"W komorach gazowych nie było odpowiedniej wentylacji"
Negacjoniści twierdzą, że w komorach gazowych nie istniały żadne mechanizmy do usuwania cyjanowodoru z wnętrza budynku.
Fakty:
Fragment planu pokazuje rozwiązania wprowadzone przez Zentralbauleitung oraz firmę Topf und Söhne z Erfurtu, która dostarczała do KL Auschwitz piece kremacyjne, ale także systemy wentylacji. W podziemnych komorach gazowych krematoriów II i III istniały następujące ciągi wentylacyjne: górne - dostarczające z zewnątrz świeże powietrze oraz dolne - do usuwania zatrutego powietrza. Na poddaszu budynku działały obsługujące system wentylatory, a w dachu znajdowały się kominy stanowiące szyb zasysający świeże powietrze i wydechowy, usuwający cyjanowodór.
Schemat wentylacji w krematoriach II i III. Zielonym kolorem oznaczono kanały wentylacyjne zasysające świeże powietrze z zewnątrz, natomiast czerwonym – kanały wentylacyjne znajdujące się przy podłodze, przez które, za pomocą wentylatorów, wyciągano i usuwano na zewnątrz powietrze skażone cyjanowodorem. Źródło: APMA-B.
Budynek krematorium III w Auschwitz II-Birkenau. Na zdjęciu zaznaczono szyby wentylacyjne podziemnych pomieszczeń, w tym komory gazowej. Źródło: APMA-B.
Dolny kanał wentylacyjny zabezpieczony był specjalnymi kratami, które wystawały ze ścian komory gazowej – po to, aby ciała zamordowanych ofiar nie blokowały kanałów wentylacyjnych. Na fotografii: jedna z krat zabezpieczających dolne kanały wentylacyjne, którymi usuwano cyjanowodór z pomieszczenia komory gazowej. Znalezisko z ruin krematorium II. Źródło: Zbiory PMA-B.
Jedna z kilkudziesięciu osłon kanału wentylacyjnego doprowadzającego świeże powietrze z zewnątrz do komory gazowej, odnaleziona w ruinach krematorium II. Źródło: Zbiory PMA-B.
W 2007 roku, podczas badań w ruinach komory gazowej krematorium II, odnaleziono również pochłaniacz maski przeciwgazowej. Przypuszcza się, że był on używany przez więźniów Sonderkommando, szczególnie w początkowej fazie pracy, gdy opróżniali komorę gazową ze zwłok.
Pochłaniacz maski przeciwgazowej odnaleziony w ruinach komory gazowej krematorium II. Źródło: Zbiory PMA-B.
Fragment relacji Shlomo Venezii:
"Po rozebraniu się kobiety wchodziły do komory gazowej i czekały, myśląc, że są w łaźni z natryskami. Nie mogły wiedzieć, dokąd naprawdę trafiły. Zdarzało się, że jakąś kobietę ogarniały wątpliwości, gdy długo nie mogła doczekać się na wodę. Jeżeli jednak podeszła do Niemca stojącego przy drzwiach, była brutalnie bita i zmuszona do powrotu na miejsce. Traciła ochotę na zadawanie pytań. Następnie to mężczyźni byli wpychani do komory gazowej. Niemcy myśleli, że jak na końcu wprowadzą około trzydziestu silnych mężczyzn, kiedy sala jest już pełna, łatwo będzie można wykorzystać ich siłę, żeby popchnąć innych. Rzeczywiście, pchani i bici jak bydło mężczyźni bezwolnie napierali na tłum, chcąc wcisnąć się do środka i uniknąć katowania. Wydaje mi się, że właśnie wtedy tak wiele osób umierało, choć nie wpuszczono jeszcze gazu. [...]
W końcu pojawiał się Niemiec z gazem. Brał dwóch więźniów z Sonderkommando, żeby podnieśli zewnętrzną klapę nad komorą gazową, a potem wprowadzał cyklon B przez otwór. Pokrywa była betonowa i bardzo ciężka. Niemiec nigdy nawet nie próbował podnosić jej sam, a my także robiliśmy to we dwóch. Czasami przypadało to mnie, czasami innym. Nigdy dotąd o tym nie mówiłem, ale z ogromnym bólem przyznaję, że musiałem podnosić tę pokrywę i zakładać ją, kiedy gaz był już w komorze. Jednak tak było. [...]
Od wpuszczenia gazu cały proceder trwał dziesięć do dwunastu minut, potem wszelkie odgłosy milkły, wewnątrz nie pozostawał nikt żywy.
Niemiec przychodził sprawdzić, czy wszyscy byli już martwi. Zaglądał przez judasza w masywnych drzwiach (od wewnątrz zabezpieczono go kratą, żeby ofiary nie stłukły szybki). Kiedy był pewien, że wszyscy umarli, otwierał drzwi i uruchomiwszy wentylację, natychmiast wychodził."
Źródło: Shlomo Venezia, „Sonderkommando. W piekle komór gazowych”, Warszawa 2009, s. 79-80.