellschaft fur Schadlingsbekampfung m. b. H. Frankfurt n/M. Steinweg 9] używa w tym celu osobnego preparatu kwasu pruskiego w puszkach pod nazwą Cyklon B. Wystarczy tylko wyłożyć ten preparat z puszki na jakie naczynie – czynność jego w 10 minutach już w całej pełni się uwidocznia. O sposobie, ilości do skutecznego użycia preparatu poucza wyżej wspomniane towarzystwo w osobnych prospektach, które na życzenie interesantom wysyła”.
Fragment adresowanego do farmaceutów czasopisma „Drogerzysta” z 1926 roku. W artykule o zwalczaniu szkodników znajduje się informacja o preparacie cyklon B wykorzystywanym do tego celu w Niemczech. Źródło: „Drogerzysta”, R. 8, nr 31, s. 602, 1926.
Na terenie kompleksu Auschwitz od 1943 roku funkcjonowało około 10 komór dezynfekcyjnych działających przy wykorzystaniu gorącego powietrza lub cyklonu B (w blokach nr 1, 3 i 26 w obozie macierzystym w Auschwitz, na terenie magazynów mienia odebranego zamordowanym Żydom, tzw. Kanady I, oraz w łaźniach, tzw. saunach, w Birkenau). Służyły one jednak wyłącznie do dezynfekcji odzieży więźniarskiej. Analiza konstrukcji zachowanych komór dezynfekcyjnych na terenie obozu wskazuje, że nie wymagały one skomplikowanej technologii, aby skutecznie spełniać swoją funkcję. Dezynfekcja pomieszczeń mieszkalnych czy magazynów za pomocą cyklonu B była również możliwa i szeroko stosowana w Auschwitz, przy zachowaniu odpowiednich procedur bezpieczeństwa.
Komory dezynfekcyjne w budynku łaźni i dezynfekcji, tzw. Sauna, w sektorze BIIg w Birkenau. Przełom roku 1943 i 1944. Źródło: APMA-B
Relacja Józefa Odi, byłego więźnia Auschwitz:
"Druga brama znajdowała się przy drodze, po drugiej stronie terenu, od Brzezinki. Bramą tą przychodzili do pracy więźniowie z Brzezinki, wjeżdżały samochody z rzeczami z rampy oraz zajeżdżały i wyjeżdżały karetki Czerwonego Krzyża, przywożąc gaz cyklon i esesmanów do komór gazowych w Brzezince. Na terenie znajdował się mały domek po wysiedlonych właścicielach, do którego dobudowano komorę gazową. Poza nim było 7 baraków, w tym jeden mały – biura „Kommandoführera” oraz jeden wzdłuż terenu duży murowany jako magazyn przygotowanych do wysyłki przedmiotów. Resztę baraków było drewnianych. […]
Normalny bieg czynności był następujący: rzeczy – toboły, walizy z rampy, z Brzezinki, zwożono samochodami i zrzucano na plac obok baraku 1. (Ubrania z rozbieralni w krematorium zrzucano z samochodów wprost na plac przed komorą gazową). Walizy z placu znoszono do baraku 1, gdzie rozpakowywano, przeszukiwano, celem odnalezienia rzeczy wartościowych, które w przypadku znalezienia wrzucano do skrzyni na nie przeznaczonej. Rzeczy wypakowane z waliz i tobołów po przeszukaniu wyrzucano na stos przed komorą gazową.
Z kolei brano je do komory gazowej. Więźniowie dezynfektorzy rozwieszali ubrania na wieszakach ustawionych rzędami w komorze gazowej […]
Na wentylatory od zewnątrz nakładano klapy, zakręcając szczelnie śrubami umocowanymi w oprawie. Na podłodze, w miejscach celowo nie zastawionych wieszakami, układano koce, na które wsypywaliśmy gaz cyklon, 4 małe puszki lub 2 duże, rozsypując na cztery części. Po wyjściu zamykaliśmy szczelnie drzwi, zakręcając śruby. Gazowanie trwało około pół godziny. Po wydezynfekowaniu odkręcaliśmy śruby i zdejmowali klapy z wentylatorów, puszczając je w ruch przed wejściem do komory gazowej. O ile spieszyło się z powodu dużego nasilenia – nie zdejmowało się klap, lecz wchodziliśmy w maskach gazowych. Przede wszystkim zbieraliśmy koce, składając je za rogi i wsypując zwietrzałe kryształki do pustych puszek, które wkładaliśmy do skrzyni. (Puszki te odsyłano do fabryki)."
