Warunki życia i liczba ofiar
Dnia 10 lutego 1943 r. na skutek powtarzających się monitów i skarg do Oświęcimia przybył SS-Obersturmbannführer Gerhard Maurer odpowiadający za zatrudnienie więźniów obozów koncentracyjnych. Złożył on zapewnienie szybkiego przekazania IG Farben kolejnych tysięcy więźniów i systematycznej „wymiany” tych, którzy do ciężkiej pracy w fabryce już się nie nadawali. W rezultacie w okresie istnienia obozu ofiarą selekcji padło ponad dziesięć tysięcy więźniów, których wywieziono do szpitala w obozie macierzystym (tam w znacznej mierze zabito ich dosercowymi zastrzykami fenolu) lub do Birkenau (gdzie z kolei część zgładzono w rezultacie tzw. wtórnych selekcji w obozie szpitalnym BIIf lub - większość – zamordowano natychmiast w komorach gazowych). Ponadto w szpitalu w Monowicach zmarło ponad 1600 więźniów, kilkudziesięciu zastrzelono na placu budowy lub powieszono w obozie. Sumując powyższe dane oraz wliczając kilkuset zapewne ofiar komanda „Buna” okazuje się, że w wyniku pracy dla IG Farben życie utraciło około 10 000 więźniów KL Auschwitz.
Znaczna liczba ofiar obozu w Monowicach była nie jedynie wynikiem typowych, panujących we wszystkich niemal części kompleksu KL Auschwitz, trudnych warunków bytowych: wszak baraki mieszkalne, choć podobnie jak w Birkenau panowała w nich ogromna ciasnota, to jednak posiadały okna i były w zimie ogrzewane; niewystarczające wyżywienie, przynajmniej w niewielkim stopniu, uzupełniały dodatkowe porcje wodnistej zupy (tzw. „Buna-Suppe”). Jak zatem można przypuszczać główną przyczyną wysokiej śmiertelności więźniów w obozie w Monowicach było dążenie kierownictwa fabryki do utrzymania wysokiego tempa robót, co znajdowało swój wyraz w instrukcjach wydawanych majstrom. To oni praktycznie nadzorowali stale poszczególne komanda i na bieżąco domagali się od kapów i esesmanów, aby ci wymuszali – biciem - zwiększenie wydajności pracy więźniów. Metody takie były aprobowane przez dyrekcję zakładów IG Farben, czego wyraz znaleźć można m.in. w raportach wysyłanych z Monowic do zarządu koncernu we Frankfurcie nad Menem. Kierownik budowy inż. Maximilian Faust wielokrotnie wspominał w nich, że wydajność pracy więźniów można utrzymać na zadowalającym poziomie jedynie stosując przemoc i kary cielesne. Osobiście, jak nadmieniał, był przeciwko „chłostaniu i maltretowaniu więźniów aż do śmierci”, ale jednocześnie dodawał, że „bez kija nie można mówić o osiągnięciu odpowiedniej wydajności”.
Fakt, że pomimo bicia więźniowie nadal pracowali przeciętnie wolniej od niemieckich robotników budowlanych, budził wśród kierownictwa fabryki irytację i niezadowolenie. Stąd ponawiane prośby do władz obozowych o zwiększenie liczby esesmanów nadzorujących więźniów i o dostarczenie „bardziej energicznych kapów” (co wkrótce nastąpiło poprzez przekazanie do Monowic grupy specjalnie dobranych niemieckich kapów – kryminalistów). Ponieważ posunięcia te nie przyniosły widocznych efektów przedstawiciele IG Farben zaproponowali wprowadzenie „prymitywnego systemu akordowego” i motywacyjnego w postaci zezwolenia na noszenie zegarków, dłuższych włosów (w praktyce zamysł ten porzucono), wydawanie bonów, które można było realizować w obozowej kantynie (dysponującej papierosami i różnymi mało wartościowymi drobiazgami) lub opłacać wizyty w obozowym domu publicznym (instytucję tę istotnie zorganizowano w obozie w Monowicach w 1943 roku).
Wszystkie te działania nie wywarły jednak praktycznie żadnego wpływu na efektywność zatrudnienia więźniów. Refleksja nad rzeczywistymi przyczynami ich niskiej wydajności pracy pojawiła się dopiero na konferencji w Katowicach w grudniu 1944 r.: stosowany system motywacyjny oceniono jako nieskuteczny, kapów za „dobrych”; natomiast przyznano, że więźniowie pracują wolniej dlatego, ponieważ po prostu są głodni.
Oczywiście za warunki panujące w Monowicach odpowiedzialni byli w ogromnej mierze również esesmani z załogi tamtejszego obozu. W okresie, kiedy funkcjonował on jako jeden z licznych podobozów KL Auschwitz, stanowisko Lagerführera (kierownika) zajmował SS-Obersturmführer Vinzenz Schöttl. W listopadzie 1943 r. po reorganizacji systemu zarządzania i podziale KL Auschwitz na trzy quasi niezależne części składowe, obóz w Monowicach otrzymał komendanta, dotychczasowego szefa wydziału zatrudnienia i Lagerführera obozu macierzystego, SS-Hauptsturmführera Heinricha Schwarza. Posiadał on wówczas władzę zwierzchnią nad podobozami: Jawischowitz, Neu-Dachs, Fürstengrube, Janinagrube, Golleschau, Eintrachthütte, Sosnowitz i Lagischa oraz Brünn w Czechach, później podporządkowano mu kierowników tworzonych kolejno podobozów, zlokalizowanych przy zakładach przemysłowych na Śląsku i w Czechach.