Źródło: Józef Odi, APMA-B, Zespół Oświadczenia, t. 41, k. 121.
Wszystkie zgromadzone materiały dokumentalne dowodzą, że cyklon B w KL Auschwitz był wykorzystywany zarówno do celów dezynfekcyjnych, jak również do masowego uśmiercania ludzi w komorach gazowych.
Żaden z negacjonistów zaprzeczających ludobójstwu na Żydach podczas drugiej wojny światowej nie jest w stanie logicznie wyjaśnić, dlaczego w dokumentacji dostarczanego do KL Auschwitz cyklonu B używano określeń takich jak „materiał do przesiedlenia Żydów” (Material für Juden Umsiedlung) lub „do [ich] specjalnego traktowania” (für Sonderbehandlung). Takie eufemizmy były stosowane przez władze nazistowskie w celu zamaskowania prawdziwego przeznaczenia cyklonu B, czyli masowego mordowania ludzi.
Zezwolenie na wyjazd dla 5-tonowego samochodu ciężarowego do Dessau (gdzie znajdowała się fabryka cyklonu B) w celu dostarczenia do KL Auschwitz materiału do dezynfekcji. Źródło: APMA-B
Potwierdzenie wyjazdu samochodu ciężarowego o ładowności 5 ton z przyczepą (mit Anhänger), którego zadaniem było dostarczenie z fabryki w Dessau „materiał do przesiedlenia Żydów”. Za tym eufemizmem kryła się dostawa Cyklon B wykorzystywany w komorach gazowych. Źródło: APMA-B
O wykorzystaniu cyklonu B do mordowania ludzi wspominają m.in. liczne relacje ocalałych więźniów i więźniarek obozu Auschwitz, a także protokoły sądowe:
Fragment wspomnień Jana Fischera:
"[…] W nocy przywitały nas płomienie. Wtedy nie wiedziałem, co to jest. Kominy krematoriów. Auschwitz. Wyprowadzono nas, już był zmrok, zamiast reflektorów świeciły się pięćsetwatowe żarówki. Wokół migały dziwne postacie w pasiastych uniformach, wyjmowały nasze rzeczy i tylko szeptały: Alle gesund [Wszyscy zdrowi]. Zupełnie nie rozumiałem, co to znaczy. Dlaczego mam być zdrowy? Ustawiono nas w szeregu i odprowadzono w kierunku rampy towarowej. Na jej końcu stał wyjątkowo elegancki pan, miał skórzany płaszcz z postawionym kołnierzem i krótki biczyk jeździecki w ręce. Przystojny mężczyzna. […] Pan doktor Mengele. Każdy musiał się zatrzymać pięć kroków przed nim, poczekać, zanim skinął i stanąć na baczność. On o coś zapytał albo nie. »Gesund?« […] I machnął w lewo lub w prawo. Nie wiedziałem, co to znaczy: na prawo, na lewo. Skąd mógłbym wiedzieć? Na rampie wszystko się pomieszało, straciłem kontakt z moimi kolegami z wagonu. Kiedy szedłem na rampę, znalazł się przede mną rudowłosy chłopak. Nazywał się Fricek Weiss. […] Fricek podszedł do Mengelego, a on skierował go na lewo. Szedłem jako następny i chciałem iść tam, gdzie Fricek, ale Mengele powiedział: Ma pan iść tam. I pokazał ręką na prawo. Dlatego żyję… […] trudno znaleźć styl dla tego opowiadania. Nie wolno go czynić romantycznym ani poetyzować. Mówić o tym po prostu, to znów nie zawiera tej groźnej atmosfery […]."
Źródło: Jan Fischer, APMA-B, Zespół Wspomnienia, t. 233, s. 94–95.
Fragment wspomnień esesmana Perry Broada:
"Przed barakiem zapalają silniki motocykli i startują w noc. Z wielkiego garażu pogotowia samochodowego wytacza się sześć wozów ciężarowych i jedzie w kierunku rampy w Brzezince. Personel sanitarny jedzie sanitarką. Wóz trzęsie po wyjeżdżonej jezdni, coraz to spada kilka blaszanych puszek i toczy się po samochodzie. Na etykietach napis „Cyklon”.
Sennie przykucnęli dezynfektorzy na bocznych ławkach. Wiszące nad ich głowami okrągłe pojemniki z maskami gazowymi uderzają o siebie z brzękiem. Z przodu koło kierowcy siedzi SS-Oberscharführer Klehr. Jego stały udział przy obsłudze transportów dał mu KVK. Podczas gdy sanitarka jedzie od razu do niewinnie wyglądających chłopskich domków, do „bunkrów”, jak powszechnie określano te komory gazowe, ciężarówki i motocykle dotarły do rampy. Na bocznym torze stoi długi rząd zamkniętych wagonów towarowych. Zasuwane drzwi zaplombowane są drutem. Reflektory zalewają pociąg i rampę jaskrawym światłem. Z malutkich okratowanych drutem kolczastym otworów wyglądają przestraszone twarze. Pogotowie wojskowe otoczyło pociąg na rampie. Dowódca pogotowia melduje Führerowi-SS, odpowiedzialnemu za transport, że warty są zaciągnięte. Teraz można rozładować wagony. Dowódca eskorty, czuwającej nad pociągiem podczas jazdy, niemal zawsze oficer policji, przekazuje listę transportu SS-manowi z oddziału przyjęć. Na liście tej napisane jest, skąd transport przybywa, numer pociągu, nazwiska i daty urodzenia wszystkich Żydów, sprowadzonych do Oświęcimia. SS-mani z dowództwa obozu zajmują się tymczasem wyładunkiem więźniów. Na rampie ogromny chaos. Eleganckie Francuzki w futrach i jedwabnych pończochach, bezsilni starcy, dzieci z główkami w lokach, stare babcie, mężczyźni w sile wieku, część z nich, w eleganckich strojach wizytowych, część w ubraniu roboczym. Opuszczają pociąg matki z niemowlętami na ramieniu i chorzy, których wynoszą inni, chętnie spieszący z pomocą”."
Źródło: Auschwitz w oczach SS, Oświęcim 2012, s. 118-119.
Fragment relacji Hilde Denenberg:
"[…] Kiedy przyjechaliśmy do Auschwitz, od razu na rampie byliśmy selekcjonowani. Zauważyłam, że jakiś więzień, który tam pracował w jakimś komandzie, ciągle szeptał do przybyłych: − Jesteście młodzi i zdrowi! – jesteście młodzi i zdrowi – jesteście młodzi i zdrowi. Na początku nie wiedzieliśmy, co miał na myśli. Ale niedługo potem już wiedzieliśmy. Kto był stary i chory, szedł z rampy do gazu. Wszystkie dzieci i wszystkie matki z dziećmi, wszystkie kobiety w ciąży schodziły z rampy do gazu. Tutaj straciłam też swoją przyjaciółkę. Moja przyjaciółka – Susi Weiss – mieszkała również w Wiedniu. Razem byłyśmy w Theresienstadt i razem pojechałyśmy do Auschwitz. Przygarnęła 6-letniego chłopca, którego matka zmarła. Na rampie stało się to jej zgubą. Razem z chłopcem, którego bardzo kochała, poszła do gazu. Wielu ludzi nie chciało rozdzielać się ze swoimi ukochanymi i poszli razem z nimi do gazu […]"
Źródło: Hilde Denenberg, APMA-B, Zespół Oświadczenie t. 6, k. 921.
Fragment wspomnień Josefa Jakobsona:
"[…] Pewnego dnia […] widzieliśmy transport i nie daje mi to spokoju do dziś. Widziałem swoją mamusię z dzieckiem mojej siostry, chyba cztero-, pięcioletnim, nie więcej. Krzyczałem: Mamo, mamo! Nie wiem, czy mnie widziała, czy nie. Rozumie się, że zaraz dostałem bicie od Niemców. Zabrali ich samochodem. W jakiś dzień później przyszło kilku chłopców […], z którymi razem pracowałem. Jeden był chasydem, pobożnym człowiekiem i powiedział: Chodź, staniemy i zmówimy kadysz. Twoja mama już nie żyje. Wiedziałem, że już nie żyje, dlatego że wiedziałem, dokąd poszła. Nie miałem żadnych złudzeń, że żyje. Stanęliśmy i odmówiliśmy kadysz, i wszyscy pomagali mi odmówić kadysz […]."
Źródło: Josef Jacobson, APMA-B, Zespół Wspomnienia, t. 232, k. 169.